[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyrazniepowiedzieli, że działają z polecenia zarządcy, właściwie mieli czekać jeszczekilka godzin z wyniesieniem towaru.- Jest pani pewna, że było ich trzech? - Komendant policji cały czas notował.- Tak.Cały czas biegali w tę i z powrotem, nosząc kolejne skrzynki.Nierozmawiali ze sobą zbyt długo.- A więc słyszała pani tylko głosy?- Tak.- Hannah zawahała się.- Gdy wynieśli już ostatnią skrzynkę, okazałosię, że nie zgasili lampy i jeden z nich wrócił do pokoju.W tej samej chwiliuchyliłam drzwi i zerknęłam na jego twarz, zanim zgasło światło.- Czy jest pani w stanie zidentyfikować tego człowieka? - zapytał policjant,nie unosząc spojrzenia znad notesu.- Zarządca z pewnością wie, o kogo chodzi - wtrącił się Arnold.- Powienam, jeśli tylko zdecyduje się zeznawać.- Musi to być w każdym razie ktoś, kto dobrze zna fabrykę - dodał Heintz.-Kto wie, jak należy poruszać się po korytarzach.- To musiało być straszne - westchnęła Merete.- Ze też udało ci sięzachować taki spokój.- Cóż, nie byłam wcale spokojna, w każdym razie nie na początku - odparłaHannah sucho.- Po tym jednak, jak spędziłam w kompletnych ciemnościachkilka minut, zorientowałam się, że panikowanie nic nie pomoże.Zaczęłam sięzastanawiać nad wyjściem z sytuacji.- Jest pani bardzo odważna, pani Lew.- Dyrektor fabryki spojrzał na nią zpowagą, a jego oczy błysnęły w taki sposób, że Fabian poczuł ukłuciezazdrości.- Jeśli ktoś rzeczywiście wchodził wielokrotnie do fabryki bezzezwolenia, na pewno uda nam się go odnalezć.Tak bardzo mi przykro, żemusiało dojść do czegoś podobnego.Heintz po raz kolejny zaczął przedstawiać argumenty na swojeusprawiedliwienie, podkreślając, że nigdy nie dałby Fucksowi wolnej ręki,gdyby przeczytał wcześniej treść oświadczenia.- To właśnie zarządca najbardziej się do tego palił, a ja nie widziałem nicniestosowanego w tym, by poprosić pana o podpisanie zobowiązania.- Spojrzałna Fabiana.- Gdybym tylko wiedział, co on knuje, wkroczyłbym bez wahania.Musi mi pan wierzyć.- Tak, jestem pewien, że mówi pan prawdę.- Fabian, który znał dyrektora odwielu lat, nie mógł nie uwierzyć w jego słowa.- Obawiam się, że będziemy musieli przesłuchać pracowników - stwierdziłwreszcie komendant.- Skoro Fucks nie chce mówić, będziemy musieli uciąćsobie pogawędkę z każdym, kto tu przebywa.- Chyba nie będzie takiej potrzeby.- Hannah zobaczyła, jak Heintz kurczysię w sobie, słysząc propozycję komendanta.- Wydaje mi się, że poznałamczłowieka, który zgasił lampę.Wszyscy jak na komendę spojrzeli na młodą kobietę.Przez chwilę wszyscyobecni mierzyli się podejrzliwie spojrzeniami, zaś Fabian był tak dumny zeswojej żony, że nie mógł wysiedzieć w spokoju.Zawsze kiedy Hannahprzybiera taki wyraz twarzy, ma do wygłoszenia jakieś rewelacje.- Pani Low - odchrząknął komendant - czy to ktoś, kogo będziemy mogli bezproblemu odszukać?- Tak mi się wydaje - Hannah wbiła wzrok w Merete - to kolekcjonerzegarów, pan Veer.- Co? Przecież on nie ma nic wspólnego z fabryką! - wybuchnęła Merete.-Jak.- To ciekawe - wymamrotał Arnold - w końcu nie mieszka zbyt długo wMiśni, nikt go nie zna bliżej.- Jest pani absolutnie pewna, pani Low?- Tak.Z rozmowy pomiędzy nim a pozostałymi mężczyznamiwywnioskowałam, że za skradzioną porcelanę kupują obrazy.- Może być trudno im to udowodnić.- Policjant potarł brodę i zanotował wswoim notesie kolejne informacje.- W końcu towar pewnie już przepadł.- Zadaniem policji jest doprowadzenie do tego, by ci mężczyzni otrzymalikarę, na jaką zasługują.Ja zajmę się rachunkami, towarem i wysyłkami, aleoczekuję, że pan będzie w stanie zgromadzić wystarczające dowody, bypostawić tych łotrów w stan oskarżenia.- Dyrektor posłał komendantowizdecydowane spojrzenie.- Hannah podała już panu rozwiązanie na tacy.- Tak, zrobimy, co będzie w naszej mocy.Oczywiście.Ale teraz, gdyzarządca trafił do aresztu, jego wspólnicy pewnie zapadli się pod ziemię.Jeślizaś chodzi o kolekcjonera, przecież ma on prawo sprzedawać zegary i obrazynależące do jego zbiorów.- Jeśli pan i pana współpracownicy nie znają się zbyt dobrze na sztuce iobrazach, obawiam się, że rozwiązanie tej sprawy może nastręczyć sporychproblemów - powiedział Fabian.- Teraz widzę, że moja żona się nie myliła, jużpo pierwszej wizycie u Veera nabrała podejrzeń co do tego człowieka.- Naprawdę? - Merete spojrzała na Hannah wielkimi oczyma.- Zastanowił mnie po prostu podpis pod jednym z obrazów - wyjaśniłaHannah.- Bardzo przypominał mi pewien inny podpis, który widziałam jużwcześniej w trakcie naszej podróży.- Tak, a Veer utrzymywał, że obraz został namalowany tylko w jednymegzemplarzu, teraz pamiętam.- Merete nabierała coraz większego podziwu dlaprzenikliwości Hannah.- Wykazanie, że obraz jest fałszywy, nie stanowi zbyt łatwego zadania.-Komendant mówił tak, jakby porzucił już myśl o schwytaniu przestępców.Na chwilę zapanowała cisza, dyrektor i Arnold patrzyli na policjanta zwyraznym poirytowaniem.Fabian odchrząknął i wymienił spojrzenia zHannah.- Mówi pan, że wszystko może być trudne - zaczęła Merete - ale chybajeszcze za wcześnie na takie stwierdzenia, w końcu dochodzenie jeszcze nieruszyło? Uważam, że to, co miało tu miejsce, jest na tyle poważne, że osobyodpowiedzialne powinny zostać ukarane.Gdyby nie szybkie działanie Hannah,konsekwencje wydarzeń ostatniej nocy mogłyby być o wiele bardziej tragiczne.- Oczywiście zrobię co tylko w mojej nocy.Mówię tylko, że ta sprawa możesię okazać twardym orzechem do zgryzienia.- Chyba raczej nie.- Hannah miała serdecznie dość niezdecydowaniapolicjanta.- Ma pan wystarczająco wiele informacji, by móc działać, a jeśliśledztwo utknie w martwym punkcie, może będę mogła zaproponować panupewne rozwiązanie.Policjant wyprostował plecy i spojrzał na Hannah z ważną miną.Mglisteodczucie mówiło mu, że stracił zaufanie tej młodej kobiety.- Rozwiążę tę sprawę, proszę pani.Może zająć to trochę czasu, ale się niepoddam.Skinął uprzejmie głową w stronę Fabiana, wyrażając przekonanie, że jegoobrażenia wkrótce się zagoją.Następnie podniósł się z miejsca i pożegnał zpozostałymi osobami, chwycił kapelusz i pospiesznie opuścił teren winnicy.- Chyba nie podobało mu się zanadto, że kobieta rozstawia go po kątach -mruknął Arnold, gdy za funkcjonariuszem zamknęły się już drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]