[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie obawiajcie się jednak,Rada wciąż jest z wami i wkrótce przywróci porządek. Umilkł, jakby w oczekiwaniu na głośny aplauz tłumu, ale odpowiedziała mu tylko grobowa cisza.Odchrząknął i przemówił znowu:- Teraz przede wszystkim znajdziemy jakiś otwarty portal i sprowadzimy z Górnoziemiajedzenie.Co równie istotne, jednocześnie przywrócimy uprawę roślin, które stanowią podstawęnaszego pożywienia.Wrócimy do hodowli zwierząt i polowania na gryzonie, a w chwili, gdywypowiadam te słowa, pola borowików w Północnej Jaskini są przygoto.- Nie widziałem, żebyś choć raz wbił tam łopatę - przerwał mu jakiś Kolonista.- Tak, wez się do roboty, Pearson! - zawtórował mu inny.Gubernator przesunął palcem pod wykrochmalonym kołnierzykiem i próbował zignorować tychkrzykaczy.Jednak gdzieś w głębi tłumu jakiś inny mieszkaniec zakasłał głośno.Chociaż w gruncierzeczy wcale nie był to kaszel.Mężczyzna pochylił nisko głowę i wykrzyknął:- Gazunder!Zebrani zachichotali nerwowo.W zasadzie wszyscy Koloniści porzucili już archaiczny zwyczaj korzystania z owego  gazundera", czyliurynału -369TUNELE.SPIRALAporcelanowego naczynia, które trzymali niegdyś pod łóżkiem i do którego wypróżniali się w nocy, jeślidopadła ich taka potrzeba.Teraz schodzili na parter, do toalety, zwykle mieszczącej się na tyłachdomu.Nie dotyczyło to jednak pana Pearsona.Ponadto, jako członek klasy uprzywilejowanej, pan Pear-son uważał, że nie przystoi człowiekowi ojego pozycji wylewać co rano własny mocz.Dlatego właśnie zawsze miał do pomocy służącego -zwykle był to jakiś Górnoziemiec albo ubogi Kolonista przymuszony do pracy w jego domu -którymusiał wykonywać za niego to niewdzięczne zadanie.Wszyscy wiedzieli też, że gubernatorowi zdarzasię wstawać bardzo pózno, w związku z czym gazunder opróżniany jest w środku dnia, awydobywająca się z niego woń unosi się w całym domu, co z pewnością nie było zbyt przyjemne.W tłumie uaktywnił się inny żartowniś.Udając, że głośno kicha, w rzeczywistości wykrzyczał słowo Nocnik".Co odważniejsi Koloniści parsknęli śmiechem.Ukryty dowcipniś ośmielił się wypowiedzieć głośno przezwisko najstarszego gubernatora, zwanegoPearsonem Nocnikiem.Bywało, że przybierało ono wulgarniejsze formy.Był to przejaw karygodnej bezczelności i braku szacunku. Pan Pearson spurpurowiał i zacisnął dłonie w pięści.Ponieważ przypominał pękaty kociołwyładowany drewnem, wydawało się, że za chwilę z jego uszu buchnie para.- Nie będę tolerował takiego chamstwa! - wrzasnął.-Dowódco policji! Proszę aresztować tych ludzi! -Chociaż wydawało się to nieprawdopodobne, gubernator zrobił się jeszcze bardziej czerwony.- Gdziejesteście, policjancie? Proszę się tutaj natychmiast zameldować! %7łądam, żeby wichrzycieleodpowiedzialni za ten postępek trafili natychmiast do aresztu!Nowy dowódca policji pojawił się przy podwyższeniu, a potem się na nie wdrapał.Deskiprowizorycznego podium370EKSPLOZJAugięły się pod nim z głośnym skrzypieniem, a kilku członków Rady Gubernatorów pochwyciło siękurczowo stołu, jakby w obawie, że lada moment runą oni prosto w ciżbę zgromadzoną poniżej.Tymczasem Will, Drakę i pani Burrows dotarli właśnie do rynku i przesuwali się powoli wzdłuż obrzeżytłumu.Ludzie stojący na wozach zerkali na nich z ciekawością, ale zdecydowana większośćKolonistów była zbyt pochłonięta spektaklem rozgrywającym się na ich oczach, żeby zwracać uwagęna grupkę przybyszów.Poza tym, odkąd Styksowie zaczęli sprowadzać do Kolonii całe oddziałyżołnierzy Nowej Germanii, mieszkańcy podziemnego miasta przywykli do widoku gości z zewnątrz.- Rób, co do ciebie należy! Aresztuj ich! - pieklił się pan Pearson.Tupnął nogą w podium iwprawił je w drżenie.Policjant powiódł wzrokiem po tłumie i całkiem niedaleko dostrzegł Piszczyka i Tasaka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire