[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Notować; poseł Frangipane na prawo od profesora Del Popolo& ana prawo od pana? Na prawo ode mnie inżynier Ludovisi stanowczo odpowiedziałposeł. Tak rzekł inżynier występując naprzód z podniesioną ręką. A na prawo od pana, inżynierze? Na prawo ode mnie nikt. Niemal uszczęśliwiony. Na lewo od don Gaetana powiedział Scalambri z westchnieniem,dającym wyraz osobistej rezygnacji oraz ubolewania nad zmarłym,którego nazwisko miał wymienić znajdował się więc ten nieszczęsnyprezes Michelozzi.Ale kto stał po lewej stronie Michelozziego?Zaległa nabrzmiała grozą cisza.Potem ozwał się drżący głos, uniosłasię niepewna ręka. Może& Nie wiem& Wydaje mi się& Adwokat Voltrano stwierdził Scalambri. Tak, ale& rzekł adwokat. Był pan tam czy nie był? Tak, byłem.Ale& Ale? Scalambri stał się twardy, szorstki. Nic takiego: po prostu mam wrażenie& Jakie wrażenie? No więc odniosłem wrażenie, że on nie przez cały czas był kołomnie. Co to znaczy? Scalambri był teraz brutalny.Adwokata Voltrano zdawała się wspierać siła niewinności. To znaczy, że mam wrażenie, że on nie stał przez cały czas kołomnie. Ach! wykrzyknął Scalambri: podejrzliwy, sarkastyczny. Naturalnie wymknęło mi się.Bezwiednie.Scalambri spiorunował mnie wzrokiem.Gdyby nie dawna znajomość irysunek, który mu obiecałem, na pewno kazałby mnie wyrzucić.Uspokoiłsię i ograniczył do zwięzłego: Co naturalnie ?Wstałem, podszedłem do niego i odciągnąłem go na bok. Mówię: naturalnie , bo jak zawsze istnieją dwie możliwości: alboadwokat Voltrano zabił Michelozziego i w obawie, że wcześniej czypózniej wykryjemy, iż znajdował się po jego lewej stronie, uprzedza faktytwierdząc, że ktoś wcisnął się między niego i senatora; albo adwokatjest niewinny i mówi prawdę: że ktoś tak wymanewrował, aby chyłkiemwysunąć się ze swojego szeregu i znalezć się, po wkroczeniu w ciemność,przy boku Michelozziego& Znajdz innego, z innego szeregu, który zgłosito samo zastrzeżenie co adwokat, to znaczy, że w pewnej chwili człowiekmaszerujący z nim ulotnił się: a będziesz miał w ręku mordercę.To, co powiedziałem, było tak logiczne, że uraziło Scalambriego.Jakoprymusa.Odrzekł z uśmiechem politowania: Słuchaj no, czy ty jedynie czytujesz powieści kryminalne, czy też isam je piszesz? Piszę i wydaję pod pseudonimem odpowiedziałem z powagą,która wprawiła go w zakłopotanie. Tak czy inaczej, to nie jest powieść oświadczył powracając dośledztwa.Ale od tej chwili szedł po linii, którą mu nakreśliłem.Tak minął cały ranek: kto miał kogo po lewej, kogo po prawej stronie,czy każdy miał po prawej i lewej stronie przez cały czas tę samą osobę.Z wyjątkiem czterech, wliczając adwokata Voltrano pięciu, wszyscyoznajmili, że żadna zmiana, żadne przesunięcie nie nastąpiło ani po ichprawej, ani lewej stronie.Oczywiście nie mogli przysiąc na Ewangelię:przejście z obszaru oświetlonego w ciemny, głębokie (jak twierdzili)skupienie przy odmawianiu różańca, fakt, że w ogóle nie mogli sobiewyobrazić zbrodni w swoim gronie, a co dopiero w chwili owychpokornych i zgodnych modłów (encyklika Supremi Apostolatus ,zacytowana przez ministra), będących chlubnym przejawem miłościchrześcijańskiej; to wszystko sprawiło, że bardzo niewiele albo prawienic nie zapamiętali z tych rzeczy, których odtworzenia żądał teraz odnich prokurator.Co do tych pięciu, którzy nie byli pewni, czy od chwilirozpoczęcia różańca mieli po bokach wciąż te same osoby, żaden nieposunął się dalej niż adwokat Voltrano: przelotne wrażenia, nic ponad to.Nie umieli czy nie chcieli powiedzieć, kto w pewnej chwili zajął miejscesąsiada, z którym wyruszyli.Scalambri był wściekły.Działając zgodnie z moją radą, zdołał poczterech godzinach odtworzyć kwadrat (który zresztą zmienił się zkwadratu w równoramienny trapez); znalazł pięć osób, którym majaczyłow pamięci, że nie przez cały czas miały po lewej czy prawej stronie tegosamego sąsiada; ale tutaj dochodzenie utknęło na martwym punkcie, jakrównież nic nie wskazywało na to, aby zmaterializował mu się jakikolwiekpodejrzany, choćby taki, którego zwolniono by zaraz po śledztwie.Byłtak rozwścieczony, że w obecności ministra i don Gaetana pozwolił sobieszydzić z wiary i praktyk religijnych tych wszystkich dżentelmenów,którzy nie grzeszyli dobrą pamięcią.Minister przeżywał katusze, gryzł wędzidło.Don Gaetano natomiastzachowywał olimpijski spokój? i zaciął się w milczeniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]