[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy krzyknął: Jedz! , Neri ruszył, wykonał szybki nawrót i skierował się na północ HavenAvenue.Cała akcja trwała góra kilkanaście sekund.Osiem osób słyszało strzał i ryk odjeżdżającej furgonetki, trzech świadków widziałocałe zajście.Jeden z nich miał własne powody, by nie rozmawiać tego wieczoru z policją,więc poszedł dalej, jakby nic się nie stało.Drugim był student medycyny, który szedł doakademika jakieś dwadzieścia metrów za Pią i Willem.Początkowo myślał nawet, że trafił naplan filmowy, ale dokoła nie było żadnych świateł ani kamer, a krew wypływająca z głowychłopaka wyglądała bardzo prawdziwie.Zadzwonił na 911 i desperacko próbował sobieprzypomnieć, czego w trakcie dwóch lat studiów nauczył się o ranach postrzałowych.Trzecim świadkiem był George.Zauważył Pię i Willa i przystanął, czekając, aż doniego podejdą.Kamień spadł mu z serca na jej widok, ale ulga nie trwała długo.Sekundępózniej zobaczył, jak trzej mężczyzni wyskoczyli z furgonetki, strzelili do Willa i porwali Pię.Wszystko wydarzyło się tak błyskawicznie, że nawet nie zdążył się ruszyć.Zamrugał, jakbynie wierzył własnym oczom albo miał nadzieję, że mrugnięcie cofnie czas.Gdy dotarło doniego, że to wszystko dzieje się naprawdę, rzucił się do przodu i podbiegł do drugiegostudenta, który klęczał przy Willu.W furgonetce Prek zrobił Pii zastrzyk z valium.- Nie tak szybko! - wrzasnął do Neriego.- Jedz spokojnie.Potem razem z Gentim zawinęli dziewczynę w wytarty dywan.Nie było to łatwe wkołyszącym się, podskakującym aucie.Neri trzymał kierownicę w rozdygotanych dłoniach i walczył z odruchemwymiotnym: ofiara popatrzyła prosto na niego.Zamrugał gwałtownie i skoncentrował się naprowadzeniu, żeby nie zjechać z drogi.- A, jeszcze jedno, Neri - powiedział Prek.- Co?- Dobra robota.W cichej bocznej uliczce niedaleko mostu Waszyngtona Neri zatrzymał wóz tuż zaczekającą granatową furgonetką.Wszyscy trzej szybko przenieśli ładunek, Prek usiadł zakółkiem, Genti na siedzeniu pasażera, a Neri miał pilnować Pii.Porzuciwszy białą furgonetkę, ruszyli przed siebie, zawrócili na Henry HudsonParkway, wjechali na most Waszyngtona, kierując się na New Jersey.Jak przewidywali, mostbył zakorkowany, ale nie zepsuło im to humorów.Akcja powiodła się wyśmienicie i sukcesich uskrzydlił.To był, powiedział Prek, prawdziwy hołd dla tradycji albańskiej mafii.- Mam nawet to - dodał z dumą i wyciągnął z kieszeni łuskę od pocisku.- Dobrzyjesteśmy, nie?Potem wręczył swoją komórkę Gentiemu i kazał mu wysłać do Budy SMS-a zinformacją, że operacja poszła jak po maśle.Rozdział 53Osiedle Belmont, Bronx Nowy Jork25 marca 2011, 20.05Aleksander Buda ucieszył się z SMS-a od Preka.Mimo że była to stosunkowo prostaakcja, trochę się niepokoił, czy wszystko przebiegnie gładko i bezproblemowo.Nieraz jużprzekonał się boleśnie, jak łatwo o wtopę.Tak czy owak, ta uprzykrzona dziewucha leżałateraz nieprzytomna w furgonetce, jej przydupas nie żył, jego ludzie pozbyli się białejfurgonetki i byli w drodze do domku letniego.Do rozstrzygnięcia pozostał jeszcze tylko losdziewczyny.Buda był pewien, że Pia Grazdani nie jest spokrewniona z członkami żadnego zliczących się albańskich klanów mafijnych z najbliższej okolicy: nazwisko Grazdani,niewątpliwie albańskie, musiałoby mu się obić o uszy.Problem polegał na tym, że nawet jeślibyła siódmą wodą po kisielu któregokolwiek z chłopców z którejkolwiek albańskiej bandy zeWschodniego Wybrzeża, zgodnie z tradycją należała jej się ochrona.Mimo to Buda bił się zmyślami, czy nie lepiej byłoby zlikwidować ją razem z chłopakiem: pozbyliby się wtedykłopotu czysto i skutecznie.Wiedział, że inaczej może porządnie zalezć im za skórę,zwłaszcza że w jakiś sposób wywąchała polon.Ale w albańskiej mafii krwawe rzeziewybuchały ze znacznie mniejszych powodów.W końcu Buda, człowiek rozważny, uznał, żemusi mieć pewność.Zadał sobie trud dyskretnego sprawdzenia jej koligacji.Wiedział oczywiście, że FBIgo zna i nieufna wobec zbiegów okoliczności, wszędzie węszy zmowę.Miał świadomość, żegdy głowa jednego z albańskich klanów mafijnych, czyli on, nagle zacznie wydzwaniać doprzywódców innych klanów, federalni natychmiast się o tym dowiedzą i zaczną chodzić znosami przy ziemi.Wysłał zatem emisariuszy do gangów w Queens i Staten Island i polecił jednemu zeswoich ludzi skontaktować się z załogą z Pensylwanii, na wszelki wypadek.Manhattan iBrooklyn też zostały wysondowane, a sytuację na Bronksie znał, bo go kontrolował.Zewsządotrzymał negatywne odpowiedzi, nawet z Detroit.Nikt nie przyznawał się do Grazdani.Przyszłość dziewczyny nie rysowała się różowo.Ale pozostała jeszcze jedna niesprawdzona grupa: gang z siedzibą w Weehawken wNew Jersey.Na jego czele stał Berti Ristani, wstrętny typ, który gotów był dla pozycji zrobićniemal wszystko.Buda uświadomił sobie, że nie widział go od roku.Uznał, że najlepiejbędzie, jeśli złoży mu wizytę osobiście, przy okazji zapewniając sobie w ten sposób alibi nadzisiejszy wieczór.Chwycił kluczyki do samochodu i wyruszył do Weehawken.Wiedział, żenie ma potrzeby się zapowiadać: Ristani zawsze rezydował w jednym miejscu.Rozdział 54Centrum Medyczne Uniwersytetu ColumbiaNowy Jork25 marca 2011, 20.31Porucznik Lou Soldano był sfrustrowany.Stał na wydzielonym policyjną taśmąodcinku ulicy, gdzie doszło do napadu.Zespół techników kryminalistyki przeczesał cały terenw poszukiwaniu najmniejszych choćby śladów, ale niczego nie znalazł.Nawet łuski naboju zpistoletu, z którego strzelano do studenta.Mieli tylko torbę na zakupy z licznikiem Geigera,którą niosła kobieta, gdy została porwana.Policjanci przesłuchiwali świadków w nadziei, że uzyskają informacje o sprawcachlub ich samochodzie.Ale relacje były ze sobą sprzeczne nawet w takich podstawowychszczegółach, jak wzrost czy ubranie napastników.Jeden ze świadków zaklinał się, że było ichtylko dwóch, inny twierdził, że trzech.Zgodnie twierdzili jedynie, że wszyscy mieli nagłowach kominiarki, a furgonetka była biała i brudna, jednak nie potrafili przypomnieć sobiemarki ani numeru rejestracyjnego.George Wilson złożył najbardziej szczegółowe zeznanie i powiedział jeszcze Lou cośważnego i najprawdopodobniej pozostającego w związku z dramatycznymi wydarzeniami.Poinformował, że Pia została napadnięta w swoim pokoju w akademiku wczoraj wieczorem ipobita
[ Pobierz całość w formacie PDF ]