[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wolę punto.W ogóle te samochody są za szybkie dlaciebie, a ty za wielki wariat jesteś, by nimi jezdzić -powiedziałam z przekąsem.Trochę zaczynałam się martwićjego brawurową jazdą.Lubił prędkość i miał odpowiednioszybki samochód, co tworzyło mieszankę wybuchową.- Słodkie, że się o mnie martwisz, kochanie - zaśmiał się,za co dostał sójkę w bok.- A propos - przypomniało mi się - nie pytałam jeszcze ote twoje tajne sprawy, ale niedługo zacznie mnie ciekawośćzżerać. - Spokojnie - znów się roześmiał.- Poczekaj do bankietu,pózniej możesz zadawać pytania i zadawać.- Dobrze, że się dogadaliśmy - skwitowałam.Nie byłamwścibska, ale spotykaliśmy się od dwóch miesięcy.Sądziłam,że mam prawo dowiedzieć się o nim czegoś więcej, zresztą rodzinne sprawy" od dłuższego czasu mnie irytowały, gdyżnic o nich nie wiedziałam.Być może gdybym wcześniejzawitała do jego rodziców, wszystkiego bym się dowiedziała,ale niech będzie do bankietu.- Jesteśmy na miejscu - zatrzymał samochód tuż przedbramą WAT - u.- Uważaj na siebie - dałam mu buziaka, na co onuśmiechnął się złośliwie.- Jedz powoli.- Chcę dzisiaj dojechać do domu - odrzekł, przewracającoczami.- Już się nie wkurzaj, postaram się, ale naprawdę niemasz się o co martwić.- Ja już wiem, o co powinnam, a o co nie - skrzywiłamsię.- Napisz, jak dojedziesz.- Będziesz wiedzieć pierwsza - pocałował mnie, a jawysiadłam z samochodu.Mój wyśmienity humor nie trwał zadługo, gdyż na ławce przed szkołą siedział Darek.- Drogi samochód, zagraniczna rejestracja i zapewneniezły przystojniak w środku - zaczął beznamiętnie Daro,patrząc na mnie z delikatnym uśmiechem, który w sumie nicnie zdradzał.Zawsze uśmiechał się tak jakby na pokaz.- Totak się teraz bawimy?- Zdziwiony, że nie jestem szarą myszką z gimnazjum? -usiadłam koło niego.- Wiedziałem, że będą z ciebie ludzie - rzucił złośliwie.-Kto to?- Nie powiem ci - wstałam, rozkładając ręce.- I niepróbuj się dowiedzieć, bo cię zabiję. - Cóż za wyzwanie - zamyślił się.- Ostatnio mi się jakośnudzi.- Nie chcesz wojny ze mną - przypomniałam mu.- Wyluzuj - znów się uśmiechnął złośliwie.- Ninaoczywiście nie może się dowiedzieć?- Jak zwykle się rozumiemy.Na razie, Daro! - machnęłamręką i wbiegłam do szkoły.Wiedziałam, że Nina na bank została na ostatnichzajęciach, mimo że Darek się urwał.Nie myliłam się i pomistrzowskiej próbie wyjaśniania, czemu dziś nie zawitałamna zajęcia, poszłyśmy razem do Pizza Hut, skądzadzwoniłyśmy do Majki.Opowiadała nam chyba przezdwadzieścia minut, jak tam jest fajnie, ale nie zdradziła, corobi.Wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy, że życie studenckiejest sto razy lepsze od licealnego.Każda miała swój argumentna potwierdzenie tej tezy, ale żadna tego nie wiedziała.IntrygiWszedłem do domu około drugiej w nocy.Każdegonormalnego chłopaka dawno by znudziły te wieczne kursyPolska - Niemcy, ale ja nie wyobrażałem sobie powoli życiabez nich.To nie jest kolejny zwykły romans, to zupełnie cośinnego.Może dlatego, że pierwszy raz mogę być pewnyuczuć? Laura nie ma pojęcia, kim jestem, więc nie oceniamnie jak reszta lasek.Cała sytuacja ze strony mojej mamy jestco najmniej śmieszna.Pamiętam, jak tłumaczyła mi, żebymposzukał dziewczyny, której nie będzie zależało na tymwszystkim, co mam.Zawsze odpowiadałem, że nie ma takiej,bo w dobie internetu nic się nie ukryje.A tutaj takaniespodzianka, i to jaka piękna.- Wykończysz się - wyszeptała mama, stojąc w kuchni, naco uśmiechnąłem się złośliwie.- I zapewne nie odwiodę cię odcotygodniowych wyjazdów, przez które twoja matka dostajenerwicy?- Nie.Jakbyś ją poznała, to byś wiedziała czemu.- To może byś matce w końcu ją przedstawił? - skrzywiłasię.Była zbyt ciekawska, by móc dłużej niż kilka dniwytrzymać bez zadawania pytań.- Poznasz ją na bankiecie - odrzekłem, łapiąc jedną zkanapek, które pewnie Greta mi zostawiła.- Andy - zawahała się na chwilę, więc wiedziałem, żeprzechodzimy na poważniejszy temat.Mierzyliśmy sięwzrokiem przez dłuższą chwilę, ale nagle spojrzała gdzieś wbok.- Możesz przysporzyć jej problemów.- Co masz na myśli? - spojrzałem na nią z grymasem.Tylko niech nie robi mi wykładu, który słyszę od dwudziestulat.W obecnej chwili miałem w dupie to, czy coś mi wypadaczy nie.- Wiesz, że hieny długo wam spokoju nie dadzą i przerwąsielankę.Już chodzą plotki - oznajmiła smutno.- Sensacja. - Dam sobie z nimi radę - burknąłem, wchodząc poschodach.Zawsze daję radę, a wszystko idzie zgodnie zmoimi oczekiwaniami.Ja nie przegrywam i nie pozwolęspieprzyć komuś mojego życia.Jeśli będę musiał, to jestem wstanie sprawić, że mnie znienawidzą, byle tylko odzyskaćdawno ukradziony święty spokój.*- Andy! - po raz kolejny słyszałem wołanie mojej mamy zdołu, ale nie zamierzałem na nie odpowiadać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]