[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw przeze mnie wylał na siebie napój, a teraz to.Na pewnowiem jedno: szwankuje mi koordynacja ruchowa.- Przepraszam - skrzywiłam się.- Odkupię ci ubranie.Alemasz rację, lepiej zabierajmy się stąd.157 Daphne i Logan zaczęli schodzić po stopniach biblioteki.Jazostałam z tyłu, przyglądając się miejscu, z którego spadł posąg.Naturalnie, nic tam nie było.Tylko inne posągi na tlemrocznego nieba.Może to wina tego, co się dzisiaj wydarzyło,ale czułam na sobie czyjś wzrok, jakby ktoś obserwował mnie zgórnych poziomów biblioteki.- Gwen! - zawołała Daphne.- Chodz wreszcie!Zadrżałam i oderwałam oczy od gmachu.Jednak nieprzy-jemne uczucie nie minęło, nawet kiedy z rękoma w kieszeniachbluzy popędziłam za Daphne i Loganem.158 ROZDZIAA 14Zeszłam z Loganem i Daphne na dolny dziedziniec.Ognisko jeszcze płonęło.O tej porze większość uczniówsiedziała na leżakach wokół wesoło skaczących płomieni albo wposzukiwaniu prywatności weszła na górne piętra amfiteatru.Niejedna para siedziała tam na pogrążonych w mrokukamiennych stopniach, skulona pod przyniesionym z akademikakocem.Chichoty, cmoknięcia i nierzadkie piski dokładniemówiły, co dzieje się pod kocami.Więcej też było pijanych, mocno się zataczających małolatów.Profesor Metis i trener Ajaks prowadzili całą ich grupę doakademika, żeby nie zrobili czegoś głupiego, na przykład niestracili przytomności i nie wpadli do ogniska.- Hej, słuchajcie, jak myślicie, czy powinnam powiedzieć paniMetis, co się stało? Wiecie, o tej rzezbie i grasowniku nemejskimw bibliotece?Może powinnam była pójść prosto do profesor Metis, alebiegnąc po pomoc, kompletnie o niej zapomniałam.Jedyne, oczym myślałam, to jak najszybciej sprowadzić walkirię, żebyściągnęła martwe zwierzę z Logana, zanim chłopak siękompletnie udusi.159 - Pewnie, gdybyśmy mieli jakiś dowód - powiedziała Daphne.- Ale rzezba rozleciała się na kawałki, a grasownik zniknął.Pozatym naprawdę chcesz tłumaczyć jej, dlaczego szpiegowałaśMorgan i Samsona i co oni robili? Na pewno cię zapyta, po coposzłaś o tej porze do biblioteki, skoro z powodu ogniska zostaławcześniej zamknięta.Zagryzłam wargę.Daphne miała rację.Nie mogłam po-wiedzieć, co się stało, bez ujawnienia całej dziwacznej historii.Metis była w porządku, ale wątpię, czy pochwaliłaby mnie zawłamanie do pokoju Jasmine, zwinięcie jej laptopa, a potemśledzenie jej przyjaciółki i chłopaka, ponieważ miałam dotycząceich widzenie.- Szkoda, że grasownik zniknął - westchnął Logan.- Po-kazałbym go trenerowi Ajaksowi.Byłby pod wrażeniem.- Pewnie - zgodziła się Daphne.- Rany - jęknęłam, patrząc na nich.- Naprawdę myślicie, żezabijanie mitologicznych potworów to coś fajnego?- Totalnie - odparła Daphne.- Absolutnie - zawtórował jej Logan.I oni mnie uważali za świra.Przynajmniej miałam na tylezdrowego rozsądku, żeby bać się grasowników i podobnychpotworów.Z wielkimi, ostrymi zębami, które mogły rozszarpaćmnie na kawałki.Wzdrygnęłam się na wspomnienie krążącegowokół mnie zwierzęcia.- No, chyba dość rozrywek jak na jeden wieczór - powiedziaław końcu Daphne.- Wracam do swojego pokoju.Nie napisałamjeszcze wypracowania z literatury.- Odprowadzę cię - zaproponował Logan.- Moglibyśmy wetrójkę zrobić sobie własne ognisko.Spojrzałyśmy na siebie z Daphne.Przewróciłam oczami.160 - Logan, litości - prychnęła Daphne.- Uważasz, że potrzebujęfaceta do ochrony? Ja? Jestem walkirią.Mogłabym ci złamaćkark na kolanie.Jakbyś był z wosku.- Dewiantka - uśmiechnął się do niej Logan.- Ale mi się topodoba.- Zachowaj swój wazeliniarski urok dla Gwen.Wszyscywiemy, że to na niej chcesz wywrzeć wrażenie.Wszyscy wiemy? Ciekawe, boja w ogóle tego nie zauwa-żyłam.Spojrzałam na Logana.Na jego twarz wypływał podejrzanyrumieniec, ale w migającym świetle ogniska nie mogłam być tegopewna.Daphne znowu prychnęła i oddaliła się w kierunku swojegoakademika.- Zadzwoń do Carsona - zawołałam za nią.- Nie zapomniałaś,że macie jutro randkę?Daphne odwróciła się i zrobiła wulgarny gest ręką, mówiącymi, co mogę ze sobą zrobić.Ale na twarzy miała przy tymuśmiech.Mimo woli też się uśmiechnęłam.Bogata irozpieszczona Daphne Cruz była jednak w porządku.- Ty też zaraz znikniesz w ciemnościach? - spytał Logan.- Nie, skąd - powiedziałam, pamiętając, jak grasownik sięoblizywał i syczał na mój widok.Wzdrygnęłam się.-Zprzyjemnością pozwolę się odprowadzić.Ruszyliśmy dolnym dziedzińcem, zostawiając za sobą am-fiteatr.Wokół ogniska kręciło się jeszcze trochę osób, ale pozatym wszyscy byli pogrążeni we własnym flircie pod kocem i niezwracali na nas uwagi.To dobrze, bo Spartanin był zakrwawiony od stóp do głów.Ażsię wzdrygnęłam, kiedy przechodząc koło ogniska,161 zobaczyłam, ile tego na nim jest.Wyglądał, jakby wykąpałsię we krwi potwora.Dziwiłam się, dlaczego poszedł za mnądo biblioteki,a szczególnie, co skłoniło go do osłonięcia mnie przedgrasownikiem.Tak, wiedziałam, że jest Spartaninem, że jegopowołaniem jest zabijać to, co złe, i że tutaj, w akademii, jestwłaśnie po to, żeby się tego nauczyć.Ale to nie mogło być wszystko.Gdybym była ładniejsza,bogatsza, bardziej lubiana - to by było zrozumiałe.Tylko że nienależałam do dziewczyn, którym chłopcy pomagają na wyścigi.A może Logan uważał, że z wdzięczności wpadnę mu wramiona?Spojrzałam na niego, na jego twarz i umięśnione ciało.No,dobrze, może i byłby atrakcyjny, gdyby nie był teraz taki lepki.W porządku, w porządku, nawet cały zapaskudzony krwią byłatrakcyjny.Widząc, że się na niego patrzę, zapytał:- Czemu się tak przyglądasz, Cyganko? Teraz ja sięzaczerwieniłam.- Niczemu - odburknęłam i odwróciłam wzrok.W milczeniu wyszliśmy z ciepłego i jasno oświetlonego kręguwokół ogniska i weszliśmy na brukowaną ścieżkę otaczającądolny dziedziniec i prowadzącą do Styksu.- Hm - odezwał się w końcu Logan.- Próbujesz odgadnąć, cosię stało Jasmine, co? Kto ją zabił i zabrał Czarę Aez? V- Coś w tym stylu - przyznałam.- Dlaczego? Co cię to obchodzi? Jak już pewnie wiesz,Jasmine nie była tu szczególnie lubiana.Pewnie, że byłapopularna, ale tyranizowała wszystkich, żeby to osiągnąć.162 Bano się jej.To była zimnokrwista suka.Dlaczego maszochotę prowadzić śledztwo w sprawie takiej osoby?Znowu pomyślałam o Paige Forrest.Przypominała Jasmine,no, może poza tym, że nie była zimnokrwistą suką.Aadna,popularna, miła - i nikt nie miał pojęcia, przez co przechodzi.Dotej pory widzę ten obrazek, jak ojczym zmusza ją, żeby siępołożyła na łóżku, i się do niej dobiera.Zrobiło mi się niedobrzena to wspomnienie, zatrzęsłam się i objęłam ramionami.Oczywiście nie mogłam powiedzieć Loganowi o tymwszystkim.%7łe w jakiś sposób Jasmine przypominała mi Paige iże chciałam pomóc walkirii, tak jak pomogłam tamtejdziewczynie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire