[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Komunikacja z samolotami odbywała się po angielsku, a on mówił biegle w tym języku.Na razie idzie nieźle.Zbiorniki paliwa były w połowie pełne, a do celu miał niecałe sto pięćdziesiąt kilometrów według tego, co podawał pokładowy system nawigacji satelitarnej.* * *Straż pożarna zlokalizowana niedaleko terminalu międzynarodowego lotniska Baltimore-Waszyngton została natychmiast postawiona w stan gotowości.Pracownicy, którzy normalnie zajmowali się czymś innym, pobiegli lub pojechali samochodami do budynku lotniska, podczas gdy kontrolerzy decydowali, które samoloty mogą wylądować zanim nadleci uszkodzony 747, a które muszą pokrążyć jeszcze nad lotniskiem.Plan działania na wypadek stanu zagrożenia mieli gotowy, podobnie jak każde inne lotnisko.Powiadomiono policję i inne służby; dosłownie tysiące ludzi zostało oderwanych od odbiorników telewizyjnych.* * *–Chciałbym państwu opowiedzieć historię obywatela amerykańskiego, syna oficera policji, byłego żołnierza Korpusu Piechoty Morskiej, który odniósł poważne obrażenia podczas ćwiczeń, nauczyciela historii, członka amerykańskich kręgów finansowych, męża i ojca, patrioty, urzędnika państwowego, amerykańskiego bohatera – mówił prezydent przed kamerami telewizji.Ryana aż skręcało, gdy tego słuchał, zwłaszcza, że słowa prezydenta przyjęto oklaskami.Kamery skierowały się na sekretarza skarbu Fiedlera, który zdradził grupie dziennikarzy, jaką rolę Jack Ryan odegrał podczas uzdrawiania Wall Street.Nawet Brett Hanson przyłączył się do oklasków.–W takich chwilach człowiek zawsze chce się zapaść pod ziemię, nieprawdaż Jack? – rzucił Trent z uśmiechem.–Wielu z was go zna, wielu z nim pracowało.Rozmawiałem dziś z członkami Senatu.– Durling uczynił gest w stronę przywódców mniejszości i większości w Senacie, którzy odpowiedzieli mu uśmiechami i skinęli głowami na użytek kamer telewizji C-SPAN.– Uzyskawszy ich zgodę, pragnę zaproponować, by Jack Patrick Ryan objął stanowisko wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.Niniejszym zwracam się do członków Senatu z prośbą o zaakceptowanie tej nominacji w głosowaniu jawnym.–Ależ to jest chyba niezgodne z prawem – zauważył komentator telewizyjny, gdy obaj senatorzy wstali i podeszli do mównicy.–Prezydent Durling wszystko dobrze sprawdził – odparł polityczny ekspert.– Jack Ryan jest chyba najmniej kontrowersyjną postacią w Waszyngtonie, a obupartyjna…–Panie prezydencie, panie przewodniczący, członkowie Senatu i nasi koledzy, przyjaciele z Izby Reprezentantów – zaczął przywódca większości.– Z największą przyjemnością, wraz z przywódcą mniejszości…–Jesteście pewni, że to zgodne z prawem? – pomyślał na głos Jack.–Konstytucja mówi tylko, że Senat musi zatwierdzić kandydata, ale ani słowem nie wspomina o tym, jak ma to zrobić – odparł Sam Fellows.* * *–Wieża Baltimore, tu Sześć-Pięć-Dziewięć.Mam kłopoty.–Sześć-Pięć-Dziewięć, jakie masz kłopoty? – spytał kontroler z wieży.Mógł się już po części zorientować, co się dzieje patrząc na ekran radaru.Nadlatujący 747 nie zareagował odpowiednio na polecenie, które dał mu chwilę przedtem.Kontroler potarł dłonie o siebie i zaczął się zastawiać, czy uda mu się sprowadzić ten samolot bezpiecznie na ziemię.–Stery nie reagują prawidłowo… nie wiem, czy zdołam… Baltimore, widzę światła na pasie na mojej pierwszej godzinie… słabo znam ten rejon… widzę dużo terenów zabudowanych… tracę moc…Kontroler sprawdził kąt kursowy na ekranie, przedłużył go w prostej linii do…–Sześć-Pięć-Dziewięć, widzisz bazę Sił Powietrznych Andrews.Mają tam dwa pasy.Czy możesz skręcić w stronę Andrews?–Tu Sześć-Pięć-Dziewięć, chyba tak, chyba tak.–Zostań na nasłuchu.– Wieża połączona była z bazą Sił Powietrznych „gorącą linią”.– Andrews, czy możecie…–Śledzimy sytuację – oznajmił starszy oficer w wieży bazy Andrews.– Centrum Waszyngton poinformowało nas o tym.Potrzebujecie pomocy?–Możecie go przyjąć?–Tak.–Sześć-Pięć-Dziewięć, tu Baltimore.Przekazuję cię wieży w Andrews.Skręć prawo trzy-pięć-zero… czy możecie skręcić?–Myślę, że tak.Pożar został chyba ugaszony, a instalacja hydrauliczna zaczyna działać… silnik chyba…–Sześć-Pięć-Dziewięć KLM, tu wieża kontroli ruchu w bazie Andrews.Potwierdzam kontakt radarowy.Odległość czterdzieści kilometrów, kurs trzy-cztery-zero, pułap tysiąc dwieście metrów.Wolny pas zero-jeden lewy, posłaliśmy tam nasze wozy strażackie – powiedział kapitan Sił Powietrznych.Już wcześniej nadał sygnał alarmowy i wyszkoleni żołnierze natychmiast zareagowali.– Skręć prawo zero-jeden-zero i kontynuuj schodzenie.–Sześć-Pięć-Dziewięć – nadeszło krótkie potwierdzenie.Sato nie miał nigdy pojąć ironii tej sytuacji.Choć liczne myśliwce stacjonowały w Andrews, bazie Langley, centrum doświadczalnym lotnictwa Marynarki Patuxeut River i w bazie lotnictwa Marynarki Oceana, a każde z tych miejsc leżało w promieniu stu pięćdziesięciu kilometrów od Waszyngtonu, nikomu nie przyszło do głowy, by wysłać kilka myśliwców nad stolicę w taki dzień, jak ten.Wymyślne kłamstwa i uniki nie były prawie wcale potrzebne.Sato obrócił samolot na bardzo małej szybkości, przez cały czas pod baczną opieką zaaferowanych i fachowo reagujących amerykańskich kontrolerów.Opieką, która mieszała mu trochę szyki.* * *–Aye!–Kto jest przeciw? – Zapadła cisza, po której nastąpiły rzęsiste oklaski.Po chwili wstał przewodniczący.–Odźwierny Izby wprowadzi wiceprezydenta na salę, aby ten został zaprzysiężony.–O tobie mowa.Połamania nóg – rzucił Trent, po czym wstał i skierował się do wyjścia.Agenci Tajnej Służby pośpieszyli w głąb korytarza prowadząc pochód do tunelu, który łączył budynek z Kapitolem.Wchodząc do niego Ryan powiódł wzrokiem po łukowym sklepieniu, pomalowanym w okropny żółtawy kolor i, co dziwne, oblepionym rysunkami wykonanymi przez dzieci.* * *–Nie widzę żadnych nieprawidłowości, ani dymu, ani płomieni.– Kontroler w wieży obserwował nadlatujący samolot przez lornetkę.Znajdował się teraz niecałe półtora kilometra od nich.– O cholera, ma schowane podwozie!–Sześć-Pięć-Dziewięć, masz schowane podwozie, powtarzam, masz schowane podwozie!* * *Sato mógł odpowiedzieć kontrolerowi, ale postanowił tego nie robić.Klamka zapadła.Pchnął do przodu dźwignie ciągu, rezygnując z prędkości podchodzenia do lądowania wynoszącej dwieście dwadzieścia kilometrów na godzinę, trzymając się na razie pułapu trzystu metrów.Cel miał teraz w zasięgu wzroku, wystarczyło jedynie skręcić czterdzieści stopni w prawo.Po namyśle, włączył oświetlenie samolotu, odsłaniając czerwonego żurawia na stateczniku pionowym.* * *–Co jest, do cholery?–On nie jest z KLM! Popatrz! – zawołał młodszy stopniem oficer.Dokładnie ponad polami, wyraźnie reagując prawidłowo na stery, 747 przechylił się w lewo z wyciem swoich czterech silników idących na zwiększonej mocy.Dwaj oficerowie spojrzeli na siebie, uświadamiając sobie, co teraz nastąpi oraz wiedząc, że nie mogą temu w żaden sposób zapobiec.Powiadomienie dowódcy bazy było tylko formalnością, która nie mogła zmienić biegu wypadków.Potem zaalarmowali także Pierwszy Dywizjon Śmigłowcowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]