[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wojtek nie jest aniołem, ale nie zaczepia.Z Rafałem są w jednej klasie.Może bliźniaczki coś zmalowały, nadokuczały Rafałowi, potem Wojtek je bronił i w końcu cała trójka na niego napadła?- No, mów, synek, co ci te łobuzy zrobiły Mów, synek - zachęca Rafała.- No, mów, synek.Mamusia cię skrzywdzić nie pozwoli.Z bliska czuć, że Pawliniakowa zdążyła już łyknąć piwa.Rafał spuszcza głowę i nie odzywa się ani słowem, przestępu-je tylko z nogi na nogę i podejmuje kolejne próby wydostania się z uścisku matczynej ręki.Ręka ta trzyma go jednak mocno.Druga wymachuje przed nosem Wandy Marzec.- Popamiętacie mnie jeszcze! Jak zobaczę któregoś z tych łobuzów obok Rafała, to nie będzie zmiłuj.Nakopię szczeniakom i odechce im się zaczepiania! - wrzeszczy Pawliniakowa.Matka Joanny jest opanowana.- Wojtek cię zaczepił? - pyta Rafała.Chłopak milczy jak zaklęty.- O, widzi, odezwać się boi.- Głaszcze go po głowie Pawliniakowa.Rafałowi pieszczoty pijanej matki najwyraźniej są nie w smak.- Jeśli Wojtek, Kasia albo Basia zrobiły coś brzydkiego, coś złego, zaraz cię przeproszą - mówi matka JoannyMatka ma klasę.Ja wyrzuciłabym już tego babsztyla, a ona jakby w ogóle nie słyszała tych bredni.9R- A pewnie, że zrobiły! I muszą przeprosić, i to szybko, a moja noga tu więcej nie postanie.I Rafałka też! - Kobieta jest niezmordowana.Matka znika na chwilę w domu.Wraca z niesforną trójką.Planuje konfrontację, ale Wojtek wyrywa się do przodu i rzuca na Rafała.- O, widzi! Patrzy tylko, co za łobuza wychowała! - wytyka sąsiadka.Joanna i matka siłą odrywają najwyraźniej żądnego krwi Wojtka, który wrzeszczy, że nie przeprosi Rafała nigdy przenigdy.Dziewczynki stoją ze spuszczonymi głowami i powtarzają murem za bratem.- Nie przeprosimy.Nie przeprosimy.Matka próbuje łagodzić sytuację: - Pani Pawliniakowa, niech się pani nie gniewa.Dzieci jak to dzieci, raz się kłócą, raz godzą.Nie wiemy wcale, co się stało.Ale przepraszam za moje dzieci.- Przepraszam, przepraszam! - mamrocze Pawliniakowa.- Wszystkim powiem, żeby się od Marców łobuzów z daleka trzymać, bo rozpuszczone jak dziadowski bicz.Rafałku, idziemy!Na odchodnym spluwa na ziemię.Bramka trzaska.No to koniec przedstawienia.Słyszało pół wsi, pewnie Tomasz dowie się wszystkiego, zanim go spotkam.- A z wami porozmawiam potem - mówi do dzieci.Wcale nie groźnie ani surowo.Joanna patrzy na nią ze zdumieniem.Matka nigdy nie płacze, a teraz widać, że ledwo kryje cisnące się do oczu łzy.Kiwa na rodzeństwo i zabiera je do środka, do siebie na poddasze.Niech matka chwilę odetchnie.Tak oberwać od Pawliniakowej, która wykorzystuje bez oporu dobre serce matki, to cios poniżej pasa.Joanna musi dowiedzieć się, o co poszło.Idzie łatwiej, niż myślała.Za chwilę wie wszystko.- Rafał powiedział na Wojtka „sierota” - bliźniaczkom rozwiązują się języki.Mówią jedna przez drugą: - Śmiał się, że sieroty to się zamyka w domu dziecka.I mówił, że nasza mama mówiła jego mamie, że odda Wojtka do domu dziecka, bo ma nas za dużo.Wojtek mówił, że to nieprawda i że nie jest sierotą, a Rafał śmiał się z niego i krzyczał: „Sierota! Sierota! Sierota!”.- No to mu dołożyłem - burczy nieoczekiwanie chłopiec.- Ale Rafał bił się mocniej - mówią dziewczynki.- Wcale nie mocniej, tylko się potknąłem.- I przywalił Wojtkowi w nos, i zaczęła mu lecieć krew i Wojtek się przewrócił, wtedy Rafał go kopnął, no i nie wytrzymałyśmy! - Bliźniaczki zrywają się z tapczanu, żeby pokazać, jak to nie mogły znieść widoku kopanego brata.- I całą trójką rzuciliście się na jednego, tak?- Nie.Tylko my dwie.Przecież nie kopie się leżącego.I my nie biłyśmy Rafała, tylko go trochę przytrzymałyśmy, odciągnęłyśmy go od Wojtka.A potem uciekłyśmy Bo on chciał się z nami bić, a my nie bardzo.Rafał w szkole ciągle z kimś się bije.Ale wołał za nami, że my też jesteśmy sieroty I, i, i.kurwyTego już za wiele.Zaraz sama dokopię temu gnojkowi.Dobrze, że dziewczynki nie bardzo wiedzą, co mówią.Gdyby wiedziały, nie wymówiłyby tak łatwo takiej obelgi.- Asia, teraz, jak taty nie ma, to my się nazywamy sieroty? - pyta Wojtek.- Jak ktoś nie ma taty albo mamy, to oficjalnie można powiedzieć, że jest półsierotą.My jesteśmy półsierotami.A jak ktoś nie ma obojga rodziców, to jest sierotą.I nie ma w tym nic złego.Sierota czy półsierota to nieważne.To nie znaczy, że ktoś jest gorszy Ma tylko inną rodzinę niż wszyscy.Zapamiętajcie to sobie.I mama na pewno nikogo nigdy nie odda, a jak ktoś będzie wam opowiadał takie brednie, w ogóle nie zwracajcie na niego uwagi.Łatwo mówić, trudniej wykonać.Ale chyba to powinnam im powiedzieć.A teraz muszę jeszcze wytłumaczyć mamie, że świetnie sobie radzi, zastępując ojca.I że naprawdę dobrze nas wychowuje, tak.I stało się to, co Joanna przeczuwała od dłuższego już czasu.Matka zamilkła.Jest jak ryba.Jak kamień.Gorzej niż kamień, bo kamień leży sobie gdzieś w polu i jest mało prawdopodobne, by jego milczenie robiło na kimkolwiek wrażenie.A matka jest w domu, Joanna mija się z nią codziennie wiele razy, Joanna matkę kocha.I cierpi.Cisza trwa już dziesiąty dzień, nawet Mirek zauważył znad telewizora, że to nienormalne, żeby żyć pod jednym dachem i się do siebie nie odzywać, cholera.I chociaż Joanna jest dużo starsza, niż wtedy, gdy wybrała się na „Ducha”, trudno jej znieść złowrogie milczenie matki.Matka nie tylko milczy.Matka traktuje córkę jak powietrze.Nic od niej nie chce.Nic jej nie proponuje.Na obiad albo kolację wołają siostrę bliźniaczki.Zaczęło się od tego, że Joanna zdaniem matki za dużo przesiaduje „u pana Tomasza”.Że nic dobrego z tego nie wyniknie.Bo co może mieć wspólnego z kimś, kto mógłby być jej ojcem? Wiadomo przecież, o co takim chodzi.Niech Joanna nie będzie naiwna.Skończy się to bieganie do niego wielkimi łzami i wielkim wstydem.Czy Joanna wyobraża sobie życie z kimś takim? Przecież jak się pojawią dzieci, to będą do niego mówić „dziadku”.Czy ona o tym pomyślała?Nie pomyślała.To fakt.Nie powędrowała tak daleko.Na razie bez reszty pochłania ją przyjaźń z Tomaszem.Okazała się możliwa, mimo że Joanna słyszała setki razy, że nie ma mowy o przyjaźni między kobietą a mężczyzną.Poza tym matka wcale nie wierzy, że ona tam, „w chacie pana Tomasza”, uczy się do egzaminów.Na pewno je obleje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]