[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lewis podszedł do biurka.- Znalazłem u niego w domu to.- Podał jej plik kopert.- Jerry nie madużej rodziny, ma tylko siostrę w Londynie.To są jej listy do niego.Przeczytałem je.Wiem, że nie powinno się tego robić, ale chciałem siędowiedzieć, co się dzieje.- I dowiedziałeś się czegoś?Pokręcił głową.- Niczego istotnego.Ale znalazłem numer jej telefonu i pomyślałem, żedo niej zadzwonię.- Mogę to zrobić, jeśli chcesz.- Widząc, że mąż zamierzazaprotestować, dodała szybko: - Pomyślałam, że może czułaby sięswobodniej, rozmawiając z kobietą.Zastanowił się nad jej słowami.- Chyba masz rację.Woda się zagotowała, Lewis zrobił kawę.Freddie usiadła na krześle zpłótna żaglowego.- Powiedziałeś, że interes plajtuje, Lewis.Naprawdę jest aż tak zle?- Nie.- Roześmiał się.- Jakoś z tego wybrniemy.Wczoraj w nocy.tobyło pijackie gadanie.- Może Tim mimo wszystko zdecyduje się na kupno łodzi. - Niewykluczone.Sprawiał wrażenie wyczerpanego, chorego.- Może skończ już na dzisiaj i trochę odpocznij? Widzę, że jesteśzmęczony.Jest taki piękny ranek, chodzmy gdzieś i zapomnijmy okłopotach.- Nie mogę.Muszę jakoś to wszystko rozgryzć.- Machnął ręką w stronęksiąg, stosów rachunków i pokwitowań na biurku.- Boję się tego, co tamznajdę.Jerry zostawił straszny bałagan.Jak tylko się z tym uporam,pojedziemy do Londynu na weekend, spotkamy się z przyjaciółmi.Obiecuję, Freddie.- Przynajmniej zjedz kanapki.- Dobrze.Dziękuję.Obserwowała go przy pracy.W drewnianym budynku było zimno.Byłazadowolona, że włożyła płaszcz i rękawiczki.Powiodła wzrokiem popółkach za biurkiem, segregatorach i teczkach na dokumenty, księgachrachunkowych.Ostre białe światło znad cieśniny migotało w wąskichszczelinach pomiędzy deskami, z których zrobione były ściany.W pewnej chwili Lewis uniósł wzrok znad biurka.- Dlaczego to wszystko musi być takie trudne, Freddie? - Sprawiałwrażenie zrozpaczonego.- Choć raz mogłoby mi się coś udać.Przecieżpróbuję.Czasami myślę, że zostałem przeżuty, wypluty i rzucony na pastwęlosu przez ten cholerny kraj.Chryste, gdybym miał dokąd uciec, zrobiłbymto bez chwili wahania. Podeszła do niego, wsunęła mu palce we włosy i po-masowała kciukaminapięte mięśnie karku.Lewis wtulił twarz w jej ramię i westchnął.- Nie chcę ci sprawić zawodu.- Nie sprawiasz mi zawodu, kochanie.Przestań o tym myśleć.- Czuję się jak ostatnia oferma.Nie wiem, co zrobię, jeśli ten warsztatupadnie.- Nawet jeśli tak się stanie, zaczniemy wszystko od nowa.Robiliśmy tojuż nieraz i zrobimy ponownie.Popatrzył na nią i najwyrazniej zamierzał coś powiedzieć, lecz po chwilisię rozmyślił.- Jest bardzo zle? - spytała łagodnym tonem Freddie.-Możeszpowiedzieć mi prawdę.Poczujesz się lepiej, jeśli będę o tym wiedziała.Dzgnął palcem księgę zamówień.- Nie mamy zamówień.Jeśli w ciągu kilku dni to się nie zmieni, będęmusiał powiadomić Waltera, że nie mam dla niego pracy.Do tej poryzlecałem mu niewielkie naprawy.- Może znajdziesz więcej takich prac, żeby jakoś przetrwać.- Zwietny pomysł.- Zmusił się do uśmiechu.- Są jakieś długi? - W napięciu czekała na odpowiedz.Lewis potarł podbródek.- Tak, w banku. - Ile jesteście winni bankowi?- Jakieś pięćdziesiąt funciaków.Pocałowała go.- Pięćdziesiąt funtów to nie tak znów wiele - uznała, chociaż nie miałapojęcia, jak mogliby to spłacić.- Damy sobie radę, jestem tego pewna.Wyraznie poweselał.Posadził ją sobie na kolanach.Gdy się całowali,Freddie poczuła, że się odprężył.- Zapewne robię z igły widły - rzekł.- Już wiem, co zrobimy.Zbudujędla nas łódz i opłyniemy świat.Odwiedzimy wszystkie miejsca, o którychmarzyliśmy.Co o tym sądzisz, Freddie?Po pewnym czasie wyszła z warsztatu i podjechała rowerem do budkitelefonicznej w porcie.Wybrała numer centrali.Siostra Jerry'ego, pani Davidson, mieszkała wBayswater.Freddie poprosiła telefonistkę, by połączyła ją z numerempodanym w liście.Rozległo się kilka sygnałów, po czym słuchawkę odebrał jakiśmężczyzna.Freddie zapytała, czy mogłaby porozmawiać z panią Davidson.- A kto mówi?-Nazywam się Frederica Coryton.Dzwonię z Lymington.Po chwili milczenia mężczyzna zapytał:- Z warsztatu? - Tak.Chciałabym porozmawiać z panią Davidson w ważnej sprawie.To pilne.- Zaraz ją poproszę.Proszę się nie rozłączać.Freddie słyszała w tle piskliwe dziecięce głosiki i rozmowę dorosłych.Nie potrafiła rozróżnić słów.Po dłuższym czasie ktoś podniósł słuchawkę.- Mrs Davidson, słucham.- Mówi Mrs Coryton.Dzwonię z.- Wiem, z warsztatu.- Pani Davidson wypowiedziała te słowarzeczowym tonem.- W czym mogę pomóc, pani Coryton?- Miałam nadzieję, że uda mi się porozmawiać z pani bratem, Jerrym.- Nie ma go tutaj.- A czy nie wie pani, gdzie brat obecnie przebywa?- Niestety, nie.Od dłuższego czasu nie miałam od niego wiadomości.- A może pani wie, jak mogłabym się z nim skontaktować?- Niestety, nie wiem.Przykro mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire