[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szybko się nudziłam,więc właziłam na ławkę przy oknie, dotykałam ciepłym nosem szyby, na której mróznamalował szronem kwiatki.Na kwiatkach robiła się mokra plamka, przez którą widać byłozaśnieżone podwórko.Ktoś rąbał drewno, ktoś właśnie wracał z nart i otrzepywał się ześniegu.Wciąż słuchałam drażniącej Piaf i patrzyłam na jeżyka-blondyna.Chyba kochałamgo bardzo albo może kochałam Piaf? A może ich oboje?Oczywiście był w moim dzieciństwie Kubuś, mój najlepszy kolega.Raz nawetoświadczył mi się u siebie w kuchni! Piliśmy bawarkę w wielkich kubkach, po podwieczorku,i zaraz miał być wyświetlany nasz ukochany serial.- Zostaniesz moją żoną? - spytał Kubuś.- Jasne - wzruszyłam ramionami; przecież to było jasne jak słońce! -.to chodz na Zorro - powiedział Kuba.I poszliśmy.Nie, nie opiszę moich miłości, bo musiałabym je przepuścić przez filtr żartu, ironii, byw ogóle było to jadalne.Takie młodzieńcze porywy serca są najczęściej kiczowate, mdłe lubpo prostu naiwne.Opisywanie ich  w całości zajechałoby tu Kuncewiczową i Mniszkównądo kwadratu.Pominę więc milczeniem Witka, Zbyszka, Andrzeja, Zenka, Wieśka, znówAndrzeja i kolejnego Zbyszka, Tomka i kropka.Nad tymi uniesieniami, wzdychaniami ipocałunkami niech zapadnie tajemnicza cisza.Ale się działo!List w butelce,czyli co mi chciała przekazać mamaWiem, że mama chciała opisać swoje dzieje dla mnie, dla wnuków, ale niestetyzabrakło jej.Sama nie wiem czego.Chęci? Bo czas jeszcze był.Zaczęła pisać to pod konieclat dziewięćdziesiątych, gdy jeszcze miała na tyle jasny umysł, że mogła kontynuować.Przestała.Czemu? Nie wiem.Mogę się tylko domyślać.Oto jej zapiski i wyjaśnienie - skąd się wzięła Maria Kalicińska i jakie były jej myśli.Niewiele tego, ale zawsze.Moja Jedyna Córeczko!Powiedziałaś kiedyś, że powinnam napisać to, co Ty chciałabyś wiedzieć o mnie lubraczej: wszystko to, co określiłoby moją biografię Tobie znaną tylko we fragmentach.Kiedyś były czasy na przekazywanie takich informacji w sposób zupełnie inny, ale teżi czasy były zupełnie inne.Kiedyś, kiedy nie było  gumy do żucia dla oczu i uszu , kiedyżyło się w dużych kręgach rodzinnych, kiedy babcie (osoby koło pięćdziesiątki już) byłymatronami spędzającymi czas przy darciu pierza, kołowrotku albo w fotelu przy pasjansie -przekazywały wiele informacji o sobie i rodzinie córkom, wnukom, opowiadając latami całesagi.Jednak już w moim dzieciństwie i mojej wczesnej młodości czas zaczął się kurczyć,toczyć szybko, szybciej i coraz mniej stawało się interesujące to, co było, a nabierałoznaczenia to, co jest.Aż dziw, że przy tym coraz to szybszym tempie życia jakbyśmy starzeli się wolniej.Mam lat sześćdziesiąt i nie jestem matroną.Matron w ogóle już nie ma! Ty dobiegasztrzydziestki, masz dwoje dzieci i jesteś jeszcze bardzo młoda.prawie dziewczyna! Znaczenia zaś nabiera przyszłość, bo i terazniejszość niczym nas nie fascynuje.Chciałabym jednak to i owo  ocalić od zapomnienia , bo przykro by mi było, gdybyśnie wiedziała nic o mnie i moich czasach.Przykro byłoby mi wiedzieć, odchodząc, że nawiele pytań swoich dzieci, a może i wnuków, mogłabyś dać niepełną odpowiedz, a niekiedynawet zmuszona byłabyś powiedzieć:  Nie wiem.Z pewnych okresów swojego życia posiadam moje listy.Są to listy do mojej macochy,babci Stasi Nacholińskiej, a także listy do mojego męża, Zdzisława.Mam je dzięki temu, żezbierali je sukcesywnie i pozostawili, odchodząc z tego świata.One są też jakąś ilustracjążycia, warunków, potrzeb i przeżyć, ale bardzo ułamkową.Są jak niekompletne szczątkistłuczonego lustra.Trzeba dobrze znać swoją twarz, aby siebie w nich dostrzec, a co dopiero,gdy ten obraz jest komuś stosunkowo mało znany? Może jednak coś z nich odczytasz!Włączę je do tych przypomnień!Kiedyś, gdy stwierdziłam, że Twoja wiedza o moim życiu jest bardzo ułamkowa,powiedziałaś, że to nic, bo ja i tak kiedyś Ci to wszystko napiszę.Kocham Cię ogromnie,chciałabym wiedzieć do końca, jaka Ty jesteś, znać wszystkie Twoje sądy, uczucia, myśli,oceny.Wiele wiem, wiele się domyślam, ale nie będę wszystkiego o Tobie wiedziała, bo jestto niemożliwe.Każdy z nas ma gdzieś tam w głębi swego jestestwa jakieś skarby, możenawet sobie nie znane.Więc i ja nie będę nigdy wiedziała o Tobie wszystkiego, tak jak i osobie nie wszystko wiem.Kiedy mieszkaliśmy na Krynicznej 18 A i miałaś parę miesięcy, mówiłam,przewijając Cię lub karmiąc:  Moje Ty śpiewam i płaczę (śpiewam ze szczęścia i płaczę zradości) i nie przewidywałam, że kiedykolwiek będę siedziała pod tą zle pomalowanąsecesyjną lampką przy biurku, w niewygodnych okularach na nosie, już sama.i że będęmiała - widząc Cię prawie co dzień - chęć pisania do Ciebie o sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire