[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilkubyło w kolcach, choć większość wolała zostać w swoich butach.Niektórzy mieli nawetzatknięte za pasem pistolety i noże.Zmierdziuch i Jukes zajęli już swoje pozycje, a kapitan Hak usadowił się na widowniz hożą dziewoją u boku.Nagle na boisko wpadł jakiś niski, odrażający pirat, porwał zdobioną klejnotamipoduszkę i rzucił się do ucieczki. Uwaga!  wrzasnął Zmierdziuch. On ukradł drugą bazę!Barczysty pirat pełniący rolę sędziego wyjął muszkiet, wypalił i położył trupemuciekającego złodzieja.Poduszkę odzyskano i położono z powrotem na swoim miejscu. Zagrywać!  huknął sędzia.Kiedy Piotr i Zagubieni Chłopcy znalezli się przy trybunach, zrzucili swoje ubraniai wpełzli pod metalową konstrukcję.Dotarli do miejsca, w którym siedział Hak i wyj-rzeli na zewnątrz.291 Na boisku był także Jack Banning.Miał na sobie taki sam strój jak pozostali piraci,a w ręku zamiast kija trzymał sztuczną nogę.Uradowany i podniecony wymachiwałdziarsko protezą.Piotr zerwał się i chciał już wbiec na boisko, ale Hak nagle krzyknął: Jack, zuchu, ten mecz wynagrodzi ci wszystkie inne, na które nie przyszedł twójtatuś.Stary Hak nigdy nie opuściłby twojego meczu.Kiedy kapitan Hak z drwiną wymawiał słowo  tatuś , Piotr zadrżał.Jack, który szykował się właśnie do uderzenia, zamachał radośnie do Haka. Teraz na twoją cześć, kapitanie! Zedrzyj z niej skórę!  odkrzyknął mu Hak, śmiejąc się wesoło. Wal, ile sił,synu!Piotr nie mógł w to uwierzyć.Widać było, że jego syn i kapitan Hak są w dobrejkomitywie.Nie dało się też zaprzeczyć, że jego syn jest rozradowany i podniecony.Jackświetnie się bawił.Jack i kapitan razem.Hak zaczął kierować dopingiem i piraci siedzący na trybunach unieśli w górę karto-ny ukazując niezdarnie narysowane twarze kapitana i Jacka.292  Jack! Jack! To jest gość! Zaraz da wszystkim w kość!Tablice znów poszły w górę i ukazał się napis: JACK DO DOMU! Jack przyglądałsię temu przez chwilę i w jego oczach pojawił się cień zwątpienia.Zmierdziuch odwróciłsię, zobaczył napis, rzucił z jękiem piłkę i podbiegł do trybun krzycząc i wymachującrękami.Po chwili dwie literki zostały zmienione i napis brzmiał już: JACK DO BOJU!Zmierdziuch zajął pozycję i przyglądał się uważnie chłopcu, obracając w palcachjego piłkę.Jack zrobił kilka kroków i cofnął się, poprawiając czapeczkę.Splunął.Piraciteż splunęli.Jack stuknął się w pas i piraci zrobili to samo.Jack wrócił na swoje miejsce i nastawił kij do uderzenia.Zmierdziuch przygotowałsię do pierwszego rzutu. Zaczekaj, Zmierdziuchu!  krzyknął Hak. Dajcie mi rękawicę!Obrócił się do siedzącej obok niego kobiety, która ostrożnie odkręciła mu hak i na-łożyła rękawicę.Kapitan był zachwycony.%7łelazny pazur spoczął na poduszce obokHaka.O kilka centymetrów od twarzy Piotra.293 Zagubieni Chłopcy otworzyli szeroko oczy.Nigdy jeszcze nie mieli tak wspaniałejokazji! Szukali sposobu na to, jak ukraść hak i oto podany im został jak na tacy! Wez go!  szeptali do Piotra machając rękami i podskakując z podniecania.Wez go! Wez!Ale Piotr nie słuchał.Nawet nie zauważył, co leży przed jego nosem.Patrzył tylkona syna, który stał uradowany na boisku ściskając drewnianą nogę.Zmierdziuch cisnął piłkę, ale nieprecyzyjnie.Jack nawet nie spojrzał na nią.Zmier-dziuch rzucił drugi raz, znów gdzieś w bok, i Jack nawet nie zareagował.Był czujnyi napięty.Zmierdziuch cofnął się i machnął.To był straszliwy, podkręcany rzut. Nie  pomyślał z rozpaczą Piotr. Jack nie poradzi sobie z podkręcaną piłką!Jack skupił się, odchylił o parę centymetrów drewnianą nogę i huknął nią jak z ar-maty.294 Aup! Trafił piłkę dokładnie w sam środek i posłał ją wysoko w niebo.Piłka leciałacoraz dalej, poza boisko, poza Plac Piratów, poza miasteczko, aż w końcu znikła z oczu.Takiego uderzenia jeszcze nikt nie widział.Hak podskoczył podniecony. Widzieliście!  zawołał. Widzieliście! O, mój Jack! Taka piłka! Jesteś zuch,Jack, mój synu!Zszedł z widowni, rzucił rękawicę w powietrze i wrzasnął dziko.Jack truchtał poboisku, podskakując co chwila z radości, a piraci ściskali mu rękę i gratulowali.Hakpodbiegł do niego, podniósł i zakręcił w koło.Obaj promienieli ze szczęścia.Piraciprzydzwigali beczkę z napisem  CrocAde i wizerunkiem krokodyla, i wylali jej za-wartość na Jacka.Wszyscy zaczęli wiwatować.Hak posadził sobie Jacka na plecy, po czym na czele graczy i kibiców ruszyli uro-czystym pochodem do miasta.Piotr stał jak skamieniały i w głowie kołatała mu tylko jedna, przerażająca myśl: Jack nigdy dotąd tak się nie cieszył.295 Odwrócił się i odszedł, zapominając w ogóle, po co tu przybył.Zagubieni Chłopcypatrzyli na niego zdumieni.Co się z nim dzieje? Co on robi?W końcu widząc, że nie ma zamiaru wracać, że naprawdę nie ma ochoty, by zro-bić coś godnego zapiania, wymienili między sobą wymowne spojrzenia i rozczarowanipodążyli za nim. Witaj w domu, Piotrusiu Panie!Piotr nie wiedział, jak wrócił do Nibydrzewa i chyba tylko szczęśliwy traf zrządził,że dotarł tam bezpiecznie.Przez cały czas biegł i chłopcy nie mogli za nim nadążyć.Także wróżka Dzwoneczek chyba gdzieś została, bo nie słyszał jej ani nie widział przezcałą drogę.Prześladowany przez demony, które znał aż za dobrze, pędził przed siebieogarnięty rozpaczą.Wszędzie, gdzie nie spojrzał, w ocienionych polanach, w tafli sta-wu, w obłokach żeglujących po niebie, widział Jacka z kapitanem Hakiem. Straciłem go.Straciłem.297 Nie chciał nawet myśleć, co mogło stać się z Maggie, co mógł jej zrobić Hak.Na-wiedził go najstraszniejszy koszmar wszystkich rodziców  jego dzieci zostały wykra-dzione i poddane jakimś strasznym wpływom, złym zwyczajom, skazane na życie, któremusi się zle skończyć.Piotr sypał sól na swoje rany i obwiniał się o wszystko.Wiedział,że zawiódł, że przegrał swoją walkę o Jacka i Maggie, że Hak jest górą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire