[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.teraz ju\ sama nie wiem, pomyślała.- Jakoś nie trafiła się okazja.- Widziała, \e jest zawiedziony, i poczuła się straszniegłupio.- Julien.ja.bardzo cię przepraszam.- Nie ma sprawy.Rozumiem.- Naprawdę rozumiesz?- Jasne! - rzucił z beztroską, ale Anna zdawała sobie sprawę, \e ta beztroska jest tylkopozorna.Nie było sensu pytać go, czy jest mu przykro, bo przecie\ wiedziała, \e tak jest.- Zobaczymy się w Nowym Jorku? - spytała.- Pewnie tak - odparł, ale zbyt długo się wahał.Zerknął na zegarek.- Spóznisz się - powiedział.Objęła go i pocałowała w oba policzki.- Tak się cieszę, \e cię poznałam.I dziękuję ci za wszystko.Bez ciebie Pary\ niebyłby ani w połowie tak piękny.Uśmiechnął się, ale jego oczy były smutne.- Julien, ja naprawdę tak myślę.Doleć jutro szczęśliwie do Nowego Jorku i baw siędobrze na weselu brata.- Dzięki.A ty baw się dzisiaj dobrze ze swoim chłopakiem.W jego ustach zabrzmiało to co najmniej dziwnie.- Zadzwonię do ciebie z Nowego Jorku - obiecała.- Zaraz po przylocie.- Będzie mi miło - powiedział, ale chyba nie wierzył w jej obietnicę.- No, biegnij ju\,bo się spóznisz.Anna jeszcze raz cmoknęła go w policzki i ruszyła w stronę rue Tronchet.Kiedy pół minuty pózniej się odwróciła, Juliena ju\ nigdzie nie było.15Po godzinie spędzonej z Davidem Anna myślała ju\ tylko o tym, \eby jak najszybciejsię z nim rozstać.Po raz pierwszy ta myśl zaświtała jej w głowie w chwili, gdy go zobaczyła.- Zlicznie wyglądasz - powiedział, obejmując ją.To był ten sam, lekko ochrypły głos,którym zawsze prawił jej komplementy, tylko \e ju\ tak na nią nie działał.Przeciwnie,irytował ją, podobnie jak jego zbyt natrętne spojrzenie.Kiedy chciał ją pocałować, uchyliła się.A gdy po chwili ponowił próbę, cofnęła się okrok.Na szczęście, po raz trzeci nie próbował.- Wcią\ masz do mnie \al o ten ostatni wieczór w Nowym Jorku, prawda?Anna zastanowiła się.Prawda była taka, \e nie miała do Davida \alu, ani o tenwieczór, ani o nic innego.śal mo\na mieć do osoby, która coś dla nas znaczy, a właśnieuświadomiła sobie, \e wcale jej na nim nie zale\y.- Nie stójmy tak.Mo\e pójdziemy gdzieś się czegoś napić - zasugerowała.Jakośgłupio było, stojąc na rogu, tłumaczyć mu, \e umawiając się z nim dzisiaj, popełniła pomyłkęi \e nie chce się ju\ z nim spotykać.ani w Pary\u, ani w Nowym Jorku, ani nigdzie indziej.- Chętnie.Kawałek dalej była malutka kawiarnia.Annie przemknęło przez myśl, \eby zabraćtam Davida, ale zanim zdą\yła to zaproponować, pomyślała, \e spędziła w niej z Julienemwiele miłych chwil i nie chciała w tym samym miejscu przeprowadzać rozmowy, która niezapowiadała się przyjemnie.Niedaleko od Place de la Madelaine, przy rue Tronchet, była inna kawiarnia.Wydawała się na tyle nieprzyjazna, \e Annie i Julienowi nigdy nie przyszłoby do głowy, \ebydo niej wejść.Zatem do celu, który teraz jej przyświecał, wydawała się idealna.Kiedy usiedli przy stoliku z widokiem na ulicę., David zaczął mówić o swojej podró\yprzez Europę.Przerwał tylko na chwilę, kiedy Anna zamawiała dla siebie cafe au lait, a dlaniego colę.Zniecierpliwiona, co jakiś czas spoglądała na zegarek, nie mogąc się doczekać, kiedychłopak skończy opowieść o przygodach, które spotykały jego i jego przyjaciół.Nie potrafiłazrozumieć, jak w Nowym Jorku mogła znosić jego egocentryzm.Po godzinie wstała z krzesła.- Idziesz do toalety? - spytał.- O! Zauwa\yłeś, \e wstałam - rzuciła z sarkazmem.- Nie, nie wybieram się dotoalety.Idę do kelnerki, \eby zapłacić za kawę.- Ju\ wychodzimy? - Dopiero teraz dotarło do niego, \e coś jest nie w porządku.- Nie wiem, jak ty, ale ja płacę i wychodzę - oznajmiła.- Tę colę ja stawiam - dodaławspaniałomyślnie.- Co się dzieje? Właściwie o co ci chodzi? Ju\ kiedy się spotkaliśmy, czułem, \e cośjest nie tak.Anna uśmiechnęła się złośliwie.- Ach, czułeś, \e coś jest nie tak, i przez godzinę - postukała palcem w zegarek - przezrówną godzinę opowiadałeś mi o wspaniałych wyczynach twoich przyjaciół, zamiast zapytać,co mi jest.- Ktoś naopowiadał ci o mnie jakichś bzdur.Roześmiała się.- Posłuchaj, nawet jeśli są takie rzeczy, o których ktoś mógłby mi naopowiadać, amyślę, \e są, to uwierz mi, nic mnie nie obchodzą.Wcią\ stała.Gdyby usiadła, ta rozmowa mogłaby się przeciągnąć zbyt długo, awiedziała, \e nie powinno jej tu być.Powinna teraz być w zupełnie innym miejscu, z innym chłopakiem.- Bo ty mnie nie obchodzisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]