[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.górze.odmianie bambusa.odgłosie płynącej wody o zachodzie. niech to. cywilizacji.Za nim Truckle energicznie demonstrował reszcie ordy, co on i SzkieletowiJezdzcy Bruce a Huna zrobili kiedyś z poborcą podatków.Zamaszyste ruchy rę-ki szczególnie mocno przyciągały uwagę Sześciu Dobroczynnych Wiatrów.Nierozumiał słów, ale jakoś wcale ich nie potrzebował. Dlaczego tak z nim gadasz? Nie znam drogi, Dżyngis.Nie istnieją mapy Zakazanego Miasta.Potrzeb-ny nam przewodnik.Kozia Twarz zwrócił się do poborcy. Czy zechcesz, panie, pójść z nami?Wyjść stąd, pomyślał Sześć Dobroczynnych Wiatrów.Tak! Na korytarzu mogąstać gwardziści! Jedną chwileczkę wtrącił Diamentowe Zęby, gdy urzędnik kiwnął gło-wą. Wez pędzel i zapisz, co mówię.136Po minucie już ich nie było.W gabinecie pozostał tylko poprawiony rozkaz.Teraz brzmiał tak: Róże czerwone są, a fioletowe bzy.Siedem Szczęśliwych Kłód ma dostaćjedno prosię i tyle ryżu, ile uniesie, ponieważ został Jednym Szczęśliwym Wie-śniakiem.Z rozkazu Sześciu Dobroczynnych Wiatrów, poborcy podatkowego,Langtang.Pomocy.Pomocy.Jeśli ktoś to przeczyta, to porwał mnie w niewolęzłowrogi eunuch.Ratunku.* * *Rincewind i Dwukwiat leżeli w sąsiednich celach i wspominali dawne piękneczasy.To znaczy Dwukwiat wspominał dawne piękne czasy.Rincewind dłubałsłomką w szczelinie między kamieniami.Nie znalazł nic lepszego.Musiałby pra-cować kilka tysięcy lat, by osiągnąć jakiś efekt, ale to przecież nie powód, byrezygnować. Karmią tutaj? zapytał, przerywając potok wspomnień. Czasami.Ale nie są to wspaniałe potrawy z Ankh-Morpork. Doprawdy. wymruczał Rincewind, drapiąc dalej.Maleńki kawałek tynku wydawał się gotów do wypadnięcia. Nigdy nie zapomnę smaku kiełbasek pana Dibblera. Ludzie zwykle tak mają. Taka uczta trafia się raz na całe życie. Owszem, często.Słomka się złamała. Niech to demon! Rincewind usiadł prosto. Co właściwie jest takiegoważnego w tej Czerwonej Armii? zapytał. Przecież to banda dzieciaków.Tylko utrapienie. Tak.Obawiam się, że nastąpił pewien zamęt pojęciowy wyjaśniłDwukwiat. Hm.Słyszałeś kiedyś o teorii, że historia toczy się cyklami? Widziałem rysunek w jednym z notatników Leonarda z Quirmu. Rin-cewind podjął pracę z kolejną słomką. Nie, chodzi o to, że.kręci się jak koło.Jeśli staniesz w jednym miejscu,wszystko powróci znowu. Ach, to.Niech to demon! Tutaj wielu w to wierzy.Uważają, że historia rozpoczyna się od nowa cotrzy tysiące lat. Możliwe zgodził się Rincewind, który szukał nowej słomki, więc słu-chał nieuważnie.Dopiero po chwili dotarło do niego znaczenie słów. Trzy137tysiące lat? To trochę krótko, nie? Wszystko? Gwiazdy, oceany, inteligentne życieewoluujące z absolwentów studiów humanistycznych.Takie rzeczy? Ależ skąd.To tylko.tło.Właściwa historia rozpoczęła się od stworzeniaImperium przez cesarza Lustro Jedynego Słońca.Pierwszego cesarza.I jego słu-gę, Wielkiego Maga.To tylko legenda.Chłopi w nią wierzą.Patrzą na Wielki Muri mówią: Coś tak wspaniałego mogło być zbudowane tylko z pomocą magii.A Czerwona Armia.Prawdopodobnie była zwyczajną, dobrze zorganizowanąjednostką wyszkolonych żołnierzy.Pierwsza prawdziwa armia, rozumiesz.Przed-tem walczyły tylko niezdyscyplinowane bandy.Nic w tym magicznego.WielkiMag nie mógł przecież naprawdę.Chłopi wierzą w różne głupstwa. Ale w co takiego wierzą? Mówią, że Wielki Mag sprawił, by sama ziemia ożyła.Kiedy wszystkiearmie kontynentu stanęły naprzeciw Zwierciadła Jedynego Słońca, Wielki Mag.puścił latawca. To rozsądne stwierdził Rincewind. Kiedy dookoła trwa wojna, wezsobie wolny dzień.To moje motto. Nie, nie zrozumiałeś.To był specjalny latawiec.Pochwycił błyskawicę naniebie, a Wielki Mag uwięził ją w butelkach.Potem wziął zwykłe błoto i.wy-piekając je w błyskawicy, uformował z niego armię. Nie słyszałem o takich zaklęciach. Mają też zabawne pomysły na temat reinkarnacji.Rincewind zgodził się.Zapewne mają.Pomagały im chyba przetrwać te dłu-gie bawole godziny: wiecie, kiedy umrę, mam nadzieję powrócić jako.jakoczłowiek trzymający na sznurku bawoła, ale odwróconego w inną stronę. Eee.nie.Oni wcale nie myślą, że człowiek powraca tłumaczył Dwu-kwiat. No.użyłem niewłaściwego słowa, prawda? Trochę ten język zapo-mniałem.Myślałem o preinkarnacji.To jak reinkarnacja, tylko na odwrót.Uwa-żają, że rodzisz się, zanim umrzesz. Coś takiego. Rincewind skrobał tynk. Zadziwiające! Narodzinyprzed śmiercią? %7łycie przed śmiercią? Ludzie chyba strasznie się podniecają, kie-dy o tym słyszą. To nie jest dokładnie.Hm, wszystko łączy się z przodkami.Trzeba za-wsze szanować przodków, bo pewnego dnia można zostać jednym z nich i.Czyty mnie słuchasz?Kawałeczek tynku wypadł ze szczeliny.Całkiem niezle jak na dziesięć minutpracy, pomyślał Rincewind.Przed następnym zlodowaceniem wydostaniemy sięstąd.Zauważył nagle, że pracuje przy ścianie łączącej jego celę z celą Dwukwia-ta.Poświęcenie kilku tysięcy lat, by otworzyć przejście do sąsiedniego lochu, tojednak marnowanie czasu.Zaczął przy innej ścianie.Skrob.Skrob.138Rozległ się przerazliwy krzyk.Skrobskrobskrob. Brzmi to, jakby cesarz się obudził stwierdził z dziury w murze głosDwukwiata. I urządza sobie poranne tortury, co?Rincewind zaczął stukać w wielkie bloki odłamkiem kamienia. To właściwie nie jego wina.Po prostu nie zna się na ludziach. Naprawdę? Wiesz, że dzieci często przechodzą etap wyrywania muchom skrzydełek? Ja nigdy tego nie robiłem zapewnił Rincewind. Nie można ufać mu-chom.Wydają się małe, ale mogą się okazać paskudne. Dzieci ogólnie, chciałem powiedzieć. Tak? I co? On jest cesarzem.Nikt nie ośmielił się mu powiedzieć, że to niewłaściwe.To tylko kwestia, no wiesz, większej skali.Wszystkie pięć rodów walczy międzysobą o tron.On sam, żeby zostać cesarzem, zabił swojego bratanka.Nikt mu niepowiedział, że nie należy zabijać ludzi dla zabawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]