[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrzyłem to na Nasha,to na ciotkę, gdy nagle zauwa\yłem, \e przy stoliku za nimi siedzi piękna rudowłosa dziewczyna i wpatruje się wemnie.Była niesłychanie podobna do księdza Kevina Mayfaira i miałem takie wra\enie, jakby to ojciec Kevin zmieniłpłeć i pojawiał się pod postacią swojej boskiej urody siostry.Miała taką samą bladą cerę jak on, naturalnie zaró\owione policzki, takie same gęste rude włosy i chocia\ widok jejnagich piersi pewnie sprawiłby przyjemność ka\demu mę\czyznie, były bowiem po kobiecemu pełne, to we włosywplotła wstą\ki, jakby była małą dziewczynką.Spotkaliśmy się wzrokiem, po czym przeniosła wzrok ze mnie na Goblina.W i d z i a ł a G o b l i n a ! Tępy Quinn powiedział Goblin lodowatym, pozbawionym miłości głosem. Ona gapi się na nas od początku.Oczywiście.To dlatego nie reagował na mnie wzrokiem, nie wpatrywał się w Nasha ani w ciotkę; patrzył na tęosobę, pierwszą osobę, która zapewne go widziała.Wstrząs odebrał mi mowę.Wiedziałem, \e ciotka o coś mnie pyta, \e Nash coś mówi.Nic jednak do mnie niedocierało.Gdy tak wytrzeszczałem oczy na tamtą zdumiewającą dziewczynę, wstał siedzący obok niej mę\czyzna iruszył w naszym kierunku.Wzrok miał utkwiony we mnie.Był siwowłosy, swobodnie, niemniej porządnie ubrany, w niebieską klubówkę i szare spodnie.Miał wyrazistą mimikęi gdy zwrócił się do mnie, przekonałem się, \e ma dzwięczny głos. Zechciej, proszę, wybaczyć moje natręctwo.Nazywam się Oliver Stirling.Jestem członkiem pewnej organizacji.Nazywa się Talamaska.Chciałbym się przedstawić.Widzisz, badamy zjawiska paranormalne i nie mogłem nie zwrócićuwagi na twojego towarzysza. Chce pan powiedzieć, \e go widział? spytałem, choć od razu wiedziałem, \e mówi prawdę.Goblin zmierzył go wzrokiem, ale nic nie powiedział. Tak, widzę go bardzo wyraznie potwierdził pan Oliver, podając mi wizytówkę. Jesteśmy niezwykle starymzakonem.Badamy zjawy i tych, którzy je widzą.Słu\ymy pomocą.Słu\ymy informacją.Twój przyjaciel zrobił na mnieogromne wra\enie.Zechciej, proszę, mi wybaczyć. Goblin, odezwij się do pana Olivera powiedziałem.Ani się nie poruszył, ani się nie odezwał.Ciotka wtrąciła się do naszej rozmowy. Proszę, niech pan przestanie, naprawdę rzekła niezwykle ostro jak na nią. Widzi pan, mój kuzyn z racjiswojego niezwykłego wzrostu wydaje się dorosły, ale ma dopiero osiemnaście lat, i doprawdy musi pan wpierw spytaćmnie o zgodę, jeśli chce pan zawrzeć z nim znajomość.Niech pan jednak wie, \e osoby skłonne wierzyć w zjawiskaparanormalne nie mogą liczyć na moją całkowitą aprobatę. Ale\ ciociu Queen zawołałem jak mo\esz tak mówić! Przez całe \ycie widziałem Goblina! Proszę cię,błagam, pozwól mi porozmawiać z tym panem. To nie na niego jednak patrzyłem, tylko na rudą dziewczynę.Naglewstałem i bez jednego przepraszam podszedłem do jej stolika.Uniosła ku mnie zielone oczy ojca Kevina.Pukle włosów z wplecionymi wstą\kami miała upięte z tyłu głowy.Uśmiechnęła się.Szeroko.Cudownie. Zostań moją \oną powiedziałem. Jestem w tobie zakochany.Widzisz Goblina, prawda? Tak, widzę go.Wyjątkowy z niego duch, kolosalny odparła ale nie sądzę, \ebym mogła wyjść za ciebie zamą\.Usiadłem, zapewne zajmując miejsce Olivera Stirlinga.Machinalnie rzuciłem spojrzenie w jego kierunku.Prowadziło\ywioną dyskusję z ciotką.Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, \e naprzeciwko nas siedzą ojciec Kevin i doktorWinn. Nazywam się Mona Mayfair powiedział dziewczyna.Miała niesłychanie świe\y, dzwięczny głos. To są moikuzyni& Znam tych panów.Ojcze Kevinie, zechce ojciec przedstawić nas sobie jak nale\y. Quinn, jesteś przedziwny powiedział duchowny, uśmiechając się ciepło. Przedstawić jak nale\y.Zarazza\yczysz sobie, \ebym ogłosił zapowiedzi po mszy.Mona, to jest Tarquin Blackwood, ma osiemnaście lat i zabiera- 100 -wszędzie ze sobą swojego sługę, famulusasy*. Ten duch to nie famulus poprawiła go Mona. Nie sługa ani towarzysz.Jest na to zbyt samodzielny, \eby gotak nazywać.Och, jaki miała cudowny głos, śpiewny, jak swobodnie się śmiała! Chcę się z tobą o\enić, Mono, wiem to na pewno wymamrotałem.Nigdy w \yciu nie spotkałem osoby takuroczej, tak godnej miłości jak Mona i wiedziałem, \e nigdy więcej nie spotkam.Byłem o tym przekonany.Cały światbył niewa\ny.Wa\na była tylko ta jedna dziewczyna. Mono, chodz ze mną, porozmawiajmy tylko we dwoje. Tarquin, wyluzuj, proszę powiedziała. Aadny z ciebie chłopak, ale nie mogę tak po prostu wstać i odejść ztobą od stolika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]