[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyÅ›lizguje siÄ™ z objęć Bei, podchodzi dostoÅ‚u, kÅ‚adzie obie rÄ™ce na drewnianym blacie, żeby wszyscy zamilkli.Aagodnym,miÅ‚ym gÅ‚osem mówi: ByÅ‚by z was wszystkich dumny.Wiemy, kogo ma na myÅ›li.Nie Liama, ale ojca.PomyliÅ‚y jej siÄ™ pogrzeby Alboteraz wszystkie pogrzeby zlewajÄ… jej siÄ™ w jeden. J e s t dumny poprawia siÄ™ ze straszliwym przekonaniem. Wasz tata jest zwas wszystkich bardzo dumny.Bea odwraca siÄ™ do wyjÅ›cia. Już dobrze, mamo. Dobranoc żegna siÄ™ mama. Dobranoc, mamo mruczymy wszyscy zgodnym chórem. Dobranoc. Zpij dobrze, mamo. Odpocznij. Dobrej nocy wszyscy już poza rytmem, jak pierwsze krople deszczu. Coladh sámh mówi Ernest przy drzwiach, na co mama odwraca siÄ™, żebyudzieliÅ‚ jej bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwa, którego mój brat zaÅ‚gany Å‚ajdak i hipokryta, byÅ‚yksiÄ…dz i ateista nie waha jej siÄ™ udzielić (w dodatku po irlandzku), po czym mamawychodzi szczęśliwa.W każdym razie ma szczęśliwÄ… minÄ™.Jest szczęśliwa.Zadowolona z ludzi, których stworzyÅ‚a.Jest szczęśliwa.Po jej wyjÅ›ciu zapada milczenie, Mossie siada.Ita popija ze szklanki, ustazaczynajÄ… jej drgać, jakby w odpowiedzi na niemÄ… rozmowÄ™, którÄ… toczy w gÅ‚owie.Kitty zapala papierosa, co wszystkich trochÄ™ irytuje.A ja myÅ›lÄ™: Nigdy niepowiedziaÅ‚am mamie prawdy.Nikomu z nich nie powiedziaÅ‚am prawdy.A co miaÅ‚am powiedzieć? %7Å‚e trzydzieÅ›ci lat temu zmarÅ‚y wÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ do rozporkajeszcze wczeÅ›niej zmarÅ‚ego? Doprawdy, sÄ… inne tematy warte rozmowy.Inne sekretywarte ujawnienia.Na przykÅ‚ad jakie? Jakie?Zaczynam pomagać Bei przy zmywaniu, a Kitty przynosi stos talerzy do zlewu. Co ty robisz? pytajÄ… Bea. SprzÄ…tam odpowiada Kitty. Aha. O co ci chodzi? Aha.Ależ sprzÄ…taj, proszÄ™ ciÄ™ bardzo. Odwal siÄ™. Przecież zawsze jest ten pierwszy raz. BÅ‚agam, o d w a l s i Ä™. Najpierw trzeba zeskrobać resztki, pamiÄ™tasz? Zeskrobiesz? Jak z e s k r o b i e s z ,to włóż do zlewu.Kitty podnosi talerz nad gÅ‚owÄ…, jakby miaÅ‚a go zamiar cisnąć na podÅ‚ogÄ™.Nikt niepatrzy.Trzyma go tak dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ po czym odrzuca gÅ‚owÄ™ i niesie talerzuroczyÅ›cie nad gÅ‚owÄ… do kubÅ‚a.Idzie oskrobać go z resztek, ale nie może siÄ™powstrzymać i wyrzuca wszystko, talerz z resztkami jedzenia, do Å›mieci. Jezu! krzyczy, patrzÄ…c na nóż, który zostaÅ‚ jej w rÄ™ce, jakby ociekaÅ‚ krwiÄ….SpoglÄ…dam na sufit, na górze mama jeszcze siÄ™ krzÄ…ta. O Jezujezujezu woÅ‚a Kitty i wrzuca mordercze narzÄ™dzie do kubÅ‚a, po czymwybiega do ogrodu, żeby dopalić papierosa. Bea mówiÄ™. Co? pyta Bea bardzo ostro, wyjmujÄ…c talerz z kubÅ‚a. No co?Wiem, o co jej chodzi. Co nam teraz da jakakolwiek prawda?I ta wychodzi z pokoju nieboszczyka i stawia na żółtym sosnowym stole butelkÄ™podejrzanej whisky. Nic wiÄ™cej nie znalazÅ‚am mówi.Whisky ma dziwnÄ… irlandzkÄ… nazwÄ™.Butelka jest ciut za bardzo ozdobna. MógÅ‚bym skoczyć do monopolowego proponuje cicho Jem. Nie, nie trzeba.Nie przejmuj siÄ™.Otwieramy butelkÄ™ i rozlewamy whisky do szklanek.Jest gÄ™sta i sÅ‚odka.Dziwnyto obrzÄ™d, bo chociaż wszyscy Hegarty owie pijÄ…, to nigdy razem. Ależ daje kopa mówi Ivor, żłopiÄ…c swój trunek i podnoszÄ…c go pod Å›wiatÅ‚o.Popijamy i zamyÅ›lamy siÄ™, gdy wtem Jem Å‚apie kluczyki samochodowe i wychodzi,Å›cigany lawinÄ… uwag i przestróg na temat tego, że nie wolno mieszać czerwonegowina z biaÅ‚ym.Rodzina Hegartych ma za sobÄ… dÅ‚ugi dzieÅ„.Bea, wciąż nadÄ™ta, obejmuje pierwszÄ… zmianÄ™ we frontowym pokoju, podczas gdyreszta zostaje w kuchni, krzÄ…tamy siÄ™ i rozmawiamy.Ernest myszkuje po szafkach trochÄ™ za bardzo gorliwie; wkÅ‚ada palec do starego czatní z mango, wÄ…cha musztardÄ™.Co jakiÅ› czas Mossie wygÅ‚asza swojÄ… ważkÄ… opiniÄ™ przy sosnowym stole, a Itadotrzymuje mu towarzystwa, oparta o blat, zanadto sparaliżowana alkoholem, żebyumyć talerz.Scena przypomina Boże Narodzenie w Hadesie.JakbyÅ›my wszyscy bylinieboszczykami i mieli siÄ™ dobrze.Dopijamy jedno po drugim i siedzimy, gotowi odkorkować wino, kiedy jeprzyniosÄ….A kiedy przynoszÄ…, wcale nie wznosimy toastu za zmarÅ‚ego, lecz po prostupijemy i gadamy jak normalni ludzie.Rozmawiamy o tajemniczej Alice, również o niespodziewanym przybyciu stryjaVala, który wyglÄ…da tak szykownie.Wtedy Ivor mówi, że rozważa kupno domu w Mayo. Co? dziwi siÄ™ Kitty, która po kielichu przechodzi na sceniczny irlandzki.Chcesz wykupić tÄ™ starÄ… chaÅ‚upÄ™? Niekoniecznie ten dom. Jezu!Kitty wbija wzrok przed siebie, jakby miaÅ‚a budynek przed oczami.Szukazaczepki.Podobnie jak my wszyscy.Przez chwilÄ™ rozmawiamy o kursach wymiany io przylotach na lotnisko Knock.Wtedy Ernest mówi pojednawczo: Tam siÄ™ nie dorobisz. WÅ‚aÅ›nie o to chodzi mówi Ivor.Już widzi, że musi siÄ™ przed nami bronić. Bo ja wiem zastanawiam siÄ™ na gÅ‚os. Ja tam bym siÄ™ nie pisaÅ‚a na takieturystyczne banialuki: prawda, jak tu piÄ™knie i prawda, jacy jesteÅ›my fajni.Kitty wybucha: Stryj Val żyÅ‚by miesiÄ…c z tego, ile ty wydaÅ‚eÅ› na marynarkÄ™.Ile ciÄ™, do cholery,kosztowaÅ‚a? Poza tym jesteÅ› gejem, oszoÅ‚omie mówi Jem. Do Maherbeg jeżdżą geje,żeby zastrzelić siÄ™ tam w stodole. No to już wiem, dokÄ…d jeżdżą komentuje Liam.Wybucham Å›miechem i odwracam siÄ™, żeby go zÅ‚apać, ale go tam nie ma.Bo nieżyje.Leży w sÄ…siednim pokoju.Nagle zapada cisza, jakby trzasnęły drzwi. Aadna ta marynarka chwalÄ™. DziÄ™kujÄ™ mówi Ivor i próbuje to wszystko rozgryzć w myÅ›lach.Nigdyprzedtem nikt z rodziny nie nazwaÅ‚ go gejem.Ani razu.To siÄ™ zawsze zdarza gdzieindziej, tak jak ta butelka na stole.Mossie unosi brew i chowa twarz w szklance.Nie podnoszÄ…c gÅ‚owy, mówi: Co to za firma? Paul Smith? Hm& mruczy Ivor i sprawdza w wewnÄ™trznej kieszeni.Jak gdyby niewiedziaÅ‚.Nie rozmawiamy też o pieniÄ…dzach o tym, że któreÅ› z nas, chociażby stryj, jestbiedne lub bogate albo że ma to jakiekolwiek znaczenie.CoÅ› siÄ™ staÅ‚o z tÄ… rodzinÄ….WÄ™zeÅ‚ siÄ™ rozluzniÅ‚.Ita zrywa siÄ™ na równe nogi i przypuszcza szturm. Aha mówi Aadna ta marynarka.Zaraz siÄ™ zacznie.Ita pije już tak dÅ‚ugo, że zdążyÅ‚a wytrzezwieć, znów spowolnieći znów nabrać agresji.Zamierza wygÅ‚osić jakÄ…Å› strasznÄ… rewelacjÄ™; zastanawiam siÄ™,co takiego. Nigdy mi nie powiedzieliÅ›cie, że jestem piÄ™kna.Albo coÅ› gorszego: WsiedemdziesiÄ…tym trzecim ukradÅ‚aÅ› mi najlepszÄ… opaskÄ™ do wÅ‚osów (rzeczywiÅ›cieukradÅ‚am).Grzechy i krzywdy rodzinne, ustawiczne wytykanie czegoÅ›, co trudno namnawet nazwać.Nie sÄ… to zarzuty ciężkiego kalibru, a tylko zwyczajne: ZniszczyliÅ›ciemi życie lub: A ja? , bo u Hegartych deklaracja o swoim nieszczęściu równa siÄ™wytkniÄ™ciu komuÅ› winy. Co? pytam. Co?A chcÄ™ przez to powiedzieć: Co nam da teraz jakakolwiek prawda?. PosiedzÄ™ przy Liamie mówi w koÅ„cu Ita, bo Hegarty owie również uwielbiajÄ…siÄ™ wywyższać moralnie.Wstaje od stoÅ‚u, trafia w drzwi.DomyÅ›lam siÄ™, że chodzi jej o dżin.WielkiewyjÅ›cie byÅ‚o jedynie pretekstem, żeby uszczuplić swoje zapasy.W strachu siÄ™gam po butelkÄ™ i nalewam sobie kolejnÄ… szklankÄ™.Na mój widokLiam stuka siÄ™ w nos.Ale ponieważ nie żyje, muszÄ™ to zrobić za niego.Stukam siÄ™wiÄ™c trzy razy w nos. Co jest? pyta Kitty. Nos mówiÄ™. O co ci chodzi? O ItÄ™.ZrobiÅ‚a sobie nos. Oj, przestaÅ„ mówi. Skrzywienie wyjaÅ›niam. Skrzywienie. Wszystko sÅ‚yszÄ™ mówi Ivor, naburmuszony po stracie domu na wsi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]