X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyślizguje się z objęć Bei, podchodzi dostołu, kładzie obie ręce na drewnianym blacie, żeby wszyscy zamilkli.Aagodnym,miłym głosem mówi: Byłby z was wszystkich dumny.Wiemy, kogo ma na myśli.Nie Liama, ale ojca.Pomyliły jej się pogrzeby Alboteraz wszystkie pogrzeby zlewają jej się w jeden. J e s t dumny  poprawia się ze straszliwym przekonaniem. Wasz tata jest zwas wszystkich bardzo dumny.Bea odwraca się do wyjścia. Już dobrze, mamo. Dobranoc  żegna się mama. Dobranoc, mamo  mruczymy wszyscy zgodnym chórem. Dobranoc. Zpij dobrze, mamo. Odpocznij. Dobrej nocy  wszyscy już poza rytmem, jak pierwsze krople deszczu. Coladh s�mh  mówi Ernest przy drzwiach, na co mama odwraca się, żebyudzielił jej błogosławieństwa, którego mój brat  załgany łajdak i hipokryta, byłyksiądz i ateista  nie waha jej się udzielić (w dodatku po irlandzku), po czym mamawychodzi szczęśliwa.W każdym razie ma  szczęśliwą minę.Jest szczęśliwa.Zadowolona z ludzi, których stworzyła.Jest szczęśliwa.Po jej wyjściu zapada milczenie, Mossie siada.Ita popija ze szklanki, ustazaczynają jej drgać, jakby w odpowiedzi na niemą rozmowę, którą toczy w głowie.Kitty zapala papierosa, co wszystkich trochę irytuje.A ja myślę:  Nigdy niepowiedziałam mamie prawdy.Nikomu z nich nie powiedziałam prawdy.A co miałam powiedzieć? %7łe trzydzieści lat temu zmarły włożył rękę do rozporkajeszcze wcześniej zmarłego? Doprawdy, są inne tematy warte rozmowy.Inne sekretywarte ujawnienia.Na przykład jakie? Jakie?Zaczynam pomagać Bei przy zmywaniu, a Kitty przynosi stos talerzy do zlewu.  Co ty robisz?  pytają Bea. Sprzątam  odpowiada Kitty. Aha. O co ci chodzi? Aha.Ależ sprzątaj, proszę cię bardzo. Odwal się. Przecież zawsze jest ten pierwszy raz. Błagam, o d w a l s i ę. Najpierw trzeba zeskrobać resztki, pamiętasz? Zeskrobiesz? Jak z e s k r o b i e s z ,to włóż do zlewu.Kitty podnosi talerz nad głową, jakby miała go zamiar cisnąć na podłogę.Nikt niepatrzy.Trzyma go tak dłuższą chwilę  po czym odrzuca głowę i niesie talerzuroczyście nad głową do kubła.Idzie oskrobać go z resztek, ale nie może siępowstrzymać i wyrzuca wszystko, talerz z resztkami jedzenia, do śmieci. Jezu!  krzyczy, patrząc na nóż, który został jej w ręce, jakby ociekał krwią.Spoglądam na sufit, na górze mama jeszcze się krząta. O Jezujezujezu  woła Kitty i wrzuca mordercze narzędzie do kubła, po czymwybiega do ogrodu, żeby dopalić papierosa. Bea  mówię. Co?  pyta Bea bardzo ostro, wyjmując talerz z kubła. No co?Wiem, o co jej chodzi. Co nam teraz da jakakolwiek prawda?I ta wychodzi z pokoju nieboszczyka i stawia na żółtym sosnowym stole butelkępodejrzanej whisky. Nic więcej nie znalazłam  mówi.Whisky ma dziwną irlandzką nazwę.Butelka jest ciut za bardzo ozdobna. Mógłbym skoczyć do monopolowego  proponuje cicho Jem. Nie, nie trzeba.Nie przejmuj się.Otwieramy butelkę i rozlewamy whisky do szklanek.Jest gęsta i słodka.Dziwnyto obrzęd, bo chociaż wszyscy Hegarty owie piją, to nigdy razem. Ależ daje kopa  mówi Ivor, żłopiąc swój trunek i podnosząc go pod światło.Popijamy i zamyślamy się, gdy wtem Jem łapie kluczyki samochodowe i wychodzi,ścigany lawiną uwag i przestróg na temat tego, że nie wolno mieszać czerwonegowina z białym.Rodzina Hegartych ma za sobą długi dzień. Bea, wciąż nadęta, obejmuje pierwszą zmianę we frontowym pokoju, podczas gdyreszta zostaje w kuchni, krzątamy się i rozmawiamy.Ernest myszkuje po szafkach trochę za bardzo gorliwie; wkłada palec do starego czatn� z mango, wącha musztardę.Co jakiś czas Mossie wygłasza swoją ważką opinię przy sosnowym stole, a Itadotrzymuje mu towarzystwa, oparta o blat, zanadto sparaliżowana alkoholem, żebyumyć talerz.Scena przypomina Boże Narodzenie w Hadesie.Jakbyśmy wszyscy bylinieboszczykami i mieli się dobrze.Dopijamy jedno po drugim i siedzimy, gotowi odkorkować wino, kiedy jeprzyniosą.A kiedy przynoszą, wcale nie wznosimy toastu za zmarłego, lecz po prostupijemy i gadamy jak normalni ludzie.Rozmawiamy o tajemniczej Alice, również o niespodziewanym przybyciu stryjaVala, który wygląda tak szykownie.Wtedy Ivor mówi, że rozważa kupno domu w Mayo. Co?  dziwi się Kitty, która po kielichu przechodzi na sceniczny irlandzki.Chcesz wykupić tę starą chałupę? Niekoniecznie ten dom. Jezu!Kitty wbija wzrok przed siebie, jakby miała budynek przed oczami.Szukazaczepki.Podobnie jak my wszyscy.Przez chwilę rozmawiamy o kursach wymiany io przylotach na lotnisko Knock.Wtedy Ernest mówi pojednawczo: Tam się nie dorobisz. Właśnie o to chodzi  mówi Ivor.Już widzi, że musi się przed nami bronić. Bo ja wiem  zastanawiam się na głos. Ja tam bym się nie pisała na takieturystyczne banialuki:  prawda, jak tu pięknie i prawda, jacy jesteśmy fajni.Kitty wybucha: Stryj Val żyłby miesiąc z tego, ile ty wydałeś na marynarkę.Ile cię, do cholery,kosztowała? Poza tym jesteś gejem, oszołomie  mówi Jem. Do Maherbeg jeżdżą geje,żeby zastrzelić się tam w stodole. No to już wiem, dokąd jeżdżą  komentuje Liam.Wybucham śmiechem i odwracam się, żeby go złapać, ale go tam nie ma.Bo nieżyje.Leży w sąsiednim pokoju. Nagle zapada cisza, jakby trzasnęły drzwi. Aadna ta marynarka  chwalę. Dziękuję  mówi Ivor i próbuje to wszystko rozgryzć w myślach.Nigdyprzedtem nikt z rodziny nie nazwał go gejem.Ani razu.To się zawsze zdarza gdzieindziej, tak jak ta butelka na stole.Mossie unosi brew i chowa twarz w szklance.Nie podnosząc głowy, mówi: Co to za firma? Paul Smith? Hm&  mruczy Ivor i sprawdza w wewnętrznej kieszeni.Jak gdyby niewiedział.Nie rozmawiamy też o pieniądzach  o tym, że któreś z nas, chociażby stryj, jestbiedne lub bogate albo że ma to jakiekolwiek znaczenie.Coś się stało z tą rodziną.Węzeł się rozluznił.Ita zrywa się na równe nogi i przypuszcza szturm. Aha  mówi  Aadna ta marynarka.Zaraz się zacznie.Ita pije już tak długo, że zdążyła wytrzezwieć, znów spowolnieći znów nabrać agresji.Zamierza wygłosić jakąś straszną rewelację; zastanawiam się,co takiego. Nigdy mi nie powiedzieliście, że jestem piękna.Albo coś gorszego:  Wsiedemdziesiątym trzecim ukradłaś mi najlepszą opaskę do włosów (rzeczywiścieukradłam).Grzechy i krzywdy rodzinne, ustawiczne wytykanie czegoś, co trudno namnawet nazwać.Nie są to zarzuty ciężkiego kalibru, a tylko zwyczajne:  Zniszczyliściemi życie lub:  A ja? , bo u Hegartych deklaracja o swoim nieszczęściu równa sięwytknięciu komuś winy. Co?  pytam. Co?A chcę przez to powiedzieć:  Co nam da teraz jakakolwiek prawda?. Posiedzę przy Liamie  mówi w końcu Ita, bo Hegarty owie również uwielbiająsię wywyższać moralnie.Wstaje od stołu, trafia w drzwi.Domyślam się, że chodzi jej o dżin.Wielkiewyjście było jedynie pretekstem, żeby uszczuplić swoje zapasy.W strachu sięgam po butelkę i nalewam sobie kolejną szklankę.Na mój widokLiam stuka się w nos.Ale ponieważ nie żyje, muszę to zrobić za niego.Stukam sięwięc trzy razy w nos. Co jest?  pyta Kitty. Nos  mówię. O co ci chodzi? O Itę.Zrobiła sobie nos.  Oj, przestań  mówi. Skrzywienie  wyjaśniam. Skrzywienie. Wszystko słyszę  mówi Ivor, naburmuszony po stracie domu na wsi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire