[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I w tej chwili wydawało mu się - miał pewność - że ona rów-nież go pragnie.Przecież nie zgodziłaby się pójść z nim do łóżka z powodu głupiegoszantażu, z powodu strachu.Dominic wiedział, że nie należała do tego typu kobiet.Gdy wydawszy stłumiony jęk, wsunęła mu język do ust i przytrzymała jego głowę,by móc pogłębić pocałunek, Dominic chwycił ją za pośladki i mocno przyciągnął do sie-bie.RLTReszta potoczyła się tak szybko, że miał wrażenie, że sami nie wiedzieli, jak to sięstało.Ogarnęła go taka żądza, że działał jak w obłędzie, a w najlepszym razie jak w sek-sualnym amoku.Bardzo dokładnie pamiętał moment, gdy ściągnął z niej bieliznę.Niepotrafił sobie jednak potem przypomnieć, jak to się stało, że on był nagi.Czy rozebrałago, kiedy ją całował? Pamiętał tylko jej dłoń sięgającą do jego bokserek i to, że musiałwtedy oszaleć.W innym wypadku nie zachowywałby się jak człowiek, który nad sobąnie panuje.Uniósł ją i położył na kanapie.I całował ją, całował do utraty tchu.Tutaj jednak toona przejęła inicjatywę.Obróciła go na plecy i usiadła na nim.Jej ogromne piwne oczybłyszczały jak w gorączce i Dominic chwycił ją mocno za biodra.Pochłonęła ich na-miętność.To, co przeżywała Bella, nie dawało się opisać słowami.Była naukowcem.Badała poszczególne elementy rzeczywistości, starała się jezrozumieć.Jednak tego, co się z nią działo, kompletnie nie rozumiała.Nie uświadamiałasobie, jak bardzo brakowało jej tego, by po prostu być z kimś blisko.Jednak wiedziała,że nie o to chodzi.To nie tłumaczyło namiętności, jaką obudził w niej Dominic.Syn szefa - kołatało jej się po głowie.Tego rodzaju błąd mógł zaprzepaścić najlepiej zapowiadającą się karierę.Mimo tow jego ramionach kariera, inni ludzie, ich opinie, cały świat firmy Hardcastle przestawa-ły mieć jakiekolwiek znaczenie.Czy to możliwe? Przecież chce jedynie sprawić, by Dominic dał jej spokój, chceodwrócić jego uwagę od tego, co robi w firmie jego ojca.To tylko zmysły.To nic nie znaczy, wmawiała sobie, całując go.Prawda?Kiedy ją całował i jej dotykał, czuła się tak cudownie.Tak bezpiecznie.Była sa-motna i przestraszona już zbyt długo i czasami nie potrafiła sobie przypomnieć, jak tojest czuć się inaczej.Teraz już wiedziała.Nie chciała, żeby Dominic kiedykolwiek wy-puszczał ją ze swoich silnych ramion.A przecież zupełnie nie była bezpieczna.RLTCzuła, że znajduje się na krawędzi i że spada w jakąś otchłań, otchłań rozkoszy,która nie ma dna.Nie zostało nic poza pokarmem dla zmysłów.Wiedziała, że kiedyś bę-dzie musiała wylądować i że to będzie bolesne.%7łe być może, kiedy już czar się skończy,będzie zdruzgotana.Będzie się czuła wykorzystana.I miała rację.RLTROZDZIAA PITYDwie godziny pózniej Dominic pchnął drzwi do budynku Hardcastle Enterprises.Nadal płonęły w nim gniew i pożądanie.Czuł je w swoim krwiobiegu, czuł je na skórze.Był zniesmaczony samym sobą.Wykorzystał słabą kobietę, która wiedziała, żeDominic ma wystarczającą siłę, by zniweczyć jej plany i by zniszczyć ją samą.Był zniesmaczony także zachowaniem Belli.Gdyby okazała najmniejszą oznakęsprzeciwu, to by ostudziło jego pożądanie.Czy tak bardzo się go bała, czy też obawiałasię jego powiązań z Tarrantem Hardcastle'em, że nie ważyła się mu odmówić?To, że wtedy mu się wydawało, że ona również go pragnie, uznał za niedorzecz-ność.Wmówił to sobie, żeby mieć usprawiedliwienie dla swojej żądzy.Jak Bella mo-głaby pragnąć kogoś, kogo uznawała za wroga? No, za syna wroga, ale doprawdy dlaniej to musiało być niemal to samo.Tak czy inaczej kompletnie mu nie ufała.I miała rację.A jednak odmówiła, kiedy zapytał w limuzynie, czy może ją pocałować.Odmówi-ła, kiedy Tarrant chciał, by niezależnie od swojej pracy w firmie weszła z nim w spółkę.To nie oznacza, że tego nie chciała.Po prostu nie chciała nic Tarrantowi zawdzięczać.Dominic wszedł do windy i nacisnął guzik piętra, na którym mieścił się zarząd.Hardcastle Enterprises zdawało się nie mieć żadnych konkretnych planów co dosklepów.Tarrant po prostu je wykupił, a teraz je zajął niczym pies ogrodnika.Kiedyumrze, Dominicowi trudniej będzie negocjować z jego następcą warunki odkupieniasklepów.Kiedy umrze.Dominic poczuł, jak coś ściska go w piersi.Nie chciał, żeby Tarrant umarł.Ledwie nawiedziła go ta dziwna myśl, a drzwi windy się otworzyły.- Dominic! - Samanta natychmiast go wypatrzyła.Rozmawiała właśnie z recepcjonistką.Sympatyczna młoda żona Tarranta podeszłado niego.Jej blond włosy musnęły mu twarz, gdy pocałowała go na przywitanie.DziękiBogu, zrobiła to tylko raz.RLT- Tarrant nie przestaje o tobie mówić.Omawiają plany sprzedaży na następnykwartał.Kompletnie się na tym nie znam.Ale wiem, że Tarrant chce, żebyś tam był.Dominic niechętnie zgodził się uczestniczyć w corocznym spotkaniu zarządu firmyi Tarrant dosłownie rozpływał się z wdzięczności.Tymczasem Dominic miał swoje po-wody, dla których się na to zgodził.Chciał wykorzystać informacje, które zdobędzie naposiedzeniu, do własnej strategii odebrania sklepów Hardcastle Enterprises.Jeśli miał jakiekolwiek wyrzuty sumienia, wystarczyło, żeby sobie przypomniał,jak jego matka sprzątała w cudzych domach po pracy, aby związać koniec z końcem.Powyrzutach sumienia nie zostawało ani śladu.Jednak teraz był spózniony, bo odbył stosunek seksualny z jedną z czołowych dy-rektorek w firmie.I była to właśnie ta dyrektorka, która próbowała zrobić Tarranta naszaro.- Coś mi wyskoczyło - mruknął w odpowiedzi.Bransoletki zadzwięczały na jej nadgarstku, kiedy popchnęła go lekko w stronędrzwi na salę.- Och, on nie będzie miał ci tego za złe.Wiem, że wprost nie może się doczekać,kiedy cię wszystkim przedstawi.- Nie, chodzi mi o to, że nie będę w stanie uczestniczyć w konferencji.Pojawił siępewien problem i muszę wracać do pracy.Jej starannie pokryta makijażem twarz nabrała nowego, przygnębionego wyrazu.- Och, Dominicu.Proszę, wejdz tam przynajmniej na chwilę.- Niestety, mam do wykonania wiele telefonów i muszę sobie zorganizować po-dróż.Przyszedłem tylko, żeby zostawić Tarrantowi wiadomość.Samanta chwyciła go za ramię z siłą, o jaką by jej nie podejrzewał.- Chodz ze mną.- Pociągnęła go za sobą.Przeszli kilka metrów korytarzem, a potem wepchnęła go do pustej sali konferen-cyjnej.Zaskoczony, nie oponował.- Nie oszukujmy się.Wiem, że najprawdopodobniej jesteś zniesmaczony tym, żetwój ojciec nie tylko opuścił ciebie i twoją matkę, ale jeszcze ożenił się z kimś takim jakRLTja.Wiem, że jestem od niego dużo młodsza, że ludzie myślą, że próbuję jedynie wyko-rzystać starego chorego człowieka i zbić na nim fortunę.Dominic nie okazywał, co sądzi.- Kocham twojego ojca.Naprawdę.Popełnił w życiu wiele błędów, ale to dobryczłowiek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]