[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jej kroku kryła się drobna nieregu- larność, sprawiająca, że zrobiło misię jej żal.Ześlizgnąłem się z dachu i poszedłem za nią, ale ona musiała lepiej niż ja wyczuwać, co się dzieje za jej plecami, toteż w następnejalejce weszła do lepianki, otworzyła drzwi, odwróciła się w progu i uśmiechnęła zachęcająco.Ogarnięty radością spotkania się z nią w tej pustejuliczce objąłem ją obydwoma ramionami i poczułem znów jej boskie usta na moich.Mimo szlachetnego wyrafinowania pocałunku można by nas wziąć za dwojewieśniaków z jednej wioski.Nie była uperfumowana i czułem zapach spod jej pach, zdrowy, prosty i pełen zmęczenia po przechadzce przez Teby.W środku pokój był ciemny, lecz widać było parę garnków powieszonych na glinianych cegłach ścian, parę kamieni w rogu służących za palenisko, dziuręw dachu, przez którą uchodził dym.I to wszystko, chatka staruszki z pryczą.- Chata należy do matki jednej z moich służących - powiedziała moja królowa.- Wróci dopiero pózno w nocy.-Wiedziałem, że mówi prawdę.Nikogo nie było na ulicy,wszyscy poszli na festiwal, matki, dzieci, starcy - rabuś mógł się przejść przez wszystkie lepianki, ale wyszedłby z kilkoma zaledwie garstkamiziarna, gdyż nie było czego kraść.Nie wiem, czy to nędza, czy po prostu brud, ale poczułem ostry przypływ pożądania.Chuj podniósł się do góry jak u byka.Bez pięknych kosmetyków, zciemnym barwnikiem na twarzy, z włosami w bezładzie, bez pięknych szat, Nefer- tari wyglądała jak służąca w średnim wieku, niezbyt pięknai okryta wełnianą szatą.Piersi spętane były wełnianą opończą.Pożądałem jej tym bardziej.Jej wygląd zachęcił mnie, jak gdyby spotkanie miałomiejsce w moim pałacu, nie u niej.Wiedziałem, że mój apetyt zaostrzy się i bez pięknych opowieści, że nie będzie mnie musiała podniecać czubkamipalców ani językiem, ani nawet widokiem rozwartych ud.O, nie! Chwyciłem ją, ogarnąłem ramionami, przytuliłem i rzuciłbym ją na pryczę, na którejbyło miejsce tylko dla niej, gdyby nie zachowała się jak prawdziwa służąca.Nie służąca, dziewczyna do posług.Była silna i opierała się.Nie wydałażadnego dzwięku, jak to służące, które nie odzywają się, jeżeli pani może je usłyszeć, ale walczyła, dobrze umięśnionai skromna, pozwalając mi tylko zajrzeć pod bujny krzaczek między nogami, gdy uniosłem na chwilę rąbek jej spódniczki.Podobnie jak służąca, samaniczego nie zdejmowała ani nie pozwalała zdjąć, nie dawała się też oglądać nago.Po pierwszym pocałunku nie chciała mi już dać ust, nie chciała mniedopuścić do siebie.Czułem jej intencje, były mroczne jak ciężkie sekrety służby - tyle i tyle ukradziono, tyle i tyle wyrządzono szkód.Potemodepchnęła mnie i powiedziała:- Poczekaj, jeszcze nie jestem gotowa, nie jestem w ogóle gotowa.- A następnie ku memu wielkiemu zdumieniu (nigdy nie widziałem służącej, która bytak postępowała) zaczęła drapać się po łydkach, aż nogi jej pokryły się białymi rysami, ale ona nie ustawała, jak gdyby tylko w ten sposóbmogła się wyzwolić z przygnębiających przeżyć całego dnia.1 dopiero wówczas przypomniałem sobie, że moja matkai inne kobiety we wsi też tak postępowały.Moje podbrzusze bolało mnie tak, jakby mnie ktoś przebił włócznią, lecz kiedy chwyciłem ją za kolano, odepchnęła moją rękę.- Poczekaj - powiedziała- chciałabym cię wypytać o Rama-Nefru.Przyciskając się do niej, musiałem jednak przerwać na chwilę i opowiedzieć jej o wszystkich intymnychszczegółach z życia Usermare i Hetytki, jakie poznałem.Dopiero kiedy skończyłem, pocałowała mnie jak grzecznego chłopca, westchnęła i kiedy znów jąprzycisnąłem, powiedziała:- Poczekaj, chciałam ci jeszcze coś powiedzieć.- Potem, drapiąc się, rytmicznie ruszając nadgarstkiem, jak gdyby każde słowo dotyczące Usermare iHetytki musiało najpierw rozejść się z krwią po jej ciele, zaczęła mi opowiadać legendę, której nie słyszałem od dzieciństwa i o jej znajomość nigdybym królowej nie podejrzewał.Legendę tę słyszałem w mojej wiosce, ale tak dawno temu, że nie pamiętałem, jak się kończy.Nefertari upierała się, by mi ją opowiedzieć, a w jejgłosie było tyle zdecydowania, że wiedziałem, iż muszę jej wysłuchać.Może najbardziej uderzyło mnie to, że mówiła z akcentem służby.Wiedziaładobrze, jak mówią ludzie z terenów między Te- bami a Memfis.- Jest to opowieść o dwóch braciach - zaczęła - a usłyszałam ją od staruszki, która tu mieszka.Ona zaś słyszała ją od swej matki.Jest to więclegenda lepianki, w której jesteśmy.- Było dwóch braci, starszy - Anup i młodszy Bati.Anup miał duży dom i ładną żonę, a Bati pracował dla niego.Ale młodszy brat był silniejszy iprzystojniejszy od starszego.Pewnego dnia, gdy bracia byli w polu, Batiego wysłano po ziarno.%7łona Anupa widziała, jak ładuje na plecy ciężar,który normalnie musiałoby nieść trzech ludzi, toteż zrobiło to na niej duże wrażenie.Przestała się czesać i powiedziała:- Chodz, położymy się na godzinkę.Jeżeli mnie zaspokoisz, uszyję ci koszulę.Bati spojrzał na nią dziko jak zbójca z południa i powiedział: - Nigdynie mów tak do mnie!- Podniósł ziarno i wrócił na pole, gdzie pracował z Anu- pem bardzo ciężko.Starszy brat zmęczył się i zatęsknił do żony.Zszedł więc z pola, bypójść z nią do łóżka.Ale kiedy wrócił do domu, jej szczęka była owiązana gałganem.Powiedziała, że Bati ją pobił, bo nie chciała się z nim położyć.- Jeżeli pozwolisz mu przeżyć - rzekła - ja się zabiję.Wtedy starszy brat wściekł się jak zbójca południa i naostrzył nóż, po czym ukrył się,czekając na Batiego za wrotami do stajni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]