[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed wojną byłdyplomatą wysokiego szczebla.Spojrzał na Sybil z pewną dozą sympatii.341 Myślę, że da się to jakoś urządzić  powiedział łagodnie, a jej ażserce podskoczyło z radości. W gruncie rzeczy, Allardyce  ciągnąłmajor  już od pewnego czasu się zastanawiam, co z tobą począć.Wydajesię, że zyskałaś w pewnym sensie.hmm.raczej frywolną reputację, i niesądzę, żeby twoja obecność była tu zupełnie pożądana. Zakaszlałlekko, zasłaniając usta dłonią. Już wystąpiłem z prośbą o przeniesieniecię gdzie indziej i czekałem tylko na decyzję o twoim kolejnym od-delegowaniu.Taka decyzja przyszła dzisiaj rano.Wysyłają cię do obozu szkoleniowego w Suffolk.W normalnych okolicznościach miałabyś prawodo tygodniowego urlopu, a dzięki temu będziesz mogła być na pogrzebieojca. Uśmiechnął się uprzejmie. Allardyce, zdaję sobie sprawę, żejesteś bardziej ofiarą cudzych grzechów aniżeli grzesznicą.Wiedz, żeporucznika Glovera też przenoszą na inną placówkę. Dziękuję, sir. Sybil przełknęła ślinę, czując, że twarz pokrywajej rumieniec wstydu i zażenowania. Nie byłem zbyt drobiazgowy, kiedy występowałem o twoje prze-niesienie, napisałem po prostu  nie pasuje tutaj", a za tym może się kryćcałe mnóstwo powodów.Kiedy przejdziesz na nową placówkę, nikt niebędzie znał prawdy o tym, co się tu wydarzyło. Skinął głową na znak,że audiencja skończona. Wróć za pół godziny.Urzędniczka będzie jużmiała gotową twoją dokumentację.%7łyczę powodzenia, Allardyce.Teraz była z powrotem w Liverpoolu z mamusią.Jonathan dostał tylkoparę dni urlopu i prosto z pogrzebu tatusia pojechał z powrotem doSzkocji.Ona miała pojutrze zameldować się w obozie w Suffolk, co jakośszczególnie jej nie cieszyło.Z drugiej strony jednak wszystko było lepszeod Malty.Postanowiła, że już nigdy więcej nie zwróci uwagi na żadnegofaceta.W pewnym sensie okropności Malty przyćmiły równie koszmarnewydarzenia po powrocie Sybil do domu.Wciąż miała nadzieję, że towszystko jest tylko pomyłką i że lada chwila zadzwoni adwokat i powie,że Cara Caffrey w ogóle nie figuruje w testamencie tatusia albo że tofałszerstwo i że tatuś nie ma z nim nic wspólnego. Ależ kochanie, Nancy była świadkiem  powiedziała z naciskiemmatka poprzedniego wieczoru, kiedy po powrocie do domu Sybil wyraziła,zresztą bardzo dosadnie, swoje zdanie na ten temat, mówiąc bez ogródek,że z tym testamentem to jakaś bardzo podejrzana sprawa i że to niemoż-liwe, by ostatnią wolą ojca było całkowite pominięcie w nim jego ukochanejcóreczki i niezostawienie jej w spadku ani pensa. Pan Maplin, adwokat,342 specjalnie przyprowadził ze sobą jeszcze jednego urzędnika, równieżw charakterze świadka.Tatuś cały czas przy tym był. Ale nie zapominaj, że tatuś miał wtedy okropne bóle, może nie byłprzy zdrowych zmysłach! Jestem pewna, że gdyby tak było, Nancy by to zauważyła; zresztąpan Maplin też. Uważam, że powinnyśmy zakwestionować ten testament!  gorącz-kowała się Sybil. Kochanie, rób, co chcesz, ale nie licz na moje poparcie. Matkapogłaskała ją po ręce. I nie zapominaj, że to by słono kosztowało.Codo mnie, to nie mam funduszy na wdawanie się w długą prawnicząwojnę.Zamierzam już teraz przekazać fabrykę tobie i Jonathanowi,powinnaś mieć z tego jakieś dochody.Jeśli chcesz je zmarnować naprocesy, twoja sprawa.Cara wróciła dzisiaj z Londynu i mamusia poszła się z nią zobaczyć,co Sybil uznała za jawną zdradę.Kiedy wróciła, opowiadała, że niemowlęjest najsłodszym stworzonkiem na świecie i że Cara przywiozła ze sobąprzyjaciółkę, Fielding, którą Sybil musi znać, ponieważ były razem naMalcie. Straciła rękę podczas tego samego nalotu, kiedy zginął narzeczonyCary, ale tak dzielnie to znosi! Ja na jej miejscu całkiem bym się załamała,na pewno  szczebiotała matka.Sybil poszła na górę do swojego pokoju, siadła na łóżku i rozmyślałao tym, że Cara i Fielding mieszkają w jej domu; że jedna z nich śpizapewne w jej łóżku, używa rzeczy leżących na jej toaletce  lusterkai szczotek oprawionych w srebro, które tatuś kupił jej kiedyś na BożeNarodzenie, jej biżuterii, którą trzymała w pudełku obciągniętym mar-kizetą, jej ubrań, wciąż jeszcze wiszących w szafie.Zerwała się gwałtownie z łóżka i zbiegła na dół, wołając: Idę się przejść, mamusiu! Ależ kochanie  odkrzyknęła Eleanor  na dworze jest zupełnie ciemno, poza tym może być nalot!Odpowiedzią było trzaśniecie drzwiami.Sybil stanęła na schodkach,czekając, aż oczy przyzwyczają się jej do ciemności.Po chwili dostrzegłasylwetki domów odcinające się na tle nieba i kiedy ich kształty zaczęłybyć coraz wyrazniejsze, pobiegła w stronę Parliament Terrace.343Pamiętała, żeby zabrać ze sobą klucz do frontowych drzwi, alemnóstwo czasu zajęło jej znalezienie dziurki od klucza.Wreszcie się udałoi weszła do środka, gdzie już na wstępie zaplątała się w grubą kotaręwiszącą nad drzwiami, w końcu jednak jakoś się z niej wyswobodziłai dopiero wtedy stanęła wobec dylematu.Czy ma krzyknąć, żebyzasygnalizować swoją obecność? Czy też raczej zakraść się bezszelestniena górę i zabrać wszystkie swoje rzeczy? Uderzyła ją myśl, że właściwienie miała prawa tutaj wchodzić.Dom już nie należał do niej, tylko doCary Caffrey, która jakimś podstępem zdołała wyłudzić go od biednegotatusia.Cicho poszła korytarzem.Ktoś był w kuchni.Rozpoznała głos Nancyi jakiś inny, jakby też trochę znajomy.Zdała sobie po chwili sprawę, żeto Fielding.Bezczelna, cyniczna Fielding, której nigdy nie lubiła, sie-działa teraz w kuchni, która powinna być jej kuchnią  i rozmawiałaz Nancy.Nie, to nie twoja kuchnia, nie twój dom, przypomniał jej wewnętrznygłos.Nie masz prawa tutaj być.Najlepiej byłoby poprosić matkę o zabranie jej rzeczy  powinnao tym wcześniej pomyśleć, ale w tym momencie jej umysł nie pracowałnormalnie.Już miała wyjść, kiedy dostrzegła światło w szczelinie poddrzwiami do gabinetu ojca.Podeszła i chwilę słuchała, ale wewnątrzpanowała zupełna cisza.Nagle poczuła przemożną chęć, by usiąść w jegofotelu, dotykać rzeczy na biurku, tak jak on miał to zwyczaj robić, jakbyto dotykanie dawało mu poczucie satysfakcji.Otwarła drzwi i znalazła się twarzą w twarz z Carą Caffrey, która siedziała przy biurku, a z jej oczu płynęły strumienie łez. Witaj, Sybil  szepnęła Cara.Nie była ani trochę zaskoczona jejwidokiem. Właśnie usiadłam w fotelu twojego ojca.To był jego ulubionypokój.Właściwie cały czas spędzał właśnie tutaj. Myślisz, że o tym nie wiem? Ależ oczywiście.Jak głupio z mojej strony, że ci to mówię! Miałamakurat czas, żeby sobie popłakać w samotności.Wierz mi, to pierwszeminuty, które mam dla siebie od chwili, kiedy tu przyjechałam.Dopieroco położyłam spać Kitty, była wykończona po całym dniu wizyt i oglądaniajej przez tabuny ludzi. Zrobiła zapraszający ruch ręką. Chodz, siadaj.Wielka mi łaska, pomyślała Sybil, że mnie zapraszasz do gabinetumojego ojca.Weszła i zamknęła za sobą drzwi, ale nie usiadła, rozżalonai wściekła, że Cara czuje się tutaj tak bardzo u siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire