[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobra, okej, po prostu siedziałam i nic nie robiłam.Z perspektywy czasu sądzę,że chyba powinnam otworzyć to DVD zamiast kubełek lodów Ben & Jerry'sPhish Food.(Przede wszystkim dlatego, że zwymiotowałam je pół godzinypózniej.Czasami nienawidzę być nieśmiertelna).Chyba po prostu pomyślałam, że nie będzie wcale tak zle, jeśli się pojawięi zaimprowizuję.W końcu, te umysłowo upośledzone Barbie mogą to zrobić jak trudne to może być?Okazuje się, że bardzo trudne.Bardzo, bardzo trudne.Słuchałam poleceń, oglądałam innych i próbowałam naśladować ich ruchy.Ale z jakiegoś nieznanego powodu, robiłam wszystko zle.Odwracały się wlewo, ja zawsze w prawo.Skakały w przód, gdy ja skakałam w tył.Klaskały nadole, ja do góry.Jestem dziwna, nieskoordynowana i niezdarna.Dla tych, którzy nigdy tego nie robili, powiem wam tu i teraz:Cheerleadering nie jest taki prosty, na jaki wygląda.Chyba, że jesteś Cait.Wygląda tak, jakby urodziła się z megafonem wręku.Jakby była w zespole przez całe swoje życie.Wszystkie jej ruchy sąpoprawne i jest całkowicie zsynchronizowana z resztą.To takieniesprawiedliwe.- Skąd ty to wszystko znasz? wyszeptałam, po tym, jak przypadkowo naTranslateBooks_Team Strona 28Bractwo Krwi 03 - Dziewczyny, które warcząnią wpadłam.Uśmiechnęła się, oczywiście będąc w swoim żywiole.- Mama wiele mnie z tego nauczyła, kiedy byłam dzieckiem wyjaśniła.I chodzę na wszystkie mecze footballu.Sądzę, że je po prostu załapałam.Orazno wiesz, DVD które nam dały.Prawdopodobnie obejrzałam je z pięćdziesiątrazy od piątku.Oh.Taaa, to wszystko wyjaśnia, tak myślę.- Rayne, nie! Wszystko robisz zle! Mandy krzyknęła, podchodzącwściekle do mojego miejsca w linii.- W lewo! Nie, nie! Twoje lewo.I ręce do góry, o tak. Chwyciła mojeramiona i poderwała je ponad moją głowę. A twoje nogi powinny być nazewnątrz, o tak.Kopnęła wewnętrzną część mojej łydki, by rozszerzyć mój rozkrok.Problem w tym, że ten nagły ruch całkowicie pozbawił mnie równowagi inaparłam do przodu, instynktownie chwytając się jej, by nie upaść.Chwilępózniej obie upadłyśmy na ziemię.- Cholera, Rayne!Zsunęłam się z niej z czerwoną twarzą. Przepraszam wymamrotałam.Jest do bani.Całkowicie do bani.Nie mogę uwierzyć, że Teifert zmuszamnie do robienia tego.Musi być jakaś zasada w firmie zakazująca zmuszaniapracowników do upokorzenia, nie? Jeśli nie, to powinna być.Jeśli kiedykolwiekistniała okrutna i nietypowa kara, to powinno nią być.Inne cheerleaderki szeptały między sobą, wyraznie zirytowane tym, żetracę ich cenny czas na ćwiczenia.Mówiłam Teifertowi, że to zły pomysł.Jasne,szantaż działał jak urok, bym dostała się do zespołu, ale nigdy nie sprawię, żebędą lubiły mnie na tyle, by powiedziały mi swoje małe, warczące sekrety wszatni.Podniosłam się z podłogi, próbując ocalić resztki dumy które mi zostały.Nic nie mogę teraz na to poradzić, oprócz jeszcze większego starania się.Pokazania im, że się co do mnie mylą.Do diabła, jeśli płytkie Barbie mogąwykonywać ten doping, to może także Rayne McDonald.Prawda?- Nancy, zabierz Rayne na drugi koniec sali i pokaż jej ruchy Mandyrozkazała, podnosząc się na nogi i wycierając niewidzialny pył ze swojegoidealnego stroju.Jest prawdopodobnie wściekła, że utknęła ze mną na całysezon i wkurzona, że nie może powiedzieć swojej drużynie dlaczego.- Co to da? Nancy, drobna blondynka z tylnego rzędu skomliła. Chodzimi o to, że nie oszukujmy się.Jest do bani.Po pierwsze nie rozumiem dlaczegochciałaś ją w zespole, Mandy.Było jakieś piętnaście dziewczyn lepszych niżona.Szepty zgody przebiegły po zespole.Mandy wyglądała tak, jakby zostałaTranslateBooks_Team Strona 29Bractwo Krwi 03 - Dziewczyny, które warczązmuszona do karmienia karalucha.Otworzyła swoje usta, by przemówić.Czypowie im, co zrobiłam?- Nancy, daj jej spokój! odwróciłam się do tyłu, zszokowana.Jasna cholera.To Shantel.Shantel właściwie przemawia w mojej obronie.- To jej pierwszy dzień.- Nie obchodzi mnie do cholery czy to jest jej pierwsza minuta Nancyodparła. Jest do bani.Zupełnie nie jest materiałem na cheerleaderkę.- Najwyrazniej nie pamiętasz swojego pierwszego dnia Shantelprychnęła. Znajdowałaś się na swoim tyłku tak wiele razy, że myślałyśmy, żemusisz posiadać rulon BenGay a6.Stłumiłam chichot.Dalej, Shantel! Dowal jej.Nancy ścisnęła swoje ręce po idealnym manicurze w pięści, jej twarzzaczerwieniła się, ale nie odpowiedziała.Prawdopodobnie próbowała spalićswój umysł w poszukiwaniu dobrego kontrargumentu.Co, zdałam sobie sprawę,że chwilę może zająć.- Słuchaj Shantel kontynuowała, przerzucając swoje długie, czarne włosyponad ramieniem, kiedy podeszła do miejsca, w którym nadal znajdowałam sięrozwalona na podłodze sali gimnastycznej. Jesteśmy drużyną.A koledzy zdrużyny trzymają się razem. Zaoferowała mi dłoń.Chwyciłam ją, a onapodniosła mnie na nogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]