[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Christy otworzyła szeroko usta.- O mój Boże! - wyszeptała i otworzyła drzwi.- Co się dzieje? - rozległ się w jej słuchawce głos Luke'a.- Nie uwierzysz.- Cholera.Wyjęła słuchawkę z ucha, wyłączyła mikrofon i weszła do środka.Garyspojrzał na nią błagalnie, jakby była jego ostatnią deską ratunku.Christydopiero po chwili zorientowała się, że nie miał okularów.- Co wy robicie? - spytała, spoglądając na Maxine.- Zmieniamy całkowicie wygląd Gary'ego - wyjaśniła Amber, spo-glądając na nią przez ramię.- Powinnaś zobaczyć jego nowe ubrania - dodała Angie.- O mój Boże - jęknęła Christy ponownie, zauważywszy, że Gary straciłjuż połowę swych gęstych włosów.Spojrzała na niego jeszcze raz.- Samtego chciałeś czy cię zmusiły?- Pół na pół - odparł z wymuszonym uśmiechem.- Och, biedaku - westchnęła Christy ze współczuciem.On też byłkłamliwym draniem, jednak nie tak kłamliwym jak Luke, i w tej chwilinaprawdę zrobiło jej się go żal.Bez wątpienia znalazł się w rękach sił,których nie mógł kontrolować.- Jest fajnie - powiedział tonem skazańca, postanawiającego zachowaćgodność do końca egzekucji.- Pewnie, że fajnie - przytaknęła Maxine.- Musisz wiedzieć, że jestemzawodową fryzjerką.Normalnie musiałbyś zapłacić za takie strzyżeniesześćdziesiąt dolarów.Christy odwróciła się, usłyszawszy szmer odsuwanych drzwi na patio.Pojawił się w nich Luke, zdyszany i zlany potem.Miał na sobie tylkokąpielówki; koszulę, ręcznik i okulary trzymał w dłoni.Pierwszą osobą,na którą spojrzał, nie był jednak Gary, lecz Christy.- Maxine strzyże Gary'ego - wyjaśniła.Luke wziął jeszcze jeden głęboki oddech i zamknął usta.Christy od-powiedziała na jego wściekłe spojrzenie niewinnym uśmiechem, uświa-domiwszy sobie, że pędził tu z plaży co sił, bo myślał, że grozi jej jakieśniebezpieczeństwo.- Ja też byłam zaskoczona - powiedziała.- Cześć, Luke - przywitał go niepewnie partner.Luke odwrócił się wreszcie w jego stronę.Wpatrywał się w Gary'egoprzez chwilę osłupiały, a potem wyszczerzył zęby w uśmiechu.Maxineodłożyła nożyczki.- Amber, podaj mi żel - rozkazała.Koleżanka wykonała jej polecenie.Maxine wycisnęła trochę żelu nadłonie i roztarta go.- Postanowiłyśmy całkowicie go odmienić - wyjaśniła Amber Lu-ke'owi,kiedy Marine stanęła przed Garym i przeciągnęła dłońmi przez jegowłosy.Luke wszedł do środka i zasunął za sobą drzwi.- Voila! - wykrzyknęła Maxine i ściągnęła prześcieradło z ramionGary'ego.Odsunęła się o krok, a oszołomiony agent wstał powoli zestołka.Na chwilę w pokoju zapadła całkowita cisza, zakłócana jedyniewrzaskiem telewizora.Przystrzyżone krótko włosy Gary'ego przypominały teraz nażelowa-neigiełki sterczące na wszystkie strony, zgodnie z najnowszą modą.PartnerLuke'a ubrany był w ciężkie sandały, workowate zielone spodniesięgające mu tuż za kolana i jasnoniebieską hawajską koszulę,narzuconą na granatowy t-shirt z napisem Coors".Wyglądał dobrze.Wyglądał ciekawie.Na pewno nie jak ofiara losu.- Niewiarygodne - powiedziała zdumiona Amber.- Zwietna robota - dodała Angie.- Naprawdę tak myślicie? - Gary wyglądał na zadowolonego i nie-pewnego jednocześnie.Odszukał spojrzeniem Christy i stojącego za niąLuke'a.- Wyglądasz świetnie, Gary.Christy naprawdę tak myślała.Oczywiście nie był typem przystojniaka,nie mogły zmienić tego ani żadna fryzura, ani ciuchy, ale przynajmniejnie wyglądał już jak oferma.Mógł chodzić teraz razem z Amber iMaxine, wcale się od nich nie odróżniając.Luke zmierzył go spojrzeniem i uśmiechnął się szeroko.- Niezle wyglądasz, chłopie - powiedział.Gary zaczął coś mówić, przerwał mu jednak sygnał wiadomości do-biegający z telewizora.Wszyscy spojrzeli na ekran.Przed niewielkim drewnianym domem, otoczonym żółtą taśmą policyjną,stał reporter.W tle widać było poruszające się sylwetki policjantów.- Poinformowano nas właśnie, że prawdopodobnie odnaleziono seryjnegozabójcę, terroryzującego kobiety na Outer Banks.Policja, zawiadomionaprzez sąsiada, który słyszał strzały dochodzące z domu podejrzanego,ujrzała na miejscu scenę żywcem wyjętą z filmów grozy.Podejrzanymężczyzna, którego tożsamość nie została jeszcze ujawniona,prawdopodobnie popełnił samobójstwo.Do tej pory odnaleziono szczątkipięciu ofiar.Policja przypuszcza, że może ich być więcej.Trwa ustalanietożsamości ofiar, lecz należące do nich ubrania i przedmioty każą policjiprzypuszczać, że są to niektóre z kobiet zaginionych ostatnio na plażachOuter Banks, będące domniemanymi ofiarami zabójcy nazwanegoPlażowiczem.Rozdział 32Super! - krzyknęła Maxine, gdy w wiadomościach zaczęła się jakaś innarelacja.- No i co, nie cieszysz się teraz, że nie pojechałyśmy do domu?-triumfowała Amber.- Christy? Nic ci nie jest? - zapytała cicho Angie, stając obok siostry itrącając ją w ramię.Christy uświadomiła sobie, że wciąż wpatruje się wtelewizor jak zahipnotyzowana.Zrobiło jej się słabo, serce waliło jakmłot.Czy to możliwe? Czy naprawdę mężczyzna, który ją zaatakował,nie żyje?To niemożliwe.Zbyt piękne, by mogło być prawdą.- Christy? - powtórzyła Angie.Christy zerknęła na siostrę i zrozumiała, że Angie martwi się o nią.- Tak, jasne, oczywiście, że nic mi nie jest.To dobre wiadomości -powiedziała, przywołując na twarz radosny uśmiech.W tej samej chwili uwagę Angie odwrócił okrzyk Maxine:- Impreza!Christy spojrzała na Luke'a, który wciąż stał pod drzwiami.Ich spojrzeniasię spotkały, a wtedy Luke przeszedł przez pokój i stanął obok niej.Czuła, jak obejmuje ją w pasie i była zadowolona z jego obecności.Oparłszy się o niego, chłonęła wilgotne ciepło jego skóry i twardy dotykmięśni niczym spragniona roślina wodę.Zrozumiała, że go potrzebuje.Potrzebuje jego obecności, jego wsparcia, świadomości, że on także wie,co jej grozi.- Im-pre-za! Im-pre-za! - skandowały Maxine i Amber, wykonując coś wrodzaju triumfalnego tańca i trzęsąc przy tym swymi nieprzeciętnymi atutami.Wystraszony Marvin, który krył się do tej pory pod sofą,umknął w głąb korytarza.- W porządku, dziewczyny, wystarczy.Marvin się was boi - zawołałaAngie do swoich przyjaciółek, dając im jednocześnie znaki, by sięuspokoiły.- Kogo obchodzi Marvin? Ja się ich boję - mruknął Gary, który stanąłwłaśnie obok nich.Christy spojrzała na niego przez ramię, była jednakjeszcze na tyle nieprzyzwyczajona do jego nowego wyglądu, że musiałaspojrzeć jeszcze raz, by upewnić się, że to rzeczywiście on.- Musimy to uczcić.- Maxine przestała krzyczeć, nadal jednak poruszałasię w rytm jakiejś melodii, słyszanej tylko przez nią - i Amber, która takżenie przestawała tańczyć.Christy przyglądała im się przez chwilę: dwie piersiaste blondynki zJersey, w skąpych, obcisłych ciuchach.Ten widok wystarczył, by obu-dziła się w niej tęsknota za domem.- Chodzmy gdzieś coś zjeść - zaproponowała Amber, podchodząctanecznym krokiem do Gary'ego i biorąc go pod ramię.Christy czuła, jakbiedak przysunął się do niej w daremnej próbie ucieczki.- A potem wpadniemy może do jakiegoś klubu.Mam ochotę się zabawić.- O tak, musimy się zabawić - odpowiedziała jak echo Maxine.Christyprzygotowała się już wewnętrznie na kolejną porcję krzyków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]