[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co, do cholery, mam teraz począć?, zapytywała się w myślach.Jej rywalkarzeczywiście dysponowała nieograniczonymi środkami i za wszelką cenę chciała zdobyć tęsalę.Niewątpliwie też w zarządzie muzeum zasiadali jej krewni, gotowi zadbać o interesyPayton.Zdecydowała, że natychmiast zadzwoni do Bernarda i spróbuje upiec dwie pieczenieprzy jednym ogniu: dowie się, w jakiej to pilnej sprawie chciał się z nią skontaktować,i spyta, jakie ma szanse w sporze z muzeum.Z niechęcią podniosła słuchawkę i wybrała numer prawnika.Sekretarka od razupołączyła ją z Bernardem.- Witaj.Jak wycieczka do Holandii?- Dziękuję.Dobrze.Czy Weber się z tobą skontaktował?- Oczywiście, i już wyjaśniliśmy wszystkie problematyczne kwestie.Teraz jeszcze tyi Matt będziecie musieli podpisać kilka dokumentów.Albo pofatygujecie się do kancelarii,albo prześlę wam te papiery pocztą.- Przyjdziemy - zdecydowała Carolina.- To zapewne przyspieszy bieg spraw.- Doskonale.W takim razie natychmiast każę wszystko przygotować.- A o czym tak pilnie chciałeś ze mną porozmawiać, Bernardzie?- Uważam, że powinniśmy się skontaktować z policją w związku z roszczeniamiwysuniętymi przez Lelanda - odrzekł prawnik.- Nie chciałem jednak podejmować żadnychkroków bez twojej zgody.- Z policją?!- Owszem.Jestem przekonany, że pismo, które przedstawił twój szwagier, jestsfałszowane.On i Mercedes próbują wyłudzić od ciebie pieniądze.Oczywiście, możemypójść na ugodę z Lelandem, zaproponować mu jakieś pieniądze i polecić, żeby jak najszybciejwynosił się z miasta.Możemy też zagrozić mu, że złożymy w sądzie kontrpozewz uzasadnieniem, że zobowiązanie jest sfałszowane, i pozwolić mu się zaplątać w aferę, którąsam namotał.Ja jednak sądzę, że powinien dostać dobrą nauczkę.- A jak mielibyśmy tego dokonać? - zainteresowała się Carolina.- Poprosimy policję o ekspertyzę.Jeżeli rzekome pismo Lyona okaże się sfałszowane,Leland i ta jego panna zostaną aresztowani.W mojej opinii oboje prowadzą bardzo nieczystągrę.I powinni za to zapłacić.- Doskonale.A więc podejmij odpowiednie działania.Już mi się znudziło byciepionkiem w cudzych rozgrywkach.- Cieszę się.- A tak nawiasem mówiąc, gdy wchodziłam do domu, natknęłam się na Mercedes.Zciągnęła firmę zajmującą się przeprowadzkami.Wspominała coś o wyjezdzie do Anglii.- Wcale mnie to nie dziwi.Z tego, co słyszałem, nie mogła już płacić czynszu zaapartament, więc musiała go wynająć.- Trzeba przyznać, że jesteś wyjątkowo dobrze poinformowany.- Staram się zawsze wiedzieć, co w trawie piszczy.To niezbędne w moim zawodzie.- Ciekawe, czy Leland pojedzie razem z nią? Może w takim razie wycofa swojeroszczenia?- Osobiście bym na to nie liczył - odparł Bernard.- On i Mercedes wynajęliapartament w hotelu przy Dwudziestej Trzeciej.Mercedes zapłaciła z depozytu złożonegoprzez osobę wynajmującą jej mieszkanie.- Jezu, ty rzeczywiście wiesz, co w trawie piszczy.- No dobrze.W takim razie zabieram się do pracy.Będę cię informował o wszystkimna bieżąco, ale na twoim miejscu nie przejmowałbym się już Lelandem.Myślę, że tę sprawęwyjaśnimy w rekordowo krótkim czasie.- Bernardzie, jest jeszcze coś, o co chciałabym cię zapytać.- Bardzo proszę - odrzekł prawnik.Carolina opowiedziała mu o kłopotach z muzeum.Bernard parsknął śmiechem.- A więc Payton Fitzsimmons zjawiła się w muzeum i zażądała wynajęcia sali już potym, jak ty podpisałaś kontrakt! Zaraz zatelefonuję do tego dupka Armstronga.Oddzwonięw tej sprawie do ciebie jeszcze dziś, najdalej jutro.- Jak sądzisz, czy mam szanse na zatrzymanie rezerwacji?- A dla kogo ma być to przyjęcie?- Na rzecz Towarzystwa Ratowania Zwierząt.- Kto gra pierwsze skrzypce w tej organizacji?- Lydia Carstairs - odpowiedziała Carolina.- Znasz ją dobrze?- Nie najgorzej.- W takim razie zaraz do niej zadzwoń.Ta dama ma wielką siłę przebicia; założę się,że również zasiada w zarządzie Metropolitan.Prawdopodobnie sama szybko załatwi tęsprawę i nie będzie cię to kosztowało ani centa.- Tak zrobię.Dziękuję, Bernardzie.- Skontaktuję się z tobą niedługo - obiecał i odłożył słuchawkę.Carolina bezwładnieoparła się o stół.A więc czeka mnie jeszcze jedna rozmowa, pomyślała z rezygnacją.Może to jednakostatecznie rozwiąże moje problemy.Wystukała kolejny numer.Odebrał kamerdyner, Normal, i natychmiast połączył jąz Lydią.- Nie chciałabym cię niepokoić - odezwała się z wahaniem Carolina - ale właśniezadzwonił do mnie niejaki pan Armstrong z muzeum.- W jakiej sprawie? - spytała Lydia.Carolina, najzwięzlej jak to możliwe, wyjaśniła sytuację.- Rozumiem - odrzekła Lydia.- A więc widzę, że Payton Fitzsimmons postanowiła zawszelką cenę doprowadzić cię do bankructwa.Tym razem jednak jest bez szans.- A dlaczego? Czy z powodu mojego kontraktu?- Nie.Kontrakt nie ma tu nic do rzeczy.Jestem przekonana, że cwani prawnicymogliby znalezć jakiś kruczek umożliwiający jego anulowanie.- Co więc zrobimy?- Nie będę cię w tej chwili zanudzać szczegółami - odparła Lydia.- Jutro dam ci znać.- Czy naprawdę jesteś przekonana, że uda nam się wszystko przeprowadzić zgodniez planem?- Naturalnie.W ogóle nie zawracaj sobie tym głowy, moja droga.Przepraszam cię, alemam coś do załatwienia.Zadzwonię jutro.Carolina odłożyła słuchawkę, zastanawiając się, jakiego to asa wszechmocna paniCarstairs tym razem wyciągnie z rękawa.Rozdział 34Carolina zajrzała do pokoju Richiego.Drzwi były otwarte, a chłopak siedział przedkomputerem, zapatrzony w ekran.- Puk, puk - powiedziała, lekko stukając we framugę.- Mogę zająć ci chwilkę?Spojrzał na nią przez ramię.- Jasne, mamo.O co chodzi? - Znów przeniósł wzrok na ekran monitora.- Właśnie rozmawiałam z Bernardem Goldsmithem.To prawnik, który zajmuje sięspadkiem po tacie.- Jedną chwilę, mamo.Muszę zamknąć ten plik.Carolina usiadła na brzegu łóżka; po chwili Richie odwrócił się w jej stronę.- Już.O co chodzi?- Chciałam ci tylko powiedzieć, że poleciłam mu, by wypełnił ostatnią wolę twojegoojca zgodnie z wszelkimi jego życzeniami.- Czy to znaczy, że nie będziesz próbowała obalić testamentu?- Nie będę.Tuż po spotkaniu z Monique i Anją zadzwoniłam do pana Webera,amsterdamskiego prawnika taty, i kazałam mu przygotować odpowiednie dokumenty.I właśnie Bernard zawiadomił mnie, że wszystkie procedury zostały już zakończone.Teraztylko wujek Matt i ja musimy podpisać kilka papierów, i twoja siostra oraz Monique będąmiały zabezpieczenie materialne.Richie wstał od komputera i usiadł obok niej na łóżku.- Dziękuję, mamo.- Objął ją i uściskał.- Bardzo cię kocham.Carolina pocałowałasyna w policzek.- Uznałam, że tak powinnam postąpić.Co prawda zajęło mi trochę czasu pogodzeniesię z istnieniem.twojej siostry i ogarnięcie całej sytuacji, ale w końcu doszłam do wniosku,że Anja i Monique powinny dostać to, co zostawił im twój tata.Chciałabym też, żebyw przyszłości twoje stosunki z siostrą ułożyły się jak najlepiej.I z Monique też.- Czy to znaczy, że przebaczyłaś tacie? - spytał Richie.- Nie wiem skarbie.- Carolina smutno potrząsnęła głową.- W tej chwili nie umiemodpowiedzieć na to pytanie.Może z czasem.- Tata nas też bardzo kochał - powiedział Richie z przekonaniem.- Przecież wiesz, żetak było.- Owszem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]