[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czuję się bezpiecznie w twoim towarzystwie, więc nie przepraszajmnie więcej.Nic mi nie przyjdzie z twoich przeprosin.Taki przejaw odwagi nie był zbyt często spotykaną u mnie reakcją, coutwierdziło mnie jedynie w przekonaniu, że jest jedyną osobą, której umiemzaufać.Nie wiedziałam jak odebrać fakt, iż zabrakło mu w odpowiedzi słów, apróbował tylko bezskutecznie coś powiedzieć.- Gdyby to ode mnie zależało, nigdy byś się tu nie znalazła.Ja naprawdęchciałbym ci jakoś pomóc jęknął głośno, rzucając stetoskopem na metalowątackę tuż obok innych narzędzi. Alice, czy wierzysz mi, że nigdy nie chciałemtwojej krzywdy?- Dlaczego? obniżyłam głos, jakby w obawie, że ktoś inny możepodsłuchać naszą rozmowę, która stała się nagle zbyt prywatna. Dlaczego niechcesz mojej krzywdy? Czy pomagasz każdemu, kto znalazł się w takiejsytuacji?Czy uchronisz mnie przed krzywdą?Nagle jego zachowanie zaczęła cechować frustracja, która, miałam nadzieje,nie była skierowana w moją stronę.Zaczął mruczeć coś pod nosem i udało misię wyłowić tylko strzępki tego bełkotu, który brzmiał jak tak samo uparta jakjej pytania.- Nie, nie pomagam każdemu.Nie z każdym mam możliwość się spotkać.- Podobno jesteś moim lekarzem, lekarzem prowadzącym.Tak? zapytałam, przypominając sobie rozmowę ze starszym mężczyzną.Jasper uniósł zaniepokojony brew, posyłając mi zaciekawione spojrzenie.- Skąd to wiesz?Przyszło mi do głowy, że lepiej nie zdradzać mu treści tamtej rozmowy,zarówno dla swojego bezpieczeństwa, jak i niewzbudzania żadnych podejrzeń.- Nie wiem, gdzieś to usłyszałam. Wzruszyłam ramionami, nie mającpojęcia, czy posiadam jakiekolwiek zdolności aktorskie.- Tak, to prawda odparł w końcu, nie drążąc tematu zródła tejinformacji. To znaczy, że jestem odpowiedzialny za twój stan zdrowia i twojewyniki badań.Mam pilnować też twojego zachowania i obserwować, jakznosisz to zamknięcie w ośrodku badawczym.- A jak znoszę?- Powyżej oczekiwań, nawet jeśli wziąć pod uwagę kilka załamań, które sąjednak normalne dla pacjentów.Nie zadajesz pytań, nie szukasz odpowiedzi irozwiązań tajemnic, nie dziwi cię sytuacja, w której się znalazłaś.Byłam pewna, że słucham go z otwartą buzią.To, co mówił, było czystymkłamstwem, tak oczywistym, że nawet ja się na to nie nabrałam.Parsknęłamcicho, czekając na puentę tego dowcipu.- To bzdury oznajmiłam, gdy nie doczekałam się kontynuacji z jegostrony. To bzdury, czemu tak mówisz?- Taki raport zdaję co dwa dni mojemu przełożonemu, gdy pyta o możliwezagrożenia z twojej strony.Chwilę zajęło mi przetrawienie tej informacji, nim dotarło do mnie, że Jaspernajwyrazniej mnie chroni.Kłamie przed szefem, bo najwidoczniej mojezachowanie nie jest tutaj akceptowane.- Dlaczego musisz go oszukiwać? Nie możesz powiedzieć mu, że domagamsię wyjaśnień?Wzdrygnął się i w jego oczach zalśnił gniew, gdy przeczesywał dłoniąprzydługawe nieco blond loki, wpadające mu do oczu.- Ponieważ nie wolno ci zadawać pytań.I Alice? Proszę, nie zadawaj ichnikomu innemu.Widocznie, tylko ja jestem na tyle głupi, by z tobą rozmawiać.To może się dla nas obojga zle skończyć.Wspomnienie rozmowy z draniem Aro nawiedziło mnie i ledwiepowstrzymałam się przed splunięciem na myśl o nim.Mówił, że jest gotówzadawać ból, także Jasperowi.Z niewiadomych powodów to zraniłoby mnieznacznie bardziej niż kolejne eksperymenty, które na mnie uskuteczniano.- A chronisz mnie ponieważ& ? Chciałam mieć zdolność hipnozy, by mócwymusić na nim odpowiedzi na dręczące mnie pytania, ale teraz, gdy byłamświadoma zagrożenia, jakie czyhało nad moim lekarzem, żebrałam o każdą,choć najmniejszą, wiadomość.- Ponieważ nie mogę znieść myśli, w której ktoś robi ci jakąś krzywdę.Muszę cię chronić.- Ale dlaczego?- Po prostu muszę! warknął, ściskając dłonie w pięści. To jest silniejszeode mnie.Czuję się odpowiedzialny za ciebie, sam nie potrafię tego zrozumieć,ale pytałaś, czy można tęsknić za kimś, kogo się nie zna.Można, jak najbardziejmożna, tęskniłem do ciebie każdego dnia, gdy żyliśmy z dala od siebie.Czekałem na coś, nie wiedząc, że tak naprawdę czekam na ciebie.I może ci sięwydawać, że się nie znamy, choć tak naprawdę czasem mam wrażenie, że znamcię lepiej od siebie.Zbyt dużo spędziłem przy tobie czasu.Boże, czy brzmiętanio?Pokręciłam żarliwie głową, czując, że łzy wypełniają moje oczy i są bliskiespłynięcia w dół policzków.Niespodziewanie, jego słowa bolały, kłuły mojeserce tysiącami szpil.On był po prostu taki ludzki! Tak bardzo różniący się odwszystkich, których napotykałam na swojej drodze.- Chociaż wcale cię nie rozumiem, to dziękuję.Nikt nie mówił mi takichrzeczy& a przynajmniej nie pamiętam, by mówił. Uśmiechnęłam się szczerze,ciesząc, że wywołałam u niego cichy chichot. Chciałabym wiedzieć, czy teżdo ciebie tęskniłam, gdy się nie znaliśmy.Naprawdę chciałam wiedzieć, ponieważ, gdy wyobrażałam sobie teraz, że niema przy mnie Jaspera, czułam w sercu tak ogromną pustkę, przez którą ściskałomnie w piersi.- Chyba muszę zająć się obowiązkami. Wskazał na aparaturę stojącą wrogu pomieszczenia i rozpoczął rutynowe działania, przypinając do mnieznajome kabelki.- Moglibyśmy porozmawiać o czymś innym? Tak dawno nikt do mnie niemówił, tak po prostu.Właściwie to nigdy tak do mnie nie mówiono.Zanim zdążyłam się zacząć nad sobą użalać, mężczyzna przejął inicjatywę,nie przerywając swojej pracy.- O czym chcesz rozmawiać?- Jaki jest twój ulubiony film? zapytałam, choć prawdopodobnie wszystkobędzie mi obce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]