[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skoro wokół Wiosennej latają różne statki, toprzecież normalne, że się spotykają.Tego, że fregaty nie zbliżają się do cywilnej łajby dla kaprysu, nie wiedziała.Za to wiedział o tym Narzojew.I bez szczególnej nadziei próbował wywołać fregatę.Zakłóceń w eterze nie było, ale Kamarad milczał jak martwy.Zamiast odpowiedzi buchnął dyszami manewrowymi i szybkoodwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni wzdłuż osi.Teraz był w stosunku do planetolotu do góry nogami.Narzojew zdążył zobaczyć kilka niemiłych rzeczy.Na prawej burcie statku widniało gwiazdziste przebicie - świadectwo niedawnego bezpośredniego trafienia.Jednocześnie z przekręceniem się fregaty jej wieże przekręciły lufy z burty na burtę. Daszki wyrzutni na rufie odjechały na bok, ukazując mordki rakiet kosmos-kosmos.Sekundę pózniej rozbłysła podwójnabłyskawica.potem druga, trzecia.Rakiety wyskakiwały z taką prędkością, że można było dostrzec tylko oślepiający rozbłysk pocisku wyrzucającego i uruchomieniesilnika odrzutowego, już w dużej odległości od fregaty.- Ojej! - Do Tani w końcu dotarło, że fregata pojawiła się nie po to, żeby kapitan pomachał im ręką.- Aleks, co to jest?- Starcie kosmiczne - powiedział głucho Narzojew.- A gdzie wrogowie?- Chyba gdzieś tam.- Wskazał palcem podłogę.-Pod nami?!- Tak.Chociaż należałoby powiedzieć - wszędzie.Fregata przeorientowała się - tym razem położyła na lewej burcie, odwracając się do Szczęśliwego nadbudówkami.Prowadziłaogień z obu burt.Połowa jej wież strzelała w dół, druga połowa w górę.A potem Kamarad Lepanto dał długi impuls hamowania - co najmniej dziewięć g, biedna załoga! - i Szczęśliwy szybko wyskoczyłdo przodu.Gdy lecieli, przed dziobem fregaty pojawił się rozbłysk.- Jest! Ale diabły! Brawo, Argentyna! - Narzojew ryknął tak, jakby jego pahtakorowcy strzelili gola znienawidzonemu spartakowiprzy wyniku 1:1 w ostatniej minucie meczu.- Co?- Właśnie zrobili unik przed rakietą.Przepuścili ją przed dziobem! Walnęło, ale nie oberwali bezpośrednim!- A może.może powinniśmy polecieć szybciej? -zasugerowała cichutko Tania, która właśnie zrozumiała, że to nie żarty.SkoroKamarad prowadzi walkę, skoro tu strzelają, i do tego rakietami, i do tego bojowymi, i do tego żeby trafić, mogą trafić równieżSzczęśliwego!Przed następną serią rakiet fregata nie zdołała się już uchylić, dwie zestrzeliła, ale trzecia dosięgła celu.Pokład między dwiema wieżami dziobowymi pękł, wypluwając obłok ognia.Sekundę pózniej nastąpił drugi wybuch w bakachpaliwa dysz manewrowych i między wieżami na chwilę wyrosło kilka cienkich kolumn niebieskiego płomienia.Zaraz potem statek zniknął im z oczu, odpływając za rufę Szczęśliwego.Na pocieszenie (nie tylko my obrywamy!) w odległości bezpośredniej widzialności przepłynęło technowidmo, które jeszczeminutę temu było bojowym floggerem wroga.Skrzydła, stabilizatory i dziób zachowały przybliżone położenie, brakowało tylkooszklenia kabiny i sporego kawałka centralnej części kadłuba, który przemienił się w chmurę małych odłamków-satelitów.Narzojew domyślił się, że flogger oberwał rakietą fregaty i leciał teraz siłą rozpędu.- Mówiłam, żebyśmy lecieli szybciej! - powtórzyła Tania.- Chciałbym, ale nie możemy - westchnął Narzojew.- Jak przeskoczymy tego cholernego Velveta, będzie po nas.Teraz właśnieprzeciwnie, zaczniemy zmniejszać prędkość.Autopilot uruchomił dysze manewrowe.Ani Tania, ani Narzojew nie wiedzieli dokładnie, co się właściwie stało tego dnia na orbicie Wiosenna 1000-8".Otóż kapitan promu Black Velvet, Amerykanin April To Seatlle, nie uwierzył, że wybuchła wojna, dlatego spokojnie wykonałrozkaz starszego na redzie i podszedł bliżej planety, żeby zabrać trzy czekające planetoloty - dwie marchewki czorugów i błękitnywahadłowiec o tradycyjnym kształcie, należący do rosyjskiej organizacji RAN.Co to takiego RAN, kapitan nie wiedział, leczprzypuszczał, że to kolejny szyld filii GAB.Jedna marchewka" czorugów podeszła prawie od razu, drugą coś zatrzymało.Rosyjski wahadłowiec nie pojawiał się również.Gdy łączność z fregatą Kamarad Lepanto utonęła w zgrzytach zakłóceń, April zaczął szykować statek do wylotu i przekazałwszystkim znajdującym się w hangarach planetolotom pierwszy dzwonek.Następnie jego systemy obserwacyjne zarejestrowały fregatę idącą w jego stronę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]