[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przygarnęła go ramieniem i przesunęła się wyżej.Mały zwinął się w kłębek i położył głowę na jej okrytymkołdrą biodrze.Mogła dzięki temu głaskać go po włosach.- Mamo? - zapytał szeptem.- Widziałaś człowieka, który zabił ciocię Sissy?Poczuła lekki ucisk w gardle.- Tak, kochanie.Widziałam go.Jill tak naprawdę nigdy nie nawiązała bliskich stosunków ze swą siostrą.A już na pewno nie łączył ich ten rodzajemocjonalnej bliskości, o jaką podejrzewał ją synek, sadząc zapewne, że Sissy musiała być dla jego matki kimś takbliskim, jak bliska była dla niego jego siostrzyczka, Katie.Trudno wyobrazić sobie dwie siostry, które aż tak bardzo by 148się między sobą różnity.Jill, obsesyjnie posłuszna niemal od urodzenia, spełniała wszelkie skryte i otwarte życzeniarodziców, Sissy natomiast zaczęła swą karierę od tego, że wyrzucono ją Ze szkoły.Potem samowolnie podjęła pracęmodelki w Nowym Jorku i nawiązała romans z żonatym, starszym od niej o dwadzieścia lat mężczyzną.Konsekwencją tych właśnie życiowych wyborów było wyprowadzenie się do Kalifornii, aresztowanie i pobyt naleczeniu odwykowym w Betty Ford Center.Wszystko to razem zdążyła zaliczyć przed ukończeniem dwudziestu lat.Pomimo to Jill nigdy nie przyszło do głowy, że siedem lat pózniej jej siostra zostanie bestialsko zamordowana naśrodku nowojorskiej ulicy.Nie mieściło się to w głowie choćby dlatego, że Sissy zawsze miała niezwykle dużoszczęścia.Było to szczęście, jakie staje się udziałem pięknych kobiet, które potrafią wykorzystać urodę domanipulowania ludzmi.Tę umiejętność Sissy opanowała do perfekcji.- Posadzą go na krzesło elektryczne? - spytał Peter.- Nie, kochanie.Będzie bardzo długo siedział w więzieniu, aby już nikogo więcej nie skrzywdził.- Zamilkła nachwilę.- Dlatego właśnie chodzę do tego sądu.Muszę dopilnować, żeby sędziowie dowiedzieli się wszystkiego, copotrzeba, bo inaczej mógłby się z tego przypadkiem wykręcić.Peter myślał nad czymś przez chwilę, po czym spytał:- Przywożą go do sądu w kajdankach?Teraz z kolei Jill musiała się chwilę zastanowić.Nie mogła przecież opowiedzieć malcowi, że mężczyzna, który jestodpowiedzialny za zamordowanie jego ciotki, wypuszczony został po wpłaceniu kaucji i od niemal dwóch latprzebywa na wolności.- Na salę rozpraw nikogo nie wprowadza się w kajdankach.Taki jest zwyczaj - powiedziała wreszcie.Peter znowu przez chwilę nad czymś się zastanawiał.- Mamo? Dlaczego on zabił ciotkę Sissy? - spytał.- Chłopaki w szkole mnie o to pytają.Dlaczego ją zabił? No cóż.Znowu nie mogła wdawać się w szczegóły i opowiadać dziecku o tym, że człowiek tennie 149zamordował Sissy własnymi rękami, lecz pojechał do najbliższego miejsca, w którym zbierają się narkomani, izapłacił jakiemuś zaćpanemu bandziorowi, żeby ten z zimną krwią ją zastrzelił.Aby zaś ułatwić robotę temu niezidentyfikowanemu zabójcy, podwiózł go osobiście na miejsce, wskazał ofiarę, a na koniec pomógł mu uciec.Sissy.Boże kochany! Biedna, mała Sissy.Przypomniała jej się scena z dzieciństwa.Miała osiem lat i na niskiej platforemce czerwonego wózka wiozła zamiastzabawek wrzeszczącego w niebogłosy niemowlaka.Zmierzała prosto w kierunku ulicy i na ostatnich metrachpodjazdu zatrzymała ją matka.- Jill! Dokąd wieziesz swoją małą siostrzyczkę? - spytała.- Ja.Donikąd, mamusiu.- Przecież widziałam, że chciałaś ją stąd wywiezć.Powiedz mi, proszę, dokąd z nią się wybierałaś?Jill spuściła wzrok i noskiem czerwonego bucika próbowała wywiercić dziurę w asfalcie.Sissy bez przerwy darła sięniemiłosiernie.- Do doktora Fielda- przyznała w końcu Jill.Był to lekarz mieszkający w sąsiedztwie.- Do doktora Fielda? - krzyknęła nie wiadomo dlaczego matka.Nachyliła się nad wózkiem.- Chodz na rączki,maleńka - powiedziała czule do Sissy.- Jill - zwróciła się do starszej córki - dlaczego chciałaś ją zabrać do doktora?- Bo ona jest zepsuta, mamo.Coś z nią jest nie w porządku.Bez przerwy krzyczy i płacze.Chciałam, żeby doktorField ją zreperował.Sissy! Słodkie maleństwo! Jakie miała jaśniusieńkie włoski! Jakie oczki niebieściutkie! Aniołeczek mamusi! Oczkow głowie tatusia!Oczywiście, że ją do cna zepsuli.Wszyscy razem.Przecież całymi latami nikt od niej niczego nie wymagał.Nic więcdziwnego, że tak trudno jej było przystosować się do wymogów stawianych choćby przez szkołę.A potem, gdy uprogu dorosłości zawisła nad nią grozba, że najbliżsi przestaną ją psuć i rozpie- 150szczać, poszła sobie w świat, by znalezć takich, którzy ich zastąpią.I znalazła ich wielu.Bez najmniejszych trudności.Jak każda olśniewająco piękna, młoda kobieta, która potrafisubtelnie uwodzić.Wszystko jedno kogo - nie była nawet specjalnie wybredna- byleby tylko dostać to, na czym jej akurat zależało.Potem bardzo się zresztą ustatkowała i wszystko zaczęło się w jej życiu sensownie układać.I właśnie wtedy.- Mamo! Proszę cię, przestań płakać - odezwał się cieniutkim głosikiem Peter.Nie zauważyła nawet, kiedy przestałsię do niej przytulać.Siedział teraz skulony na łóżku i patrzył na nią.Dolna warga mu drżała.O dziewiątej trzydzieści w opustoszałym biurze agencji zadzwonił telefon.Melissa utkwiła nieruchome spojrzenie waparacie i dopiero po chwili podniosła słuchawkę.- Halo?- Panna Grant? - poznała głos ochroniarza, który pełnił dyżur w holu głównym.- Jest tu na dole pani, któraprzedstawiła się jako Christine i chce z panią rozmawiać.Usłyszała, jak ochroniarz podaje komuś słuchawkę.- Melissa?- Christine! Skąd się tu wzięłaś, u licha?- Musiałam zjeść kolację z jakimi przedstawicielem z CBS- wyjaśniła Christine.- Pomyślałam sobie, że może cię tu jeszcze zastanę.Chciałam cię zaprosić na drinka.- Dziękuję, ale muszę najpierw coś zjeść.Od południa nie miałam nic w ustach.- A więc zapraszam cię na kolację i na drinka - powiedziała Christine.- Możemy pójść do  Zazu".Mieści się poprzeciwnej stronie ulicy.Trzy kroki od twego biura.Melissa dość szybko się zorientowała, że Christine Harrington musiała tego wieczoru wypić już trochę, co nieprzeszkodziło jej zresztą w tym, by w sposób bardzo trzezwy, a zarazem dowcipny, dyskutować nad projektemkampanii reklamującej kocią karmę - taki był bowiem główny temat ich rozmowy w restaura- 151cji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire