[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pomówimy o tym pózniej powiedziała matka Janka pośpiesznie.Wysiadajcie.W godzinę pózniej, gdy matka Janka i ciocia Andzia sprzątały kuchnię po śniadaniu,wpadł Andrzej czerwony na twarzy. Gdzie jest ta rączka, co się odłamała od mojego kubełka? A grzebień misia? Akurek od.lokomotywy? A ta złamana ciupaga, co ją dostałem od Henia? Poginęła masarzeczy.Janek nie może znalezć tego pudełka od waweli, w którym była plastelina. To nie ja, to pani Gasińska powiedziała matka Janka szybko. Robiło sięporządki świąteczne.Nie widzisz, że okna są umyte? Nie widzę.Ale co ona zrobiła z naszymi zabawkami? Pewnie wyrzuciła te, co były połamane.Rozległ się straszny ryk z pokoju dzieci. Gdzie jest ten obgryziony zielony ołówek? wrzeszczał Janek.Płakali obydwaj na cały głos. Zrób coś! krzyknęła matka Janka do cioci Andzi. Ja muszę zaraz iść dopracy, bo się spóznię.Oszaleć można.Ciocia Andzia poszła do pokoju dzieci i po chwili zapanowała cisza.Matka Janka ubrała się i przed wyjściem zerknęła przez szparę w drzwiach do pokojudzieci. Będziecie go musieli codziennie czesać mówiła ciocia Andzia. I pamiętać,żeby miał zawsze w miseczce świeżą wodę. I będziemy mu dawali zupę i tran zawołał Janek. I będziemy go codziennie wyprowadzali na spacer dodał Andrzej. Dobrze, dzieci, a teraz zastanówmy się, jak się będzie nazywał? Jak się będzie nazywał? spytała matka Janka.Był wieczór.Ojciec Janka próbował naprawić lokomotywę Andrzeja, której odpadłydwa koła. Kto? No pies. Czyj pies? Nasz pies.Lokomotywa z trzaskiem spadła na podłogę. Uważaj, obudzisz dzieci.Musimy zdobyć psa.Andzia i babcia obiecały im.UGrocholskich są szczeniaki.Wszystkie już rozprzedane, tylko został jeden sfelerowany, boma białą łatę na piersi.Oddają go za pół ceny. Skąd ty to wszystko wiesz? I co to za kundle? To nie kundle, tylko czarne rasowe pudle.Ten sfelerowany jest najmniejszy, alebardzo ładny.Byłam tam po południu i zadatkowałam. Zadatkowałaś sfelerowanego pudla? Przecież nie chcemy psa na pokaz, tylko dla dzieci. Nic mi nie wiadomo, że chcemy psa dla dzieci. Przepadło powiedziała matka Janka. Zresztą powiedziałam im, że ty jutro pobiurze przyjdziesz go zobaczyć.Jeżeli go nie chcesz, to zwrócą zadatek.Jak my go niewezmiemy, to kupią Królikowscy. Ja bym nie chciał być psem Królikowskiego.To brutal. No widzisz, też sobie tak pomyślałam.Jak usłyszałam, że może się dostać w ręceKrólikowskiego, to z miejsca dałam zadatek. Ale dajże pokój, kto się nim będzie opiekował przez cały dzień, jak nas nie ma wdomu? On jest do wzięcia dopiero za dwa tygodnie, a ja po Wielkanocy przecież zaczynampracę w bibliotece i nie będę musiała chodzić tak rano do biura.Pies to doskonały towarzyszdla dzieci.We wszystkich książkach pedagogicznych mówią, że dziecko wielkomiejskiepozbawione kontaktu z przyrodą& To potworne zawracanie głowy.Ja umywam ręce.Gasińska ci zrobi dziurę wbrzuchu o podłogi.Dywan trzeba będzie zwinąć na kilka miesięcy.Myślę, że powinien spaćw kuchni, a może lepiej w korytarzu.Podobno niezdrowo, jak pies śpi w sypialni.Chociaż,jak mu codziennie trzepać materacyk? Tylko żeby nie skakał na łóżko.Trzeba go od razuprzyzwyczaić, żeby chodził przy nodze.A co do jedzenia, to wiem, że& Pójdziesz tam jutro, to zobaczysz sam.Pozostawiam tę sprawę całkowicie dotwojej decyzji.Mógłby się nazywać Wicuś. Ale skąd.Gdzie tam Wicuś.Może być Dżok? Skąd? Lepiej Kajtuś. Mowy nie ma.Najlepiej Fafik. Fafik to nazwisko redaktora Przekroju. Przestańcie się kłócić powiedziała ciocia Andzia spokojnie. O ile się niemylę, to sprawa imienia psa jest przesądzona.Andrzej i Janek to ustalą.Jutro mają ogłosićostateczną decyzję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]