[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Halo, Woronicza.Przyglądała się ze zdumieniem, jak podchodzę do telewizora i gaszę obraz. To wam tak wolno? - wyczytałem w jej spojrzeniu." Nam to wszystko podają na odprawach - rzuciłem, wzruszającnonszalancko ramionami.- Mamy własnego sufragana." Ale ja?." Nie bój nic - dodałem protekcjonalnie, sięgając do barku.- Jesteś ze mną. Czego się napijemy?Gapiła się na mnie niemal z uwielbieniem.Biedna dziewczyna, swoją drogą.W galowym mundurze, z szamerunkiem i ze złotym posochem w garści wzięła mnieza Bóg-jeden-wie-kogo.Niby \e jak tak ubrany gość łazi po komendanturze, jeszczepo gabinecie Jego Zwiątobliwości, to musi jakaś lepsza fisza.Teoretycznie tak.Niepomyślała tylko, sierotka nieszczęsna, \e Ojcowie Selekcjonerzy potrzebują te\facetów od zamykania drzwi i kręcenia ró\ańcem.Oczywiście, powinienem jej to wyjaśnić.Od razu, jak tylko zdołała mniewytropić - swoją drogą, nie wiem jak się to jej udało.Podkusiło, diabli nadali,zachciało mi się.Na parę tygodni przed Nawiedzeniem o okazję było coraz trudniej, adziewczyna miała coś w sobie.Szczupła, o opływowych kształtach, z lekko rudawymiwłosami i nale\ycie uwypuklonym przedsięwzięciem.tylko z twarzy przypominałatrochę pterodaktyla, fakt.No, ale w końcu te brzydsze te\ ktoś musi.W ka\dym razie, gdy zbli\yła się na parkingu otworzyłem drugie drzwiczki irzuciłem  wsiadaj.Wskoczyła do wozu, a\ się za nią zaświeciło.A teraz stała przede mną w moim słu\bowym mieszkaniu na roguZwiętokrzyskiej i Księdza Piotra, i ciągle uwa\ała mnie za kogoś, kto du\o mo\e.Aja bezczelnie korzystałem z sytuacji." To - podałem dziewczynie kieliszek i zaprosiłem ją gestem na fotel.- Toco jest?" Widzisz.- zaczęła nieśmiało." Widzę - przekoziołkowałem i od razu nalałem sobie następny, grunt to siędobrze rozgrzać.- Masz pojęcie, ilu jest chętnych na Trybunę?" Na Trybunę - powtórzyła gorzko.- Nie, po prostu chcę wejść, gdzieś wmiarę blisko ołtarza.Przynajmniej.w ogóle.Zwykłe karty wstępu rozdawali po parafiach, jak leci.Nigdy nieprzypuszałem, \e ktoś mo\e mieć z tym kłopoty." Ja muszę - zapewniła mnie \arliwie.- Mam wszystkie papiery, chceszzobaczyć? - sięgnęła do torebki i podała mi plik spiętych gumką kwitów.Zacząłem jeprzeglądać z mądrą miną.Kartki od spowiedzi, świadectwa z procesji, ksią\eczkaeucharystyczna i tak dalej - wszystko postemplowane i w zupełnym porządku.Jak uka\dego." Jak to sobie załatwiłaś? "Spłoniła się.Trafiony - zatopiony.- Daj spokój, rozmawiajmy szczerze - potarłem dłonią twarz.- Spróbuj mniezrozumieć, to nie jest łatwa sprawa.Muszę wszystko wiedzieć, chyba jasne?Patrzyła w podłogę." Kumpel narzeczonego - rzuciła wreszcie." Na przyszłość dobieraj sobie narzeczonych z lepszymi znajomościami -pokiwałem głową, podsuwając jej kwestionariusz nabo\eństw niedzielnych.- No,popatrz sama.Wszystkie msze z pół roku, ten sam stempel, ten sam tusz, podpis tymsamym pisakiem.Kto się na to nabierze?Tak naprawdę, to była to normalka i nikt by nie zwrócił uwagi, ale onawyraznie nie miała o niczym zielonego pojęcia.Wyglądała na kompletnie załamaną.Popatrzyła na mnie tak bezradnie, \e a\ się wzruszyłem.- Mo\esz mi pomóc? - spytała cicho.Wstałem i zacząłem zasłaniać okna.- Milicja Bo\a nigdy nie odmawia pomocy blizniemu - oznajmiłemsentencjonalnie, dociągając starannie story.Naprzeciwko mnie mieszkała taka jednawredna starucha z lornetką.Parę miesięcy wcześniej przylukała jak sąsiad dogadzałwłasnej \onie za dnia i wlepili mu pielgrzymkę.Przeszedłem po omacku przez pokój i zapaliłem lampę, odwracając się wstronę dziewczyny.A potem szybko sięgnąłem po kieliszek, \eby przepłukać zaschnięte gardło.Aseksualny, bury sweter i gruba spódnica, standardowy strój Skromnej iPracowitej Polki, zniknęły za oparciem fotela.Stała przede mną w koronkowejbieliznie, jak w jakimś filmie z Upadłego Zachodu, wartym pięćset zdrowasiek zaka\dy kadr.Podpłynęła bli\ej, bardzo blisko, unosząc ku mnie tę swoją pterodaktyląbuzię.- Proszę cię, pomó\ mi.Musisz mi pomóc.Biedna kretynka.Trzeba byłowyrzucić ją z miejsca.Delikatne dłonie przesuwały się pod moją koszulą, coraz ni\ejw dół brzucha.Za nimi wędrowała muskająca lekko, rudawa grzywa.- Błagam - powtórzyła, rozpinając zręcznie ostatni guzik.- Pomo\esz?Odetchnąłem cię\ko, wplątując dłoń w jej włosy.- Jasne.Trafiłaś do właściwej osoby, kochanie.O mały włos, a zapomniałbym z tego wszystkiego nastawić ró\aniec. Odsunąłem się w ostatniej chwili.- Idz do łó\ka - szepnąłem, odpinając kasetę ró\ańca od pasa i podłączając jądr\ącymi dłońmi do domowego gniazda teokomputera.Dobra, milicyjna maszynka najapońskich podzespołach.Stały, bie\ący kontakt z rejestrami teokomputera - zrenicawiary i wejściówka do nieba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire