[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I zapewnetak samo jak i wy zginę bezsensownie w tych lochach.Ta moc, jakąmi dano, nic nam tutaj nie pomoże.Na rozkaz Gaszirana idący przodem stolin zgasił pochodnię.Posuwali się teraz w absolutnym mroku i w ciszy, gdyż zgiełk walki,został daleko za nimi. - Bogowie - mówił Blizbor.- Co za gędzbę mógłbym terazułożyć! A przecież, choć wprawiam się w tej sztuce od dziecka, nawetja z trudem znajduję słowa na opisanie tego, co stało się naszymudziałem.- Cóż ci teraz z tego przyjdzie, nawet gdybyś umiał je znalezć?- Nie wiem.Ale gędzby są jak ludzie.Jedne młode jeszcze inierozważne, inne stare i pełne powagi.Jedne niosą łzy, inne naukę,albo napełniają serce radością, albo nadzieją, albo rozpalają w nimpłomień, który nigdy już nie gaśnie.Są i takie, które nie dojrzałyjeszcze do tego, aby je opowiadać, bo brak im zakończenia.Alegędziarze przekazują je sobie, żeby kiedyś, gdy bogowie zamkną jużlosy tych, o których opowiada historia, można je było posłać międzyludzi.Pamiętam jedną z takich opowieści i im dłużej nad tym myślę,tym bardziej upewniam się, że ma ona z nami wiele wspólnego.- Dajże spokój, dobry człowieku.- Niech mówi.Na razie mamy czas, a nie chcę wciąż myśleć otym, co może nas spotkać za chwilę.- To będzie bardzo krótka opowieść, bo mój mistrz przekazał mitylko jej początek.Działo się to ponoć dawno temu, gdy ludzi nie byłojeszcze w puszczy zbyt wielu i żyli w takim oddaleniu od siebie, że odjednego obejścia do drugiego iść trzeba było wiele dni.Apuszczańskie siły nie darzyły ich wówczas taką niechęcią jak dziś i niestarały się im szkodzić.- Piękne czasy - mruknął Sternwarż.- I czemuż to nie jest tak dziś?- Bo ludzie bywają przewrotni, a na pewno są odmienni odwszystkiego, co żyje na świecie.Nieraz nawet bez złej woli zrażali dosiebie puszczańskie stwory, a te są mściwe i nie zapominają niczego.Tak się zaczyna ta opowieść, że zdarzyło się pewnemu człowiekowi,którego imię dawno już zginęło w niepamięci, spotkać w lesieboginkę.Urzekła go jej piękność i w jednej chwili rozmiłował się wniej tak gorąco, jak to się dzisiaj już nie zdarza, bo z każdympokoleniem z wolna wygasa w ludziach ten żar, jakim napełnił ichstwórca.Leśna pani też pokochała urodziwego młodzieńca i odtąd przykażdej pełni księżyca spotykała się z nim pośród leśnych ostępów.Aleludzkie szczęście trwa krótko wkrótce z ich miłości zrodziło siędziecko i królowa puszczy dowiedziała się, co łączyło jej poddaną ześmiertelnym człowiekiem.Strach, jaki gniew przeszedł wtedy przezpuszczę, aż drzewa drżały i szumiały po całych dniach, choć nie byłowiatru.Co królowa kazała zrobić z matką dziecka, tego nie wiem, aleczłowiek, który odważył się pokochać boginkę, zapłacił drogo za swązuchwałość.Od tego też czasu królestwo boginek jest dla ludzizamknięte i biada każdemu, kto by go szukał.Tu Blizbor przerwał na chwilę i sięgnął po bukłak.Sternwarżwestchnął ciężko, bo słowa gędziarza przypomniały mu potężne,zielone drzewa rozkołysanej wiatrem puszczy, zapach trawy i ziół wsłoneczne dni i wszystko to, czego nigdy dotąd sobie nie cenił, a co nagle stało mu się droższe niż cokolwiek innego na świecie.%7łegostmilczał.- A co stało się z tym dzieckiem? - spytał wreszcie gospodarz.- O tym właśnie mówić będzie ta gędzba, jeśli ją ktoś kiedyśułoży.Zebrał się wtedy wielki sąd demonów, by zdecydować, copocząć z chłopcem należącym zarazem do obu światów.Długo radzili władcy puszczy i w końcu postanowili, żeprzypadnie mu los człowieka.Dano mu długie życie i oszczędzonostarzenia się, ale zarazem wlano mu w serce ludzką niepewność, żebynigdy nie wiedział, gdzie i kiedy dopełni się jego los.Rozpalono wnim ludzki płomień, żeby dążył do rzeczy wielkich i wiecznych i żebynieobce mu były ludzkie zgryzoty.I napełniono mu serce tęsknotą namiarę bogów, tęsknotą za tym, czego ludzką naturą nie da się objąć,aby nigdy nie był syty życia i wszystkiego, co go w nim czeka.I takosądziwszy, władcy puszczy posłali go w świat.- Gadasz jak to gędziarze, niby prawdziwie, a inaczej.Zresztą,na Swarga! - %7łegost zezłościł się nagle.- Czemuż ta historia akuratteraz ci się przypomniała!- Bo umiem patrzeć i myśleć.Umilkli i nigdy więcej nie mieli już do tej rozmowy powrócić.Tymczasem stanęli u progu wielkiej sali, nie tak może ogromnejjak kryształowa, ale podobnie jak ona pełnej wejść, krużganków i taksamo przeciętej ognistą przepaścią.Zciany jej były czerwone, pooranebiałymi żyłkami, a mosty nad przepaścią stały nienaruszone, jako że sala ta nigdy nie była broniona.Opuszczono ją bez walki, kiedyczarne stoliny zdobyły świątynię.Teraz sala zdawała się pusta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire