[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Liz mobilizuje mięśnie twarzy, by ułożyły usta w cośna kształt uśmiechu. Miłego dnia, Liz! Przyjadę po ciebie o piątej! Betty macha do niej napożegnanie.Liz sztywno kiwa głową.Obserwuje oddalający się czerwony samochód Betty, tłumiąc wsobie pokusę dogonienia go.Sekcja Zwierząt Domowych znajduje się w wielkim budynku,zbudowanym na planie litery A, położonym naprzeciwko Rejestracji.Budynek jest znany jakoStodoła.Liz wie, że musi wejść do środka, ale nie może się ruszyć z miejsca.Oblewa ją zimnypot, a żołądek zaczyna fikać koziołki.Czuje się tak, jakby był to jej pierwszy dzień w szkole.Bierze głęboki wdech i idzie w kierunku wejścia.W końcu jedynym pewnym sposobem na to, byod początku wszystko poszło nie tak jak trzeba, jest spóznienie się.Liz otwiera drzwi i widzi udręczoną kobietę z sympatycznymi zielonymi oczami i burząkręconych rudych włosów.Jej drelichowy kombinezon pokrywa mieszanka psiej i kociej sierścioraz czegoś, co wygląda jak zielone pióra.Kobieta wyciąga dłoń w stronę Liz. Nazywam się Josey Wu i jestem kierowniczką SZD.Czy mam przyjemność z Elizabeth,znajomą Aldousa? Tak, jestem Liz. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci psia sierść, Liz. Nie, to tylko mały prezent zostawiany przez psy.Josey uśmiecha się. Mamy dzisiaj dużo pracy, Liz.Możesz zacząć od przebrania się w to. Rzuca jejdrelichowy kombinezon.Liz wchodzi do toalety, żeby się przebrać, i zastaje w niej średniej wielkości suczkę, dośćszczupłą, o jasnej sierści i bliżej nieokreślonej rasie (innymi słowy kundla), pijącą z muszliklozetowej. Hej, malutka odzywa się do niej Liz nie musisz stąd pić.Pies podnosi głowę i spogląda na Liz.Po chwili z zaciekawieniem przechyla łeb i pyta: Czy nie temu to służy? W jakim innym celu napełniliby nisko zawieszoną umywalkęwodą? Można nawet wymienić sobie wodę na świeżą, naciskając ten przycisk, prawda? Piesdokonuje demonstracji, naciskając spłuczkę lewą łapą. Nie odpowiada łagodnie Liz. Tak naprawdę to jest toaleta. Toaleta? dziwi się pies. A co to takiego? Miejsce, do którego chodzą ludzie. Chodzą? Jak to chodzą? No& za potrzebą wyjaśnia delikatnie Liz.Pies zagląda do muszli. Dobry Boże mówi. Chcesz powiedzieć, że przez cały czas piłam z miejsca, doktórego ludzie robią siku i& Suczka ma minę, jakby zbierało jej się na mdłości. Dlaczegonikt mi wcześniej o tym nie powiedział? Piję z toalet od wielu lat.Nie zdawałam sobie z tegosprawy.Ludzie zawsze zamykają za sobą drzwi. Zaczekaj powiedziała Liz. Naleję ci świeżej wody z kranu. Liz spostrzeganiewielką miskę i napełnia ją wodą. Proszę, malutka!Pies z radością zabiera się za picie wody, a na koniec liże nogę Liz. Dzięki.Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, wydaje mi się, że mój pan próbował miwytłumaczyć, jak to jest z toaletami.Billy, bo tak miał na imię, prawie nigdy nie zapominał ozamykaniu klapy. Seria kolejnych liznięć. Gdybym o wszystkim wiedziała, już dawno temuprzestałabym pić z toalety oświadcza. A tak w ogóle, to jestem Sadie.A ty jak się wabisz? Liz. Miło cię poznać, Liz. Sadie wyciąga łapę, żeby Liz mogła ją uścisnąć. Zmarłam wzeszłym tygodniu.Trochę tu dziwnie. Jak to się stało? pyta Liz. Goniłam piłkę i wpadłam pod samochód wyjaśnia Sadie. Ja też zostałam potrącona przez samochód mówi Liz. Tylko że jechałam na rowerze. Miałaś psa? dopytuje Sadie. O tak, Lucy była moją najlepszą przyjaciółką. Chcesz mieć nowego psa? Sadie przekrzywia głowę. Masz na myśli siebie, co malutka? pyta Liz.Sadie spuszcza z nieśmiałością głowę. Nie wiem, czy moja babcia się zgodzi, ale zapytam ją wieczorem, dobrze?Do łazienki wchodzi Josey. Zwietnie Liz, widzę, że już poznałaś Sadie mówi, drapiąc psa między uszami. Sadiejest twoją pierwszą podopieczną.Sadie kiwa miękką żółtą głową. Aldous nie wspominał, że znasz psi zauważa Josey. No właśnie jąka się Liz. Niestety nie znam. Co masz na myśli? dziwi się Josey. Przecież słyszałam, jak rozmawiasz z Sadie.Dopiero wtedy dociera do niej, że rzeczywiście rozmawiała z Sadie.Liz uśmiecha się szeroko. Nigdy wcześniej nie mówiłam w tym języku, a przynajmniej nie robiłam tegoświadomie. Cóż, najwyrazniej masz to we krwi.Zdumiewające! W całym swoim życiu spotkałamtylko kilka osób, które mówiły po psiemu bez uczenia się tego języka.Jesteś pewna, że nie brałaśżadnych lekcji?Liz kręci głową. Po prostu zawsze rozumiałam psy, a one mnie. Myśli o Lucy i tamtym psie w parku.Nigdy nie uważałam tego za język ani za szczególną umiejętność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]