[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego jednak w ogóle nalezalo rzadzic demonami? Teoretycznie byly one autonomicznymistworzeniami, które szly za kierujacymi nimi impulsami, by czynic Zlo.Wydaje sie, ze istnieje jednakjakas wrodzona przekora w naturze inteligentnych stworzen, ludzi czy istot nadprzyrodzonych, którakaze im postepowac na przekór swemu temperamentowi - wbrew temu, co w nich najlepsze, wbrewwszystkiemu, w co powinny wierzyc.Tak wiec demonom potrzebny byl rzad, Biuro WydawaniaInstrukcji i Dekretów, co je niezmiernie bawilo, poniewaz ich najwybitniejsi teoretycy uwazali, izzmuszanie demonów do przestrzegania opracowywanych standardów Zla bylo gorsze, nizli samoczynienie tegoz.Nie bylo zgody co do owego pogladu, niemniej wydawal sie on rozsadny.Azzie postepowal nad wyraz nieprzepisowo, mijajac pedem strazników, którym szczeki opadly nawidok podobnego zuchwalstwa - ich zaskoczenie bylo pelne wobec tak niedemonicznego postepowania.Zwykle demony sa potulne wobec tych, którzy sprawujac wladze, stoja ponad nimi.Nikt jednak niespieszyl sie, by go scigac lub próbowac powstrzymac, bo ten mlody, lisioglowy demon wygladal nacalkiem niezle zwariowanego; a jesli tak istotnie bylo, mógl byc bosko natchniony, to jest natchnionyprzez samego Szatana, w którego niewidzialnej sluzbie harowaly wszystkie piekielne moce.Azzie gnal przez korytarze Ministerstwa, dobrze wiedzac, dlaczego straze nie próbuja go zatrzymac.Szlo mu na razie jak po masle, ale on wiedzial, ze nie jest wcale natchniony, a poza tym byl przekonany,ze Najwyzsza Rada nie bedzie zachwycona jego zachowaniem.Przyszlo mu nagle na mysl, ze byc mozepopelnil wielki blad i ze nie bedzie w stanie sprostac temu, co zamierza wziac na swoje barki.Pozbyl sieczym predzej tych mysli.Byl zdeterminowany; skoro juz zaczal, musi ciagnac to dalej.Biegl na góre jedna strona imponujacej, podwójnej klatki schodowej i skrecil w lewo, o malo co nieprzewracajac urny ze swiezo zerwanymi wiosennymi chwastami; i dalej korytarzem, skrecajac zawsze wlewo, gdy tylko byla ku temu okazja.Po drodze mijal kancelistów z rekami pelnymi papierzysk, az dotarldo wysokich, spizowych drzwi.Wiedzial, ze to musi byc tu.Otworzyl je i wszedl do srodka. Kiedy Azzie jak huragan wtargnal do pomieszczenia posiedzen, zebranie Mocy Zla znajdowalo sie wpelnym toku.Nie bylo to szczesliwe zgromadzenie - na zwierzecych twarzach waznych demonów znacbylo rysujace sie niezadowolenie.Glowy mialy spuszczone, a oczy czerwone i podpuchniete.- Co sie dzieje? - zapytal Belial, podnoszac sie na swoje kozle nogi, aby lepiej widziec klaniajacego sieteraz nisko intruza.Azzie, który nagle zapomnial jezyka w gebie, tylko sie zajaknal i gapil sie przed siebie bez slowa.- To calkiem jasne - odezwal sie Azazel, garbiac swe potezne plecy i stroszac czarne skrzydla.- Mamyprzed soba pospolitego demona, który osmielil sie wtargnac tutaj podczas obrad Najwyzszej Rady.Tonieslychane, do czego posuwa sie mlodziez w dzisiejszych czasach! Za moich dni tak nie bywalo.Mlodedemony przepelnial szacunek wobec starszych, którym staraly sie przypodobac.Teraz natomiastrozpychaja sie, chodzac calymi bandami - slyszalem, iz nazywaja to gangami ulicznymi - bynajmniej nietroszczac sie o to, czy nie obraza kogos swym halasliwym i niestosownym zachowaniem.Nie dosc natym, jak widac - wybieraja nawet jednego sposród siebie, aby ten wdarl sie do naszegosanctorum inaublizal nam!Belial, odwieczny rywal Azazela, uderzyl racicami w stól prezydialny i powiedzial afektowanym glosem:- Wielce szanowny mój poprzednik jest dostatecznie utalentowanym krasomówca, aby przedstawicwtargniecie pojedynczego demona jako napad wojowniczego ulicznego gangu.Ja nie widze zadnejbandy, tylko jednego, dosyc niemadrze wygladajacego prostaczka.Pragne tez zaznaczyc, iz w tymwypadku slowosanctum jest bardziej odpowiednie nizsanctorum , co szanowny pan wiedzialby, gdybyopanowal w swoim czasie drogi, stary, ojczysty jezyk, to jest lacine!Oczy Azazela roziskrzyla wscieklosc, z nosa poczely mu sie saczyc pasemka siwego dymu, a z pyskapociekl mu kwas, wyzerajac dziury w stole z drzewa zelaznego.- Nie pozwole - wrzasnal - aby jakis stwór podskakujacy niczym koza, który nie wiadomo skad siewzial, i którego uczyniono raczej demonem, nizli nim byl z urodzenia, szydzil ze mnie! Z powoduniepewnego pochodzenia nie mozna polegac na jego znajomosci prawdziwej natury Zla!Rozpetalo sie istne pieklo, wszystkie demony krzyczaly, proszac o glos, bo niczego tak nie lubily, jaksprzeczac sie o to, kto naprawde rozumie istote Zla, kto jest najbardziej zly, a kto jeszczeniedostatecznie do tego dojrzal.Azzie natomiast odzyskal w tym harmiderze równowage ducha.Zdawalsobie sprawe z tego, ze uwaga Lordów Demonów powróci wkrótce do jego osoby.Pospieszyl, abyprzemówic we wlasnej obronie.- Panowie! - powiedzial.- Przepraszam, iz stalem sie mimowolnym powodem tego zamieszania.Niepozwolilbym sobie na wybryk wtargniecia i przerwania obrad Najwyzszej Rady, gdybym nie mial dopowiedzenia czegos nie cierpiacego najmniejszej zwloki!- Zatem - zapanowal nad audytorium Belial - dlaczego przyszedles? Widze przy tym, iz nie przyniosleszadnych prezentów, jak to jest we zwyczaju.Co masz na swoje usprawiedliwienie?- Przychodze z pustymi rekoma, to prawda - przyznal Azzie.- To z powodu nadzwyczajnegopospiechu.Prosze o wybaczenie.Zrobil pauze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire