[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wygląda na to, że bardzo ci się śpieszy, żeby się mnie pozbyć powiedział powoli.Odwrócił się i spojrzał na Norę. Może to ona jest przyczyną? Nie odparł Pol. Ona zna cię od wielu lat, a mnie kilka dni.Nic nie ma między nami. I pewnie chciałbyś zmienić tę sytuację pod moją nieobecność. To twój pomysł, nie mój.Chciałbym powstrzymać cię od błędu, który sam prawie popełniłem.Ale przecież onamoże mówić za siebie.Mark zwrócił się do Nory. Czy ty także chcesz się mnie pozbyć? Zostań odparła. Ale zostaw wieś w spokoju.Proszę. Po tym, co zrobili? Pokazali ci, co czują.Byli zbyt surowi, ale ich przestraszyłeś. Jesteś po ich stronie! To ja cię ostrzegłam. I po jego stronie wskazał na Pola, soczewka błysnęła. Czary! Smoki! On jest przeszkodą na drodzepostępu! I wolisz go ode mnie! Nigdy tego nie powiedziałam!Zrobiła krok w przód i wyciągnęła rękę do Marka.Ten odsunął się i zamachał prawą pięścią w stronę twarzy Pola. Mógłbym cię zabić jedną ręką powiedział. Byłem kowalem. Nie próbuj.Byłem bokserem.Mark spojrzał w górę.Księżycowy Ptak spojrzał w dół na niego. Myślisz, że ta starodawna bestia czyni cię niepokonanym? Ja także mam podwładnych.Podniósł lewą rękę, podwinął rękaw.Duża bransoleta kontrolna zakrywająca mu rękę do łokcia zalśniła jasno.PalceMarka zatańczyły na przyciskach.Maszyny wielkości ludzi zwróciły się w ich stronę i zaczęły iść w kierunku zebranych.Pol podniósł prawą rękę.Jego luzny rękaw opadł.Znak smoka poruszał się wyraznie wraz z pulsem. Jeszcze nie jest za pózno powiedział żeby powstrzymać to, co, jak sądzę, nadchodzi. Już jest za pózno odparł Mark.Maszyny zatrzymały się jedna po drugiej, niektóre wysyłały przy tym miarowe, dziwne odgłosy, inne stawały wmiejscu gwałtownie, bez dzwięku.Mark ponownie nacisnął guziki, ale bez rezultatu. Tata nazywał to efektem ducha stwierdził Pol. Teraz.Mark zamachnął się, Pol zrobił unik i uderzył go pięścią w splot słoneczny.Mark stęknął i zgiął się trochę.Pol trafiłgo w szczękę lewym sierpowym.Miał okazję walnąć go w twarz jeszcze raz, ale cofnął cios, w obawie, że uderzy wprotezę optyczną.W tym momencie Mark zamachnął się lewym ramieniem jak maczugą i ciężka bransoleta uderzyła Polaw bok twarzy.Upadł na kolana, zakrywając głowę obiema rękami.Ujrzał zbliżający się but i przetoczył się na bok.Zgnieść? Spalić?Pol zrozumiał, że wszedł w kontakt myślowy z wielką bestią.Nie, Księżycowy Ptaku! Nie!Głuchy pomruk smoka sprawił, że Mark się zatrzymał i spojrzał w górę, podnosząc ręce.W rozchybotanym widzeniu Pol ujrzał pasma unoszące się wszędzie dookoła.To czerwone.33 / 64ROGER ZELAZNY - Zwiaty Czarnoksiężnika I - OdmieniecKątem zdrowego oka Mark ujrzał, jak leżący mężczyzna robi ruch lewą dłonią.Ruszył w stronę wroga, żeby gokopnąć, ale poczuł, że stopy mu nieruchomieją i upadł.Uderzył o ziemię i leżał tak, sparaliżowany od pasa w dół.Próbując się unieść na rękach, ujrzał, jak tamten ukląkł izaczął masować głowę.Na ramieniu poczuł nagle czyjąś dłoń. Nora. Mark, proszę cię.Powiedz, że nigdy nie skrzywdzisz wioski ani nikogo innego.Spróbował odsunąć się od niej. Nigdy ci na mnie nie zależało powiedział. To nieprawda. Pojawia się pierwszy lepszy obcy przystojniak, a ty skarżysz mu się i wysyłasz, żeby się mnie pozbył. Nie mów tak.Usiadł. Uciekaj, dopóki jeszcze możesz powiedział. Ostrzeż wieśniaków albo nie, jak chcesz.To bez różnicy.Przyjdę i wezmę to, czego chcę, a to obejmuje także ciebie.To, z czym przyjdę, będzie wystarczająco potężne, by poradzićsobie ze smokiem, z całą ich rodziną.Idz! Powiedz im, że nienawidzę wszystkich.Powiedz im. Chodz, Noro powiedział Pol, podnosząc się z ziemi. Nie ma sensu z nim rozmawiać.Wyciągnął dłoń.Dziewczyna wstała i wzięła go za rękę. Wydaje mi się, że mądrze bym zrobił zabijając cię powiedział Pol do Marka. Ale ona nigdy by mi tego niewybaczyła.Poza tym jesteś synem jedynych rodziców, jakich znałem.Masz więc trochę czasu.Wykorzystaj go naprzemyślenie swego planu.Jeśli przyjdziesz, tak jak zapowiadasz, będę na ciebie czekał.Nie mam zamiaru być obrońcąwieśniaków, ale istnieje równowaga, którą byś zachwiał i sprowadził niebezpieczeństwo na nas wszystkich.Pomógł Norze wspiąć się na Księżycowego Ptaka i zauważył, że Mysia Rękawica zniknął.Rozejrzał się po dachu,ale złodzieja nigdzie nie było.Wskoczył i zajął miejsce przy dziewczynie.Spojrzał w dół na Marka. Nie przychodz powiedział. Czuję twoje czary odparł miękko Mark. Znajdę sposób, żeby je powstrzymać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]