[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jestem zmęczony i nie błysnąłbymelokwencją. Dobrze.Umówmy się, że do ciebie zadzwonię.powiedzmy, jutro wie-czorem.Bo pojutrze wyjeżdżam na kilka dni. Dokąd? Na dół. To znaczy? Na Tartar. Byłaś tam przecież wczoraj.Nie boisz się? Jestem dziennikarką  odpowiedziała wymijająco. Ryzyko zawodowe. Czy.ja także mógłbym odbyć taką wycieczkę? Trudna sprawa.Boję się, że nawet.beznadziejna.Od czasu, kiedy.dziesięć lat temu pewien Ziemianin zaginął na Tartarze, nikomu obcemu nieudzielono zezwolenia. Zaginął?  Rinah z trudem opanował odruch gwałtownego zainteresowa-nia. Któż to był? Nie pamiętam tej historii, byłam wtedy dzieckiem.Ktoś mi tylko o tymwspominał.Zdaje się, że to był dziennikarz albo jakiś socjolog czy politolog. Lars Benig? Nie pamiętam, czy słyszałam kiedykolwiek jego nazwisko.A ty znałeś go? Tylko ze słyszenia.Wiem, że nie wrócił z Paradyzji.Oficjalnie podano, zeuległ wypadkowi, ale zwłok nigdy nie odesłano na Ziemię. Może chodzi o inna osobę.Nie wiem  skwitowała Zinia niechętnie.Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Jakie pytanie? O biżuterie. Aha. Rinah popatrzył na uszy Zinii. Owszem.Godne właścicielki.Czy w każdym pokoju jest je do czego przypiąć? Masz jednak uzdolnienia lingwistyczne  powiedziała z uśmiechem.Tak, w każdym.Nie ma miejsca w świecie, gdzie nie znalazłbyś Eustachiusza..tylko puste słowa  jak wiatr przez szczelinę przelecą i sczezną  i w nicośćsię obróci niebyła rozmowa. To cytat? Mógłby być.Ale niekoniecznie.Powiedz, czy ci się podobam?Pytanie było zaskakująco bezpośrednie, lecz w tej rozmowie Rinah niczemusię już nie dziwił i wszystko próbował zrozumieć. Poczciwy, stary Mac Leod  pomyślał z uznaniem o przyjacielu. Jesteś najpiękniejszą Paradyzyjką, jaką zdarzyło mi się widzieć  powie-dział zupełnie szczerze. Dziękuje.Może nie zmienisz tego mniemania, przynajmniej do końca po-bytu.Chciałabym, żebyś zebrał tu obfity materiał do książki, wywiózł stąd jak46 najlepsze wrażenia i zabrał ze sobą to, co wyda ci się najpiękniejsze.Wstała nagle i wyciągnąwszy dłoń w kierunku Rinaha powiedziała: Wiec do jutra!  a wychodząc, już w drzwiach, rzuciła przez ramię:  Onsię tak nazywał.To wszystko było jednak dość skomplikowane.Rinah odtwarzał z pamięci dialog z dziewczyną i próbował odgadnąć znacze-nie wszystkich subtelności tej pozornie bezsensownej rozmowy.Uprzedzając kolejne ostrzeżenie Centrali, odsłonił ściany i rozsiadł się wygod-nie, by pomyśleć.Po godzinie miał już dość dobrze uporządkowane to wszystko,co chciała mu przekazać Zinia.Przede wszystkim dziewczyna dawała do zrozumienia, że chce go o czymś po-informować i nie może tego zrobić ze względu na zainstalowane wszędzie kameryi mikrofony, ale o tym wszechobecnym podsłuchu wiedział Rinah, jak i wszyscytutaj, zupełnie oficjalnie.Cały komiczny dialog, aluzyjnie naprowadzający go nasłowo  ucho , był raczej rodzajem instruktażu.Wynikało z niego, iż chcąc cośpowiedzieć tak, by nie być zrozumianym przez kontrolny komputer, trzeba odwo-ływać się do skojarzeń słuchacza.To dość oczywiste: komputer może wyławiaćz rozmowy pojedyncze słowa, takie jak owo  ucho , które jest dla niego trywialnąaluzją do słowa  mikrofon czy  podsłuch.Widać, słysząc takie słowo, komputerpilniej nadstawia. ucha.Komputer może także analizować całe zestawy słów,znaczenie zdań.Ale nie jest w stanie rozszyfrować aluzji, którą słyszy p or a z p i e r w s z y.Dlatego  nie chcąc być zrozumianym  trzeba każdorazo-wo używać i n n e j aluzji, i n n e g o hasła wywołującego to samo skojarzenie.Centrala jest komputerem o wysokim stopniu zdolności uczenia się.Zbyt przej-rzyste, obiegowe, często pojawiające się porównania czy kryptonimy, ma zapew-ne skatalogowane w swych zbiorach pamięciowych.Wystarczy, że dana aluzjapojawi się dwa, trzy razy w różnych kontekstach  i już staje się dla kompute-ra zrozumiała.Dlatego szyfrowy język, którym posługują się tu ludzie, mający doprzekazania poufne informacje, musi być językiem dynamicznym, zmiennym, nieistniejącym trwale, lecz powstającym i ginącym w trakcie rozmowy, efemerycz-nym, doraznym systemem skojarzeń, odwołującym się do pamięci i erudycji, dobystrości i zdolności kojarzenia.A więc posługiwać się nim mogą tylko ludzie,których inteligencji nie jest w stanie sprostać najbardziej nawet sprawny systemsztuczny.To jednakże nie wszystko.Czego nie rozumie system, mogą rozszyfrować je-go operatorzy.Komunikat, który jest przekazywany słownie, musi być na pozóridealnie p u s t y, wolny od istotnej treści  aby system pominął go i nie utrwa-lił dla ewentualnej ponownej próby interpretacji. Tylko puste słowa jak wiatrprzelecą..Jednym słowem, rozmowa musi sprawiać wrażenie pustego gadaniao niczym.Jakieś skoki myślowe, cytaty. Coś podobnego znalezć można u niektórych poetów z końca XX wieku 47 przypomniał sobie Rinah.Tylko, że tam można było pozwolić sobie na słowotwór-stwo, a czytelnik nie zawsze musiał rozumieć, o co chodzi poecie.Tutaj trzebawyczuć tę subtelną granicę między zdolnością kojarzenia komputera i człowieka.%7ładnych neologizmów  bo każde nowe słowo, raz tylko użyte, jest albo nie-zrozumiałe, albo znaczeniowo zdefiniowane przez kontekst [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire