[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy zaczęły się deportacje %7łydów zHolandii, dokąd Alma wyemigrowała z faszystowskiej Austrii, uciekła do Francji.Aresztowana przez gestapo w okolicach Paryża w lipcu 1943, trafiła do Bloku 10 wkobiecej części obozu Auschwitz-Bir-kenau.Kiedy nadzorczyni, Maria Mandel, propo-nuje jej prowadzenie Kobiecej orkiestry" w obozie, zgadza się.Wie, że ma szansęuratować nie tylko siebie, ale także dziesięć innych kobiet grających w orkiestrze.Nawet w Oświęcimiu czuje się gwiazdą i robi wszystko, aby nią pozostać.Jej pychazwycięża.Komendant obozu kobiecego Franz Hossler publicznie nazywa ją %7łydówkę(numer obozowy 50381) panią Almą".Ona nie musi golić głowy do gołej skóry,pozwala jej nosić długie włosy.Rozkazuje dostarczać jej zagrabione z transportuwięzniów najlepsze instrumenty i nuty oraz zezwala więzniarkom grającym w jejorkiestrze na codzienną rację mleka, kąpiel raz w tygodniu i nieograniczony dostęp do la-tryny".Nawet w pobliżu krematoriów Rose nie przestaje być światowej sławy skrzypaczką".Jest wyniosła i znając swoją władzę w świecie Bloku 10, konsekwentnie nie tolerujeżadnych niedociągnięć.Nocami bezustannie ćwiczy koncerty, często, aby nie zakłócaćsnu innych więzniów, gra na mrozie przed obozowym blokiem.Jednocześnie, gdy któraśz kobiet w orkiestrze nie spełnia oczekiwań, Rose wyznacza jej dotkliwe kary.W słoneczne niedzielne poranki grają Bacha, walce i tanga dla esesmanów i ich rodzin.Ale grają również dla uspokojenia radosne niemieckie szlagiery, kiedy na rampękolejową w pobliże komór gazowych przybywają nowe transporty więzniów z całejEuropy.Także wtedy, gdy przeprowadzający na rampie selekcję Arbeitsfuhrer Mollrozdawał dzieciom słodycze, rozmawiał uśmiechnięty z ich matkami, które miały iśćprosto do gazu, przytulał je, przekonując, żeby bez obaw oddały mu swoje dzieci.Przytaktach radosnej pieśni wędrownej Ayżwiarze Waldenfelda (według relacji Saul Chasan,numer obozowy: 182527) Moll potrafił zabrać matce dziecko, zanieść na rękach w pobliżepłonącego dołu i wrzucić żywe do ognia.Orkiestra przestaje grać, gdy 4 kwietnia 1944 roku nagle umiera Alma Rose.Jejśmierć to także swoisty dowód pychy.W obozie, w którym zeschnięta kromka chleba lubmiska przezroczystej zupy z buraków decyduje o życiu lub śmierci, ktoś umiera syty, alezatruty.alkoholem. Napiłam się wódki" wyznaje Rose przed śmiercią (według relacjiwięzniarki Margity Schwalbovej).W Auschwitz-Birkenau najczęściej dostępnymalkoholem był, celowo rozprowadzany przez strażników, trujący metanol.Alma Rose pozostaje wielką skrzypaczką" nawet po śmierci.Arbeitsfuhrer Mollpozwala orkiestrze pożegnać swoją dyrygentkę.Ciało Almy leżało na zsuniętychtaboretach, przykryte białym prześcieradłem, przed blokiem szpitalnym (według relacjiZofii Cymkowiak, numer obozowy: 444327).Ktoś położył na całunie kilka gałązek ziela.Coś tak normalnego jak namiastka pogrzebu" było w obozie koncentracyjnym zupełnieniespotykanym i graniczącym z absurdem wydarzeniem.W obliczu nieskończonego zła granica absurdu całkowicie się zaciera, a niespotykanewydaje się od pewnego momentu wszystko.Tak jak na przykład to, co wydarzyło siępewnego wieczoru, w grudniu 1943 roku, podczas specjalnego wigilijnego koncertu Almydla esesmanów na terenie męskiej części obozu.Tego wieczoru rabini zebrali się wnajwiększej konspiracji, aby przeprowadzić sąd nad Bogiem.Wytoczyli mu prawdziwyproces.Z oskarżycielem, ławą przysięgłych i obrońcą.Uznali jednomyślnie, że wszystko,co Bóg dopuszcza w Auschwitz-Birkenau, przestało być jedynie wyrazem jego gniewu, ajest godnym najwyższego potępienia grzechem pychy.Ogłaszając swój wyrok, rabini bylizgodni co do jednego: jeśli jesteśmy zdolni do przebaczania ludziom, dlaczego niemoglibyśmy przebaczyć Bogu?E p i l o gZa granicą fikcji literackiej znajduje się świat, który nie ma żadnych granic: świat prawdy.Opowiedziany prawdziwymi historiami prawdziwych ludzi staje się czasem tak nierealnylub tak nieprawdopodobny, że zbliża się do granicy fikcji.Nie potrzeba wymyślać iukładać w całość skomplikowanych fabuł.Wystarczy słuchać, obserwować, zachwycaćsię, wzruszać, zastanawiać lub z przerażeniem po prostu uwierzyć.Wszystkie historieopisane w tej książce są prawdziwe.Prawdę tych ze świata nauki legitymuje sama nauka ze swoimi przypisami, materiałamizródłowymi, publikacjami lub podręcznikami.Z prawdą tych pozostałych zetknąłem siębezpośrednio.Spotykam w windzie Koreankę SuKa z Ukladu odniesienia, odwiedzamJoelle z Czasu połowicznego rozpadu, bywam w hospicjum opisanym w Miłości w czasachodrazy, staram się podczas spotkań zrozumieć ból rodziców i Marcina z Funkcji rozkładucierpienia, zapraszam do siebie, słucham i pocieszam porzuconego ojca, bohatera DniaMatki.Tym, co skłoniło mnie do zwrócenia uwagi na te, a nie inne historie i opisania ich,była przede wszystkim względność przekazywanej prawdy.Większość prawd, które dzisiaj wydają się nam oczywiste, na początku byłabluznierstwem.Dopiero czas zmienił je w prawdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]