X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cokryje się za jego tajemniczym zniknięciem? Historia o ucieczce z ladacznicą ipieniędzmi nie trzymała się kupy.Może ruszył na poszukiwanie swoich szama-nów i zgubił się  albo spotkało go coś jeszcze gorszego?Ale kto wysłał ten okrutny telegram?Spakowawszy się i zwróciwszy klucz od domku, krążyła jeszcze po głównymbudynku.Dziwiło ją, że nigdzie nie widać żadnych śladów po Faradayu  żad-nych zdjęć, książek z jego ekslibrisem, pamiątek.I ani jednego naczynia z ko-lekcji, o której tyle jej opowiadał.Nie wypatrzyła też naczynia Pajutów, podarkuod niej, ani złocistej olli, która tak go fascynowała.Gdzie to wszystko się podzia-ło?I wreszcie córka Faradaya.Skąd ta blizna na jej czole? Szpecące znamię takbardzo nie pasujące do uroczej, nieskazitelnej buzi.Myśląc o tym wszystkim, wyszła na słońce i jej oczom ukazał się zdumiewa-jący widok.Na żwirze między zajazdem a piaszczystą drogą stał  chyba autentyczny jaskrawoczerwony piętrowy autobus wprost z Londynu.Z tyłu miał kręte schodyprowadzące na górę, a nad wejściem napis:  Ostrożnie! Schyl głowę i uważaj,jak stąpasz.Jeśli zle staniesz i uderzysz się w głowę  zniż głos i uważaj, jak sięwyrażasz".Fama głosiła, że autobus sprowadził z Anglii bogaty nowojorski przedsiębior-ca.Zamierzał uruchomić linię autobusową po Coachella Valley, mylnie zakłada-jąc, że gwiazdy filmowe chętnie będą korzystać z tak ekstrawaganckiego środkatransportu.Biedak nie pomyślał, że gwiazdy kina szukały w Palm Springs ano-nimowości i nie zamierzały przykuwać do siebie uwagi, jeżdżąc piętrowymczerwonym autobusem.Jego pomysł spalił na panewce.Przedsiębiorca nie zna-RLT lazł kupca na samochód, zostawił go więc wśród wydm i wrócił do Nowego Jor-ku, przeklinając pustynię, gwiazdy kina i Dziki Zachód.Wtedy Joe Candlewell,jeden z pionierów, a przy tym rzutki przedsiębiorca, zaprzągł kilkanaście mułówi z odległości sześćdziesięciu kilometrów przyholował pojazd do TwentyninePalms, w nadziei że będzie przyciągał uwagę podróżnych.Obdarzony surową męską urodą Joe należał do tej nielicznej grupy osadni-ków, którzy wybrali życie na pustyni, bo szukali samotności i wyzwania.Byli totwardzi ludzie o niezachwianej wierze we własne siły  samotnicy i myślicielebezwzględnie przestrzegający zasad kodeksu etycznego  a przyjeżdżali na pu-stynię, by własnymi rękami wydobyć bogactwa, jakie złożył w niej Bóg.JoeCandlewell i mężczyzni jego pokroju, w tym samym stopniu co malownicze wy-dmy i niebo usiane spadającymi gwiazdami, tworzyli mistykę pustyni.Byli silni isamowystarczalni, a równocześnie potrafili sprawić, że kobieta czuła się przynich zmysłowa i pożądana.Mieszkanki zajazdu nieraz podkreślały, że nigdzie naświecie nie ma mężczyzn takich jak oni. To pustynni szejkowie Zachodu" powiedziała jedna z nich, powieściopisarka, ukończywszy właśnie książkę, nadktórą pracowała całą wiosnę.Twierdziła, że z zachodami słońca nad TwentyninePalms i z jego męską populacją nic nie może się równać.Czy może zatem dzi-wić, że bohater jej romansu  pięćdziesięcioletni mężczyzna o walijskich ko-rzeniach, obdarzony surową męską urodą, któremu żadna kobieta nie mogła sięoprzeć  nosił dziwne podobieństwo do Joego Candlewella?Jego ambitny dwudziestopięcioletni syn Sandy dostrzegał w czerwonym lon-dyńskim autobusie jeszcze większy potencjał.Wyremontował silnik, zmienił ko-ła, naprawił siedzenia i namalował na boku wielki żółty napis: PUSTYNNA PRZY-GODA DLA ZMIAAK�W.Organizował dla mieszczuchów wyprawy po pustyni.Wsadza! ich do autobusu i wiózł po wertepach, mówiąc przez megafon:  Sza-nowni państwo, oto smak prawdziwej pustyni, gdzie życie jest twarde, a na każ-dym kroku w oczy zagląda śmierć".Odniósł zawrotny sukces.To wszakże nie był jedyny pomysł przedsiębiorczego młodzieńca.Sandy po-stawiłby każde pieniądze, że rząd wkrótce uzna obszar, na którym rosły drzewaJozuego, za pomnik przyrody i park narodowy.To zaś oznaczało jeszcze więcejRLT turystów.Przekonany, że miejsce szybko dorównałoby popularnością Yosemite iYellowstone, zamierzał organizować wyprawy wspinaczkowe, biwaki i pieszewycieczki.Wypożyczałby i sprzedawał namioty, sprzęt i mapy, a przede wszyst-kim służył radą.Amerykanie oszaleli na punkcie wycieczek na łono natury.Dla-czego miałby z tego nie skorzystać? A jeśli przy okazji zbije majątek, nie będziepłakał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire