[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerknęła na zegarek.Czwartatrzydzieści.Wkrótce zrobi się ciemno.W Stonebriar handelkończył się o czwartej.Za pózno, aby zobaczyć, jak jest wśrodku.Mogła jednak zajrzeć przez okno wystawowe i trochęsię zorientować.A przy okazji zgłębić osobowość NicholasaKnighta.Jego butik na pewno ją odzwierciedlał.Ale czy koniecznie musiała wiedzieć więcej o tymponuraku? - spytał ostrzegawczo wewnętrzny głos.I tak za dużo myślała o Nicholasie, od kiedy pierwszy razgo zobaczyła.No i żeby zaglądać przez okno.Nie do wiary!- Już dobrze, dobrze, to beznadziejny pomysł - mruknęła.- Nie pójdę.- Otworzyła drzwiczki intarsjowanego pojemnika,aby każdy mógł zauważyć idealny stan głębokich półek.Chwilę pózniej już wychodziła na ulicę, aby zrealizowaćswój beznadziejny pomysł.Po drodze wzięła lukrowaneciasteczko ze srebrnej tacy, którą umieściła przy drzwiachobok staroświeckiej hotelowej księgi meldunkowej.Jeśli chodziło o pokusy, Ali w końcu zawsze im ulegała.Apoza tym Warto sprawdzić, co u konkurencji.Przecież winteresach nie tylko można, ale nawet i trzeba tak postępować,przekonywała samą siebie.W takim razie dlaczego oskarżyłaNicholasa o szpiegostwo? Wciąż nie mogła uwierzyć, żenaprawdę mu to powiedziała.Ale on zachowywał się strasznieirytująco.Nie znosiła takich przemądrzałych facetów.Zwłaszcza przystojnych.Należało więc iść za radą Jessiki itrochę przytrzeć Nicholasowi nosa.Minęła cztery przecznice i zatrzymała się przed Antykami Knighta", jak głosił biały napis na zielonej,płóciennej markizie wiszącej nad ciężkimi, dębowymidrzwiami.Ali zerknęła z ciekawością na dużą wystawę.Zwiadczyła o wyrafinowanym smaku Nicholasa.Urządzonaniewątpliwie ręką mężczyzny, wyglądała bogato i elegancko,jak gdyby właściciel ograbił wcześniej z wytwornychdrobiazgów magazyn Ralpha Laurena.Ali musiała niechętnieprzyznać, że ekspozycja ma styl, choć zupełnie inny niż u niej.Z nosem prawie przyklejonym do szyby usiłowała dojrzećcoś w ciemnym wnętrzu.Zobaczyła sosnowy kredens, pełenholenderskiej porcelany, kilka nadgryzionych zębem czasuskórzanych walizek i żeliwny słupek do przywiązywania koni.Nagle usłyszała za plecami głęboki, męski głos.- Sklep już jest zamknięty.Odwróciła się gwałtownie, przekonana, że zarazpotwierdzą się jej najgorsze obawy.Mile się jednakrozczarowała.Przed nią wcale nie stał ponury właściciel Antyków Knighta", lecz zupełnie obcy człowiek.Westchnęłaz ulgą.Jakie szczęście, że to nie Nicholas.Najadłaby sięwstydu, gdyby przyłapał ją tutaj na szpiegowaniu.- Ja.ja po prostu oglądałam - wyjąkała przepraszającymtonem.Zdarzało się jej to niezmiernie rzadko - tylko wtedy,gdy była zdenerwowana i gnębiło ją poczucie winy.Wkażdym innym przypadku z chłodną miną czekałaby, aż intruzsię przedstawi.Zmrużyła oczy i zauważyła srebrną odznakę,przypiętą do jego paska.- Wszystkie sklepy są zamykane o czwartej -poinformował wysoki blondyn, mniej więcej rówieśnikJessiki.Kiwał się na obcasach w przód i w tył, przypatrującsię Ali podejrzliwie.- Wiem.Ja też mam sklep niedaleko stąd - wyjaśniła,trochę urażona.- Może pan o nim słyszał: Antyki Ali".- Nie sądzę.Jestem szefem policji w Stonebriar i znam unas każdego, kto.Chwileczkę.Jessica mówiła mi chyba opani.Dziewczyna z miasta, którą poznała na aukcji.- To ja - potwierdziła Ali i wyciągnęła rękę.- AliCharbonneau.- Joe Allen - powiedział, ściskając jej dłoń.- Sprawdzamy, jak sobie radzi konkurencja, co?- Tak jakby.W oczach Allena błysnęła ciekawość.- Czy on wie o pani?- Pan Knight i ja już się poznaliśmy.- Ku wyraznemurozczarowaniu policjanta, nie rozwinęła tematu.Odniosłabowiem wrażenie, że mimo gwiazdy szeryfa Joe Allen jestpierwszorzędnym zródłem miejscowych plotek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]