[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślał, żeodepchnęłaby go, gdyby wolała, żebyprzestał, a ona przecież tuliła się do niegocoraz mocniej i niemal histerycznie. Och, Haldanie, proszę cię, już dość!Płakała, choć nie miał zamiarudoprowadzić jej do łez.Co więcej, naprawdęchciała, żeby przestał, więc puścił ją, wstał isięgnął po następnego papierosa, pamiętając,żeby zapalić go od właściwej strony.Spostrzegł, że ręka drży mu lekko odłożyłpapierosa i wyjął z kieszeni chustkę.Zmieszne, ale ta krótka próba staroświeckichzalotów dała mu nowe spojrzenie na historię mógł teraz zrozumieć wybuchdemograficzny.Nachylając się, żeby wytrzećHelisie oczy, pomyślał, że gdyby go niepowstrzymała, nie opanowałby się mimoczynionych sobie obietnic.Otworzyła oczy i spojrzała na niegogniewnie. Czy byłeś w domu rozrywek, zanim tuprzyszedłeś?Zaskoczony jej dziwnym pytaniemodpowiedział wprost: Nie byłem od czasu Point Sur.Uwierzyła mu. Więc uratowała nas joga powiedziała. Prowokowałam cię iprzegrałam z twoją jogą.Z kolei Haldan byłbliski histerii. Ależ Helisa, nie było żadnej jogi! zawołał siadając. Mam na sobiesuspensorium.To trzyma mnie w ryzach.Chciał ją objąć, ale ona znów wybuchnęłapłaczem i zaczęła bić go pięściami w klatkępiersiową. Ty potworze! Ty tępy, podstępnypotworze! Przez cały czas.myślałam, że tomoja wina, a ty nie wyprowadziłeś mnie zbłędu.Chciałam pokonać twoją jogę&Przestała okładać go pięściami i wciążpłacząc, skryta twarz w dłoniach.Aagodnieobjął ją ramieniem i powiedziałuspokajająco: Helisa, pobiłaś ją na głowę!Odepchnęła go, zerwała się z kanapy iusiadła w fotelu spoglądając wrogo naHaldana. Nie dotykaj mnie więcej, ty potworze!Był zupełnie skołowany.Helisa była naniego autentycznie zła za to, że jej usłuchał,a kiedy już wyjaśnił, dlaczego tak postąpił,rozgniewała się, gdy uczynił akurat to, o cowcześniej była zła, że tego nie zrobił.Zrezygnacją rozłożył ręce. Helisa, bądzmyprzez chwilę rozsądni i dajmy spokój z tymosiemnastym wiekiem.Wróć na kanapę,pozwól wziąć się za rękę, przeproszę cię zamój podstęp i nieracjonalne zachowanie.Istnieją jeszcze pewne subtelności zalotów,które powinnaś poznać przed napisaniemeseju& Z uporem potrząsnęła głową. Nie.To, co zdarzyło się raz, może siępowtórzyć.Głuptasie, pamiętaj, że jesteśzakochany.Masz podniosła biografięFairweathera i rzuciła mu ją poczytaj oswoim bogu, ty świętobliwy matematyku! Nie mam bogów.Jestem pechowcem,a bogowie są zwycięzcami.Jezus,Fairweather, Jehowa wszyscytriumfowali.Jedyna drużyna dla mnie toBaltimore Orioles, Raz tylko odważyłem siępodnieść wzrok na piękność, ale ona zagrałami na nosie.Helisa nie słuchała.Wciąż byłazagniewana i nie patrzyła na niego.Jejskromnie złączone kolana również byłyskierowane w bok.Haldan siedział bez słowa, nie pamiętającnawet o biografii, którą wciąż trzymał naobolałym łonie.Wreszcie dziewczyna wstała obrzucającgo wyniosłym, lodowatym spojrzeniem iobchodząc go na bezpieczną odległośćwyszła sztywno wyprostowana doprzedpokoju, pilnując się, żeby jej biodra niewychyliły się nawet o pół cala od pionu.Mijając wazon z różami lekko dotknęłakwiatów pieszczotliwym ruchem.Wróciła do pokoju niosąc gitarę iostrożnie ominęła kanapę, na której siedziałHaldan.Znów usiadła w fotelu miękkielinie jej ciała otoczyły instrument.Mrucząccicho melodię i uderzając w strunyprzypominała Haldanowi Madonnę zdzieciątkiem, dopóki nie spojrzała na niego inie wypowiedziała bezgłośnie jednegosłowa: Potwór!Przyglądał się, kiedy stroiła gitarę,zręcznie przebiegając palcami po gryfie i zeskupieniem wsłuchując się w dzwięki.Każdą chwilę przepajał osobliwy urokHelisy i przyjemnie się na nią patrzyło,nawet kiedy była zła i obrażona.Wreszcie zwróciła się do niego. Chcę ci zaśpiewać kilka starychangielskich i szkockich ballad, żeby cizademonstrować w oryginalnej formiebardzo proste metrum używane niegdyś wutworach epickich.Początkowo wierszepisano po to, żeby je śpiewać.Zamierzałamzapoznać cię w ten sposób z preromantycznąpoezja, ale teraz czynię to wyłącznie dlatego,żebyś mógł ochłonąć.W tej chwili nie miałnajmniejszej ochoty na ballady, ale ponieważwolał nie narażać się więcej na gniew tej półjędzy pół boginki, udał, że chętnie posłucha.Po pewnym czasie nie musiał już udawać.Gios Helisy nie był mocny i nie miałrozległej skali był natomiast wyrazny imiał niski, dzwięczny tembr.Zarazemochrypły i zawodzący, był zespoleniemprzeciwieństw, tak jak zresztą wszystko wtej dziewczynie.Na gitarze grała dobrze, a do piosenek,które śpiewała, jej głos wystarczył wzupełności.Najwyrazniej nie układano Ichdla operowych mistrzów.Ballady byłysentymentalne I smutne wręcznieprzyzwoicie sentymentalne, a w ichsmutku czuło się coś niemal chorobliwego.Najczęstszy motyw stanowiły śmierć irozłąka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]