[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzielnica centralnej bramy i droga A.Ubranie świąteczne. Nareszcie!&  pomyślał Marceli. Długo się namyślali, ale mam ichwkońcu!W rozmowach z kolegami i w niedzielnych swych przechadzkach dokołaStahlstadtu, poznał już na tyle ogólną organizację miasta, że wiedział, iżpozwolenia wejścia do środkowej dzielnicy nie otrzymywał byle kto.Prawdziwe legendy krążyły na ten temat.Mówiono, że ciekawi, którzypodstępem wdarli się do tego warownego obwodu, nie pokazali się więcej; żerobotnicy i urzędnicy, zanim zostali przyjęci tam, musieli się poddać pewnymobrządkom wolnomularskim i pod najuroczystszą przysięgą zobowiązać się,że nie wydadzą nic z tego, co ujrzą; że tajemny trybunał karał śmiercią tych,którzy nie dotrzymywali przysięgi.Podziemna kolej żelazna łączyła tęświątynię z linją obwodową& Nieznani goście przybywali tam nocnymipociągami& Odbywały się tam niekiedy najwyższe sądy, w którychtajemnicze osoby zasiadały i brały udział w naradach&Nie przykładając zbytniej wiary do tych opowiadań, Marceli rozumiałjednak dobrze, że były one wyrazem rzeczywistego faktu; nadzwyczajnejtrudności dostania się do oddziału środkowego.Ze wszystkich robotników,jakich znał, a miał przyjaciół między górnikami z kopalń żelaza i węgla,między robotnikami, obsługującymi wielkie piece, między cieślami i kowalami,żaden z nich nigdy nie przekroczył bramy A.Z uczuciem ciekawości i przyjemności stanął sam u tej bramy.Przekonałsię wkrótce, że ostrożności, jakie tam przedsiębrano były bardzo surowe.Spostrzegł najpierw, że go oczekiwano.Dwóch ludzi w szarychmundurach, z szablą u boku i rewolwerem u pasa, znajdowało się w lożyodzwiernego.Loża ta, jak izdebka siostry zakonnej, pilnującej klasztornejfurty, miała dwoje drzwi, jedne wychodzące na zewnątrz a drugie nawewnątrz; drzwi te nigdy nie otwierały się jednocześnie.Przejrzano i poświadczono przepustkę Marcelego, następnie podano mubiałą chustkę; młodzieniec nie okazał najmniejszego zdziwienia i dał sobiestarannie zawiązać oczy dwóm figurom w mundurach.Ci wzięli go pod ręce i nie mówiąc ani słowa, poprowadzili ze sobą.Uszedłszy dwa lub trzy tysiące kroków, weszli na schody; potem otwarto izamknięto jakieś drzwi, wreszcie pozwolono Marcelemu zdjąć przepaskę zoczu.Był w zwykłej sali, zawierającej kilka krzeseł, czarną tablicę i szerokądeskę, a przy niej przybory do kreślenia.Wysokie okna o matowych szybachoświecały tę salę.Prawie jednocześnie weszły do niej dwie osoby, mające powierzchownośćprofesorów uniwersytetu. Powiedziano nam, że odznaczacie się niezwykłą inteligencją,  rzekłjeden z nich. Chcemy wyegzaminować was i przekonać się, czy można was przyjąć do oddziału wzorów.Czy możecie odpowiadać na nasze pytania?Marceli skromnie oświadczył, że gotów jest poddać się próbie.Dwaj egzaminatorowie zadali mu wówczas kolejne pytania z chemji,geometrji i algebry.Młody robotnik zadowolnił ich całkowicie, tak jasnością,jak dokładnością swoich odpowiedzi.Figury, które kreślił kredą na tablicy,były wyrazne, kształtne i swobodne.Równania algebraiczne szły jedne zadrugiemi w równych, ścieśnionych szeregach, jak linje wyborowego pułku.Jedno z dowodzeń było tak znakomite a zarazem nowe dla sędziów, że cizapytali go ze zdziwieniem, gdzie się tego wyuczył. W Szaffuzie, w moim kraju, w szkole powszechnej. Zdaje się, że jesteś dobrym rysownikiem. Był to mój ulubiony przedmiot. Dobrze uczą w tej Szwajcarji,  rzekł jeden z egzaminatorów.Zostawimy cię samego na dwie godziny dla wykonania tego rysunku,  mówiłdalej, podając kandydatowi wizerunek dosyć skomplikowanej maszynyparowej w przecięciu. Jeśli wykreślisz go, zostaniesz przyjęty z notą:dobrze.Zostawszy sam, Marceli wziął się z zapałem do roboty.Kiedy sędziowie wrócili o oznaczonej godzinie, byli tak zachwyceni jegorysunkiem, że do obiecanej noty dodali: Nie mamy rysownika z równymtalentem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire