[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O piÄ™tro niżej miaÅ‚yÅ›my szkoÅ‚Ä™ pani TymiÅ„skiej, która cieszyÅ‚a siÄ™ doskonaÅ‚Ä… opiniÄ….PaniÄ… TymiÅ„skÄ… poznaÅ‚yÅ›my w czasie Bożego Narodzenia, kiedy to przyszÅ‚a nas zaprosić najaseÅ‚ka i podwieczorek w swojej szkole.Po udanym przedstawieniu i mile tam spÄ™dzonymwieczorze wÅ‚aÅ›cicielka szkoÅ‚y zwróciÅ‚a siÄ™ do Rodziewiczówny z proÅ›bÄ… o wygÅ‚oszenie douczennic pogadanki.Rodziewiczówna zgodziÅ‚a siÄ™ i w prostych serdecznych sÅ‚owachwypowiedziaÅ‚a im swoje narodowo-religijne credo.MówiÅ‚a, że sÄ… na Å›wiecie dwie potÄ™gi, którym trzeba w życiu wszystko dać w ofierze,niczego w zamian nie żądajÄ…c Bóg i Ojczyzna.MyÅ›l tÄ™ rozwinęła po swojemu prosto i gorÄ…coi widocznie zrozumiaÅ‚y jÄ… dobrze mÅ‚odociane sÅ‚uchaczki, bo gdy pózniej delegacja uczennicprzyszÅ‚a jej dziÄ™kować i Rodziewiczówna zapytaÅ‚a najmÅ‚odszÄ… z nich, czy dobrze zrozumiaÅ‚azawarte w jej sÅ‚owach wskazówki, maÅ‚a bez namysÅ‚u odpowiedziaÅ‚a: ZrozumiaÅ‚am dobrze.PanimówiÅ‚a, że trzeba sÅ‚użyć Bogu i Ojczyznie bezinteresownie.]W tych wojennych latach naszego warszawskiego życia miaÅ‚yÅ›my też dużo do czynieniai bardzo miÅ‚e stosunki z organizacjÄ… Polski podziemnej, cywilnÄ… i wojskowÄ….WiÄ™kszośćnaszych znajomych braÅ‚a w organizacjach czynny udziaÅ‚, poÅ›wiÄ™cajÄ…c im swój wszystek czas,narażajÄ…c życie w gotowoÅ›ci codziennej sÅ‚użby.ByÅ‚y nadawcze i odbiorcze, oczywiÅ›cie tajne,radiostacje, kolportaż sprawozdaÅ„ radiowych, zbierano ofiary pieniężne i zapasy żywnoÅ›ci naczas nadchodzÄ…cej zbrojnej rozprawy z wrogiem itd.Wszyscy czerpali otuchÄ™ z poczuciasÅ‚usznoÅ›ci naszej ojczystej sprawy, wszyscy, pomimo trzymajÄ…cej siÄ™ jeszcze potÄ™gi okupanta,wierzyli w jego przegranÄ…, w nadejÅ›cie godziny miÅ‚osierdzia nad PolskÄ….I my żyÅ‚yÅ›my caÅ‚Ä…duszÄ… tÄ… wÅ‚aÅ›nie atmosferÄ… duchowej mocy i niezÅ‚omnoÅ›ci Warszawy.[KoÅ›cioÅ‚y byÅ‚y stale przepeÅ‚nione tÅ‚umami tak rozmodlonymi, jakich nigdy przedtem niezdarzyÅ‚o siÄ™ mi widzieć; nikt siÄ™ nigdy z nikim w KoÅ›ciele nie witaÅ‚, nikt tu nikogo nie oglÄ…daÅ‚,wszyscy widzieli przed sobÄ… tylko oÅ‚tarz z utajonym Bogiem, wszyscy w duszy mieli tylkomodlitwÄ™ za Kraj.]WychodzÄ…c z koÅ›cioÅ‚a, widziaÅ‚o siÄ™ naklejone na sÅ‚upach nowe listy ofiar, nieraz takdÅ‚ugie, że krew Å›cinaÅ‚a siÄ™ w żyÅ‚ach& PamiÄ™tam jednÄ… z tych list o 270 nazwiskach, zaczynajÄ…cÄ…siÄ™ od dziewiÄ™tnastoletniego chÅ‚opca mÅ‚odego Schielego.KiedyÅ› przebyÅ‚yÅ›my w nocy ciężkÄ… chwilÄ™ alarmu.Obok naszego pokoju byÅ‚a bursa panaKrauzego, gdzie mieszkaÅ‚o szeÅ›ciu mÅ‚odych chÅ‚opców.O drugiej w nocy rozlegÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townydzwonek, daÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć dobijanie do drzwi wejÅ›ciowych.NastÄ™pnie posÅ‚yszaÅ‚yÅ›my liczne,gÅ‚oÅ›ne kroki, niemieckÄ… rozmowÄ™.KtoÅ› poruszyÅ‚ naszÄ… klamkÄ…& i poszedÅ‚ dalej.Do rana jednaktrwaÅ‚ przykry gwar w domu i gwaÅ‚towny ruch.Gdy zaÅ› wreszcie wszystko umilkÅ‚o,dowiedziaÅ‚yÅ›my siÄ™, że byÅ‚a to rewizja w bursie, gdzie znaleziono dużo tajnych wydawnictw.ChÅ‚opcy zostali aresztowani, a wszyscy inni mężczyzni także z mieszkania uprowadzeni.ChÅ‚opców tych jużeÅ›my wiÄ™cej nie ujrzaÅ‚y.Trzech z nich rozstrzelano.Inni mężczyzni po kilkutygodniach wrócili wprawdzie szczęśliwie do domu, niemniej byÅ‚ to nowy dowód, żerzeczywiÅ›cie w każdej chwili i na każdym kroku on côtoyait la mort.Z naszym wojskiem podziemnym miewaÅ‚yÅ›my czÄ™sto styczność w ciÄ…gu ostatnich dwóchlat, bo i ono interesowaÅ‚o siÄ™ losem i potrzebami Rodziewiczówny.PrzychodziÅ‚ do nas czÄ™stoczynny przedstawiciel wojska, tak zwany pan Józef bo nazwisk nie mówiono dla obopólnegobezpieczeÅ„stwa, a i my wolaÅ‚yÅ›my ich nie wiedzieć.ByÅ‚ on też poÅ›rednikiem pomocy wojskowejdla wysiedlonych i potrzebujÄ…cych, poÅ›rednikiem ofiarnoÅ›ci spoÅ‚ecznej w utrzymaniuniektórych instytucji, jak kuchnia dla literatów i dziennikarzy, która pomagaÅ‚a caÅ‚emu zastÄ™powiludzi pióra, bÄ™dÄ…cych w czasie wojny w bardzo ciężkich materialnych warunkach.Co jakiÅ› czasktoÅ› od pana Józefa przynosiÅ‚ nam zapas najpotrzebniejszych produktów, cukru i tÅ‚uszczu, cojakiÅ› czas pan Józef przepadaÅ‚, tak że trwożyÅ‚yÅ›my siÄ™, czy nie wpadÅ‚ w rÄ™ce gestapo, czego parÄ™razy rzeczywiÅ›cie cudem uniknÄ…Å‚.Po przerwie znowu siÄ™ jednak zjawiaÅ‚ niespodziewanie trochÄ™czasem zmieniony w zewnÄ™trznym wyglÄ…dzie, ale zawsze ten sam moralnie peÅ‚en wiaryw przyszÅ‚ość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]