[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NauczyÅ‚byÅ› siÄ™ wreszcie sprytu, Kriwoszein!Moje eksponaty rozbiegÅ‚y siÄ™ po caÅ‚ym Å›wiecie.JedennapeÅ‚nia gÅ‚owÄ™ naukami biologicznymi w Moskwie, inne -brzuchy trawÄ… i kapustÄ… po ogrodach.A jeden w ogóle uciekÅ‚,nie wiadomo dokÄ…d.Może by tak wystawić maszynÄ™-matkÄ™.WstrzÄ…snąćprofesorskÄ… spoÅ‚ecznoÅ›ciÄ…? Dla demonstracji wytwarzaćdwugÅ‚owe i szeÅ›cionogie króliki - po dwie sztuki na godzinÄ™.Ależ byÅ‚by szum.Nie, bracie.Ta maszyna tworzy czÅ‚owieka.I od tego faktunigdzie nie uciekniesz.RozdziaÅ‚ dwunastyKażde dziaÅ‚anie zobowiÄ…zuje.Brak dziaÅ‚ania niezobowiÄ…zuje do niczego.K.Prutkow  inżynier,.11 pazdziernika.Powtarzam doÅ›wiadczenia ze sterowanÄ…syntezÄ… królików - tylko po to, żeby mi maszyna nie zardzewiaÅ‚a z bezczynnoÅ›ci.Wszystko filmujÄ™.BÄ™dziedokument filmowy.Obywatele, proszÄ™ okazywać dokumentyfilmowe! 13 pazdziernika.WynalazÅ‚em metodÄ™ szybkiego idokÅ‚adnego kasowania informacji biologicznej w maszynie.Można to nazwać elektrycznÄ… gumkÄ….Na wejÅ›cie blokukrystalicznego i maszyny podajÄ™ szum z generatora i po 15-20minutach maszyna zapomina wszystko, co wiedziaÅ‚a okrólikach.Gdybym zamiast rozkazu «Nie!» stosowaÅ‚ tensposób wczeÅ›niej, za każdym razem likwidowaÅ‚bym dublagruntownie i nieodwracalnie.Nie wiem tylko, czy wtedy byÅ‚oby mu lżej.Czas mija.LiÅ›cie opadajÄ… z drzew, niebo już prawie zimowe.A praca stoi w miejscu.Nie jestem w stanie wziąć siÄ™ od nowaza poważne doÅ›wiadczenie.Odwagi mi nie starcza.ZagubiÅ‚emsiÄ™.No cóż, Kriwoszein! Można uznać za dowiedzione, że niejesteÅ› ani Bogiem, ani pÄ™pkiem Å›wiata.A skoro tak, to szukajpomocy u innych.Trzeba iść do Azarowa.- Oho! - nachmurzyÅ‚ siÄ™ doktorant Kriwoszein..Należy postÄ™pować zgadnie z ustalonym porzÄ…dkiem.Azarow jest moim przeÅ‚ożonym.Nie o to zresztÄ… chodzi.ToczÅ‚owiek mÄ…dry, o dużej wiedzy, a w dodatku ma wpÅ‚ywy.Jesttakże znakomitym metodologiem, umie jasno sformuÅ‚owaćdowolne zadanie.A sformuÅ‚owanie zadania - jak pisze wswoim «WstÄ™pie do systemologii» - to zapis jego rozwiÄ…zaniaw postaci niejawnej.Tego mi wÅ‚aÅ›nie brakuje.Poza tympopieraÅ‚ mnie na Radzie Naukowej.Co prawda, jestniezmiernie dostojny i żądny sÅ‚awy, ale jakoÅ› siÄ™ dogadamy.WkoÅ„cu jako mÄ…dry czÅ‚owiek zrozumie, że w tej pracy sÅ‚awa niejest rzeczÄ… najważniejszÄ….Zaraz, zaraz! Szlachetność - szlachetnoÅ›ciÄ…, ale ostrożnośćnie zawadzi.Wyjawiać ot tak po prostu Azarowowi najÅ›wiÄ™tszetajniki odkrycia? Zdradzić, że maszyna może syntetyzowaćżywtch ludzi? Nie, nie można.Trzeba zacząć od czegoÅ›prostszego.A potem zobaczy siÄ™ - jak on sam lubi mówić. Trzeba syntetyzować w maszynie obwody elektroniczne.WÅ‚aÅ›nie to, co tak atakowaÅ‚ staruszek Woltampernow i co,prawdÄ™ mówiÄ…c, jest moim oficjalnym tematem na najbliższepółtora roku.Trzeba, inżynierze, trzeba!Naszkicujmy schemat doÅ›wiadczenia.Wprowadzamy dopÅ‚ynu sześć przewodów: dwa - zasilanie, dwa - oscyloskopkontrolny i dwa - generator impulsów.PodajÄ™ maszynie przez«czapkÄ™ Monomacha» parametry typowych obwodów iprzybliżone rozmiary.Tutaj przynajmniej wiem dobrze, co jestto, a co nie to.Na tym siÄ™ znam. 15 pazdziernika.W zbiorniku powstajÄ… zaokrÄ…glone nanarożach kwadraciki brunatnej barwy, podobne do getinaksu.OsiadajÄ… na nich metalizowane Å›cieżki przewodów, warstewkiizolacji, nakÅ‚adajÄ… siÄ™ jedna na drugÄ… bÅ‚onki kondensatorów,obok prążki oporników, plamki diod i tranzystorów.TrochÄ™to przypomina technologiÄ™ warstwowÄ…, która obecnie rozwijasiÄ™ w mikroelektronice, tylko wszystko odbywa siÄ™ bez próżni,wyÅ‚adowaÅ„ elektrycznych i innej pirotechniki.Jakże przyjemnie teraz, po tych wszystkich koszmarach,pstrykać przeÅ‚Ä…cznikami, dostrajać ostrość i jasność promieniana ekranie oscyloskopu, odmierzać mikrosekundowe impulsy!Wszystko jest dokÅ‚adne, jasne i znane.Jakbym z odlegÅ‚ychkrajów powróciÅ‚ do domu.Diabli mnie ponieÅ›li do tychkrajów, do ciemnych dżungli pod nazwÄ… «czÅ‚owiek» bezprzewodnika i bez kompasu.Ale skÄ…d wziąć tego przewodnikai kompas?No dobrze, parametry obwodów sÄ… dobrane wÅ‚aÅ›ciwie, temat154 w poÅ‚owie wykonany.Ale siÄ™ Woltampernow ucieszy!IdÄ™ do Azarowa.Pokażę próbki, trochÄ™ mu wyjaÅ›niÄ™ idelikatnie wspomnÄ™ o dalszych perspektywach.PójdÄ™ jutro ipowiem:- Panie profesorze, przyszedÅ‚em do pana, żeby porozmawiaćjak rozsÄ…dny czÅ‚owiek z rozsÄ…dnym czÅ‚owiekiem. 16 pazdziernika.PoszedÅ‚em i.aż siÄ™ nie chce wspominać!Z rana zaplanowaÅ‚em wiÄ™c caÅ‚Ä… rozmowÄ™, wziÄ…Å‚em próbneukÅ‚ady i poszedÅ‚em w kierunku starego budynku.Jesienne sÅ‚oÅ„ce oÅ›wietlaÅ‚o Å›ciany pokryte architektonicznym zbytkiem,granitowe stopnie i mnie, kroczÄ…cego po nich w górÄ™.Presja psychiczna zaczęła siÄ™ już od drzwi.Ach, tepaÅ„stwowe trzymetrowe drzwi z rzezbionego dÄ™bu, zkrÄ™conymi, kolosalnymi klamkami i potężnym automatemzamykajÄ…cym! Takie drzwi sÄ… jakby specjalnie stworzone dlabarczystych, pyskatych zuchów- biurokratów z Å‚apami jakpatelnia na dwanaÅ›cie jaj.Oni otwierajÄ… takie drzwi jednymlekkim pociÄ…gniÄ™ciem i wchodzÄ…, aby przerzucać wielkie,paÅ„stwowej wagi sprawy.Uporawszy siÄ™ z drzwiami pomy-Å›laÅ‚em, że rozmowy z Azarowem nie należy rozpoczynać odszokujÄ…cego wstÄ™pu ( jak rozsÄ…dny czÅ‚owiek. ).Trzebaprzestrzegać subordynacji.Ostatecznie on jest profesorem, a jainżynierem.A kiedy wchodziÅ‚em po marmurowych schodach,wyÅ‚ożonych dywanem przytwierdzonym niklowanymi prÄ™tami,obramowanych monumentalnymi porÄ™czami, w duszy mojejzrodziÅ‚a siÄ™ wiernopoddaÅ„cza gotowość przyjÄ™cia każdegosÅ‚owa profesora.Jednym sÅ‚owem, jeÅ›li do granitowych stopnizbliżaÅ‚ siÄ™ sprężystym krokiem Kriwoszein-odkrywca, to dodyrektorskiej poczekalni wszedÅ‚, powłóczÄ…c nogami,Kriwoszein-petent ze zgarbionym grzbietem i peÅ‚nym winywyrazem twarzy.Sekretarka Ninoczka przecięła mi drogÄ™ z szybkoÅ›ciÄ…, jakiejmógÅ‚by jej pozazdroÅ›cić bramkarz Lew Jaszyn.277- Nie, nie, nie, panie inżynierze, nie można.Profesorwyjeżdża na kongres do Nowej Zelandii, wie pan przecież, jakmi siÄ™ dostaje, kiedy wpuszczÄ™ kogoÅ›! Nikogo nie przyjmuje.O,proszÄ™ spojrzeć.W poczekalni rzeczywiÅ›cie siedzieli liczni pracownicyInstytutu i przyjezdni interesanci.Wszyscy patrzyli na mnie zniechÄ™ciÄ….PostanowiÅ‚em poczekać - bez szczególnej nadziei nasukces, po prostu: inni czekajÄ…, poczekam i ja.%7Å‚eby nieodrywać siÄ™ od kolektywu.Interesantów przybywaÅ‚o.Twarze mieli ponure, brzydkie.Nikt z nikim nie rozmawiaÅ‚. Im wiÄ™cej osób napÅ‚ywaÅ‚o do poczekalni, tym mniej ważnawydawaÅ‚a mi siÄ™ moja sprawa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire