[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Matylda uwolniła rękę Arego splecioną z dłonią wnuka.- Czy ciała obydwu są tak samo sztywne? - cicho zapytał Mattias.165- Nie - odparła Matylda.Mikaela nie.Z piersi wszystkich wyrwało się westchnienie ulgi.- Teraz przydałyby się nam czarodziejskie mikstury Ludzi Lodu - zawyrokowała Gabriella.Mattias podniósł wzrok.- Hildo - rzekł do żony - biegnij ile sił w nogach do Grastenholm i przynieś cały skarb.Wszystkie zioła, wszystko, co znajdziesz! Tu jest klucz od szafki.Ciotka Cecylia Wpadła naświetny pomysł.Hilda Wyszła.- Ale czy ty znasz ich tajemnice? - dopytywała się Liv.- Niestety nie - westchnął Mattias.Nie było nikogo, kto mógłby mnie ich nauczyć.- Postaram się pomóc.Na tyle, na ile potrafię - obiecała Liv.- Ja także - dodała Cecylia.- Tarjei sporo mi pokazał.Liv, przerażona własnymi słowami, rzekła:- Pierwszy raz w życiu pragnęłabym być czarownicą Hanną.Ona na pewno umiałabyzaradzić nieszczęściu!Młode kobiety zajęły się Arem, choć łzy bezustannie zalewały im oczy.Starzec był sercemLipowej Alei, ukochanym przez wszystkich.Choć śmierć nie nastąpiła niespodziewanie, bólpo jego stracie był ogromny.Nikt nie chciał uwierzyć, że opuścił swój dwór już na zawsze.- Ale teraz trzeba koniecznie wynieść stąd to łóżko - podniesionym głosem zarządziłaCecylia.- Dość nieszczęść już się na nim wydarzyło!- Nie wpadaj w histerię, Cecylio - surowo zwróciła się do córki Liv.- Pokaż mi choć jedendom, W którym nikt nie umarł w swoim łóżku! I pomyśl też, ile dobra miało tu miejsca, ilemiłości, czułości i troski.Are urodził się na tym łożu, i jeden z jego synów, nie pamiętam już,który.I mały Niklas także!Cecylia uspokoiła się.- Przyznaję, że zareagowałam zbyt gwałtownie.Ale jednego trzeba stąd zabrać.Którego?Przeniesiemy Mikaela do jego pokoju.Tam jest jaśniej - orzekł Mattias.- Ruszajcie, chłopcy.A potem życzę sobie, żeby została ze mną tylko ciotka Cecylia, babcia i mały Niklas.166- Zaraz przyjdę - powiedziała Liv.Chciałabym jeszcze pożegnać się z Arem.Kiedy w chwilę pózniej weszła do paradnej izby, zastała tam Alexandra, przeglądającegojakieś papiery.Podniósł wzrok na teściową.- Mikael zaczął przepisywać na czysto, to co mu opowiedzieliśmy - rzekł zdumiony.Niezaszedł daleko, ale, dobry Boże, on pisze wprost fantastycznie! Posłuchaj tylko początku:Niczym najczystszy ton płynący ze strun harfy dotarła do moich uszu opowieść o losachLudzi Lodu.I tak jest dalej, przez cały czas równie pięknie.On jest poetą, mamo!Liv uśmiechnęła się do zięcia.Może dlatego nie mógł odnalezć swego miejsca? Z moją matką Silje było podobnie.Zbłąkana, niepewna aż do czasu, gdy pozwolono jej zająć się sztuką.A Mikael.? Może zbytpózno odkrył swe powołanie? Nie, nie może być za pózno! Och, Alexandrze, tak się cieszę,że jesteś tu teraz! Zrozum zaczerpnęła tchu, by móc mówić dalej.- Tak ciężko jest zostaćsamą.Wszyscy moi rówieśnicy odchodzą.Are i ja mieliśmy tyle ze sobą wspólnego.Mogliśmy rozmawiać i rozmawiać.Teraz zostaliśmy tylko my dwoje, ty i ja, Alexandrze,urodzeni jeszcze w zeszłym stuleciu.Oby Bóg sprawił, byś żył jeszcze długo! Cecylia ciępotrzebuje i twoje dzieci.I ja także.- Rozumiem, mamo - powiedział ciepło.- Zawsze możesz na mnie liczyć.- Dziękuję! Wiesz, miałam nadzieję, że nie doświadczę już więcej tragedii.Ostatnie lata byłytakie spokojne.A nagle spadło na nas tyle nieszczęść.Najpierw Tarald.Alexandrze, żadnamatka ani ojciec nie pragnie przeżyć własnych dzieci.- Tak, to święta prawda.- I teraz Are.i jeszcze Mikael.Jak my to zniesiemy, Alexandrze?Nie znalazł odpowiedzi.Przygładziła włosy i usiadła obok niego na sofie.Zrezygnowana, opuściła ręce na kolana.Smutny, delikatny uśmiech pojawił się na pobladłych wargach.- Tak wiele ostatnio rozmawialiśmy, Are i ja.On wiedział, że umrze, ale się nie bał.Mówił, żetęskni już do Mety.Are nigdy nie był głęboko wierzący, ale miał pewność, że po śmiercispotyka się tych, których się kochało.I nikogo więcej.Jeśli w ogóle istnieje jakaśsprawiedliwość, powiadał, to uniknie się ponownego spotkania z tymi, których nie darzyło sięsympatią.Wierzył więc w istnienie swoistego raju.Określał to jako inny stan.Alexander pokiwał głową.167- Tak, naprawdę pragnął już śmierci - ciągnęła Liv.- Jedyne, co go powstrzymywało, to myślo zaginionym Mikaelu.Teraz osiągnął więc szczęście.Rozmawialiśmy kiedyś o tym, jakbogate było nasze życie pomimo wszystkich smutków.I tak się cieszył, że znów zobaczyTarjeia i Tronda.I ojca, i matkę.Daga i małą Sunnivę, i Kolgrima, Charlottę i Jacoba.Iprzede wszystkim Sol.Och, Boże, jak wielu z naszego rodu już odeszło, Alexandrze!- A ty, matko? Czy boisz się śmierci?- Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]