[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujął ją pod brodę i obrócił jej twarz ku sobie.Patrzyła mu prosto w oczy.- Masz o tym zapomnieć - rzekł powoli, wyraznie wymawiając każde słowo.Spojrzenieżółtych oczu oszałamiało ją i zniewalało.Roześmiała się.- Co ty mówisz? Przecież nie mogę o tym zapomnieć! To dopiero początek!42- Zapomnij, że mnie widziałaś! %7łe byłaś właśnie tutaj!Chciała odpowiedzieć, obrócić wszystko w żart, ale bursztynowe oczy sprowadziły na niązamroczenie.Upadłaby, gdyby jej mocno nie trzymał.A potem mówił coś jeszcze,powtarzając kilkakrotnie, ale jej wszystko zdawało się pełnym grzmotów szumem,zrozumiała tylko coś, co brzmiało jak: żeby twój ojciec się dowiedział.opowiedzieć.wstyd, wstyd i hańba.nie ja.Nie, nie potrafiła powiązać tych słów w jedną całość, czuła, że bliska jest omdlenia.Oczywiście to wyobraznia ją poniosła.Jakby mogła kiedykolwiek o nim zapomnieć?Renate obudziła się, kiedy dzień już był pózny.Czuła, że całe ciało ma obolałe, i w pierwszejchwili nie mogła pojąć dlaczego.Potem zaczęła sobie coś niejasno przypominać.Czy nie wychodziła gdzieś wczoraj wieczorem? I oddała się jakiemuś mężczyznie?Nie potrafiła przywołać w pamięci jego twarzy.Czy był jasnowłosy i niebieskooki? Tak, takwłaśnie wyglądał.Ale, na Boga, dlaczego? Jak mogła to uczynić?Dlatego, że po prostu tego pragnęła? Czyż nie było jej życzeniem związać się z mężczyzną?Choć ciało bolało ją, jakby było jedną wielką raną, przenikał ją cudowny spokój.Nareszcieznalazła ujście dla tego, co tak bardzo potrzebowało wyzwolenia.Stała się teraz kobietą należącą do mężczyzny.Ale jak on się nazywał? I w jaki sposób się znim zetknęła?Wspomnienie stawało się wyrazniejsze, stanowiło jednak dokładne przeciwieństwo tego, cowydarzyło się w rzeczywistości.Jakiś głos w głębi duszy nakłaniał, by poszła do rodziców i wyznała całą prawdę.Jeśli tozrobi, wszystko będzie w porządku.Ale tego przecież nie mogła uczynić!Resztki własnej woli ciągle jeszcze opierały się w Renate.Wkrótce jednak musiała siępoddać.Kiedy się już ubrała, bardzo zgnębiona udała się do salonu.Czuła się jak statek, dryfującypo morzu bez steru, aż wreszcie ogromna dłoń zdecydowanie chwyciła cumy i zaciągnęłado portu, do którego wcale nie chciał wpłynąć.43Na nic jednak zdały się opory.Musiała się tam udać!Wyznała więc grzech rodzicom.Zrazu nie chcieli jej wierzyć.- Przyśnił ci się jakiś koszmar, dziecko - stwierdziła matka, wstrząśnięta do głębi już tym, żejej córka może śnić o czymś tak bezwstydnym.- Nie! - zaszlochała Renate.Podciągnęła rękawy, odsłaniając ramiona.- Popatrzcie na tesiniaki!- Nie tylko! - zdumiał się ojciec.- I ślady ssania.To skandaliczne! Kto uwiódł moją córkę?Uduszę go tymi rękami! Czy to ten Szwed o strasznych oczach?Renate była zaskoczona.- Pan Lind? Nie, nie widziałam go od czasu przyjęcia u konsula handlowego.Nie, tenmężczyzna był jasnowłosy, miał niebieskie oczy.Wydał mi się taki przystojny - zakończyłauśmiechając się niemądrze.- Co ty wygadujesz, dziewczyno? - krzyknął ojciec.- Zważaj na słowa!Renate jednak nie mogła zważać na słowa, bo to Solve przemawiał przez nią, ona tylkojakby powtarzała wyuczoną lekcję.- Ale gdzie on cię znalazł? - żałosnym głosem pytała matka.- Nie wychodziłaś przecież zdomu?- Właśnie, że wyszłam.Zawsze trzymacie mnie pod kluczem i odmawiacie znajomości zmężczyznami.Musiałam kogoś mieć, czy tego nie rozumiecie? I wtedy spotkałam jego,zaprosił mnie do swojego mieszkania.Matka jęknęła:- Gdzie? Gdzie on mieszka?Zamroczony umysł Renate pracował gorączkowo.Co ma odpowiedzieć?Wymieniła wreszcie nazwę ulicy, położonej w dzielnicy znajdującej się dokładnie wprzeciwnym kierunku niż ta, w której mieszkał Solve.- Odnajdę go! - zawył ojciec.- Znajdę go, a potem.Nie dokończył zdania, ale było jasne, co zamierza.44Rodzice zdychali, jęczeli i grozili, przekrzykując się nawzajem.Trwało to niemal wieczność.Renate wysłano do jej pokoju z zakazem opuszczania go przez tydzień.Solvemu powiodłasię realizacja pierwszej części planu zemsty.Wiele jednak pozostawało jeszcze do zrobienia, zanim Renate i wszystkie jej bogactwabędą należały do niego.O nią już nie dbał, osiągnął bowiem kolejne stadium świadomościwszystkich dotkniętych: żadna inna ludzka istota nie miała dla niego znaczenia, liczyły siętylko jego własne cele.Ale z pozycją i majątkiem Renate mógł zajść daleko w swej drodze na szczyt.Popełnił jednak jeden jedyny, ale za to duży błąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]