[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za wszelkÄ… cenÄ™ chciaÅ‚am mu siÄ™ jakoÅ› bÅ‚yskotliwie odgryzć, niestety, wena mnieopuÅ›ciÅ‚a.To przez brak pokarmów. Ty zawsze Å‚adnie wyglÄ…dasz powiedziaÅ‚ do mnie Trochim, żeby rozÅ‚adowaćsytuacjÄ™ i przerwać jaÅ‚owe dyskusje. Chodzmy już coÅ› zjeść!14Niepotrzebna nikomu?ZÅ‚a pogoda, która zawÅ‚adnęła Å›wiatem na poczÄ…tku jesieni, z poczÄ…tkiem zimy staÅ‚asiÄ™ prawdziwie ohydna.Zamiast puszystym Å›niegiem, niebo raczyÅ‚o nas niekoÅ„czÄ…cymisiÄ™ opadami marznÄ…cego deszczu.Porywisty wiatr ze zÅ‚oÅ›liwÄ… radoÅ›ciÄ… strzÄ…saÅ‚ z drzewwielkie potoki wody na tych, którzy akurat tamtÄ™dy przechodzili.Na ziemi wodazamarzaÅ‚a, tworzÄ…c cieniutkÄ… lodowÄ… pokrywÄ™, fundujÄ…c tym samym każdemubezpÅ‚atny trening utrzymywania równowagi.Na terytorium miasteczka studenckiegoohyda przechodziÅ‚a w koszmar.WykÅ‚adowcy z ojcowskimi uÅ›miechami oznajmilistudentom, że jeÅ›li siÄ™ komuÅ› pogoda nie podoba, to niech jÄ… sam sobie zmieni".Niewiadomo, czy pechowi zaklinacze nie uwzglÄ™dnili ogromnej iloÅ›ci magii i przeplatankimagicznych linii, czy też może czyjeÅ› zaklÄ™cie splotÅ‚o siÄ™ z pogodowym, rezultat wkażdym razie byÅ‚ przerażajÄ…cy.Wicher o sile huraganu to waliÅ‚ po twarzy, to popychaÅ‚z tyÅ‚u.Deszczu nie wytrzymywaÅ‚y już nawet sÅ‚ynne nieprzemakalne elfickie pÅ‚aszcze.Z lodem, który pokrywaÅ‚ Å›cisÅ‚Ä… warstwÄ… wszystkie dróżki, walczyli wszyscy niestety, jak do tej pory, maÅ‚o skutecznie.Ponuro wlokÅ‚am po lodowej powÅ‚oce swojÄ… ciężkÄ… torbÄ™, jednÄ… rÄ™kÄ… trzymajÄ…c siÄ™dekoracyjnego pÅ‚otu.Nastrój miaÅ‚am podÅ‚y wracaÅ‚am z odwiedzin u rodziny, któ-rych dokonaÅ‚am, by rozsiać swój zÅ‚y humor na wszystkich jej czÅ‚onków.RodzinkaucieszyÅ‚a siÄ™ z nadciÄ…gniÄ™cia pary Å›wieżych uszu i szybko wlaÅ‚a do nich najnowszeploteczki.Potem starsi krewni pouczali mnie, jak mam żyć dla mojego dobra,oczywiÅ›cie.Tyle tylko, że ich wyobrażenie tego dobra znacznie odbiegaÅ‚o od mojego.Babcia zaÅ› w swoich pouczeniach przebiÅ‚a wszystkich.SÅ‚uchajÄ…c jej gorzkich lamentów,obficie podlanych Å‚zami, na temat mego ciężkiego losu starej panny, miaÅ‚amnieokieÅ‚znanÄ… ochotÄ™ schować siÄ™ do piwnicy i zaryć po czubek gÅ‚owy w kopcuziemniaków.Niestety, czekaÅ‚ tam na mnie dziadek, przebierajÄ…cy zimowe zapasyjarzyn.Co prawda niczego nie mówiÅ‚, za to gÅ‚oÅ›no wzdychaÅ‚.Mama wspieraÅ‚a dzielnie babciÄ™ w jej utyskiwaniach.Rodzicielka, mieszajÄ…c zupÄ™,kwieciÅ›cie rozwodziÅ‚a siÄ™ nad tym, jak to cudownie uÅ‚ożyÅ‚y sobie życie moje koleżankiz liceum.Już powychodziÅ‚y za mąż! Dzieci urodziÅ‚y, niektóre nawet po dwoje.I dalej,jak to wspaniale rozwijajÄ… swojÄ… karierÄ™ jako wiedzmy i to bez potrzeby ukoÅ„czeniawyższej uczelni.I jakie to one szczęśliwe. Sama nie wiem rozżaliÅ‚a siÄ™ mama, gdy kroiÅ‚am warzywa na saÅ‚atkÄ™. Za cospadÅ‚a na mnie taka kara? Wszyscy majÄ… porzÄ…dne dzieci, tylko mi siÄ™ nie udaÅ‚o. Mama! jÄ™knęłam, siekajÄ…c zajadle marchewkÄ™. Przecież nie bijÄ™ ciÄ™, jak synsÄ…siadki z prawej.I nie puszczaÅ‚am siÄ™ z elfem po spożyciu czarciego ziela, jak córkasÄ…siadki z lewej. Oni sÄ… normalni! powiedziaÅ‚a twardo. Owszem, majÄ… wady.Za to sÄ… tutaj,przy rodzicach, sÄ… dla nich wsparciem i pomocÄ….ChrzÄ…knęłam sceptycznie. Czyli ja jestem nienormalna, tak? Mam urzÄ…dzać orgie w Å›cianach ojcowskiegodomu? Czemu nie, poprÄ… mnie w pierwszym domu przy ulicy. CoÅ› za bardzo gadatliwa jesteÅ›! Nie pyskuj matce! mama znalazÅ‚a argument.PomilczaÅ‚a i zaczęła na tÄ™ samÄ… nutÄ™: JesteÅ› najstarsza.PowinnaÅ› mi pomagać przy wychowywaniu rodzeÅ„stwa.JesteÅ› za nie odpowiedzialna. Pomagam mruknęłam. WyjeżdżajÄ…c, pozbawiÅ‚am ich zÅ‚ego przykÅ‚adu. A wychowywać. Mama, to sÄ… twoje dzieci, nie moje próbowaÅ‚am siÄ™ sprzeciwić. JesteÅ› niewdziÄ™czna, ja dla ciebie wszystko, a ty.Tata dziaÅ‚aÅ‚ inaczej.ProwadziÅ‚ ze mnÄ… dÅ‚ugie dysputy o mojej przyszÅ‚oÅ›ci,podkreÅ›lajÄ…c, że chciaÅ‚by, aby jego pierworodna córka zrobiÅ‚a wspaniaÅ‚Ä… karierÄ™ i manadziejÄ™, że go nie rozczarujÄ™.Jego pierworodna odliczaÅ‚a w tym czasie minuty doprzyjazdu dyliżansu.A teraz taszczyÅ‚am po zamarzniÄ™tych kaÅ‚użach ciężkÄ… torbÄ™ z domowÄ… wałówkÄ…,razem z niskÄ… samoocenÄ… i Å›wiadomoÅ›ciÄ… zmarnowanego życia.Pokój w akademiku wydaÅ‚ mi siÄ™ pusty i zimny.Widać Lira znów gdzieÅ› poleciaÅ‚a prywatnie bÄ…dz sÅ‚użbowo.Moje marzenia o gorÄ…cej herbatce z cytrynÄ… i popisowym zaklÄ™ciem Liry przeciwkoprzeziÄ™bieniu roztrzaskaÅ‚y siÄ™ w drobny mak jak mój ulubiony kubek, który niechcÄ…cytrÄ…ciÅ‚am Å‚okciem.Nie chciaÅ‚o mi siÄ™ iść do Ottona, wlazÅ‚am wiÄ™c pod ciepÅ‚Ä… koÅ‚drÄ™, popÅ‚akaÅ‚am sobiezdrowo i zasnęłam.Rankiem okazaÅ‚o siÄ™, że zaspaÅ‚am na zajÄ™cia, drapaÅ‚o mnie w gardle, Otto nieprzyszedÅ‚, żeby zapytać, co u mnie, a współlokatorka Å›pi snem sprawiedliwej, wyjadÅ‚-szy przedtem poÅ‚owÄ™ zapasu domowych pasztecików.Zazwyczaj dzieliÅ‚yÅ›my swojejedzenie na pół, jednak teraz zrobiÅ‚o mi siÄ™ żal pasztecików mamy do tego stopnia, żezapÅ‚akaÅ‚am jak dziecko.Potem na wykÅ‚adach okazaÅ‚o siÄ™, że moje kolokwium z magii wykreÅ›lnej jestżaÅ‚osne i denne.Bef wygÅ‚osiÅ‚ dÅ‚ugi wykÅ‚ad o lenistwie (moim), o nieprawidÅ‚owympodejÅ›ciu (też moim) oraz o cierpliwoÅ›ci (swojej) i wyrozumiaÅ‚oÅ›ci (swojej).Na dodatkowych zajÄ™ciach magii rzemieÅ›lniczej, na które uczÄ™szczaÅ‚am podwpÅ‚ywem nacisków rodziny Ottona, również nie czekaÅ‚o mnie nic dobrego.Doprowadzony do ostatecznoÅ›ci moimi maÅ‚o udanymi próbami powtarzaniakowalskich czynnoÅ›ci, profesor Swingdar wykrzyknÄ…Å‚: Na MÅ‚ot i KowadÅ‚o! Olgierdo, jak może być pani aż tak bezmyÅ›lna?!ZrobiÅ‚o mi siÄ™ żal siebie samej.Na sam koniec tego cudownego" dnia przewróciÅ‚am siÄ™ w drodze do akademika.Już nawet siÄ™ nie zdziwiÅ‚am, gdy zobaczyÅ‚am w spódnicy dziurÄ™.Podczas upadku za-czepiÅ‚am niÄ… o krzak.Otto nie przyszedÅ‚, a Lira nie wróciÅ‚a na noc.LeżaÅ‚am na łóżku i myÅ›laÅ‚am o swoim życiu.Im dÅ‚użej myÅ›laÅ‚am, tym bardziejwydawaÅ‚o mi siÄ™ żaÅ‚osne i ponure.BezmyÅ›lne.ZÅ‚e.I najważniejsze nikomuniepotrzebne. A wiÄ™c umrÄ™ postanowiÅ‚am w koÅ„cu. I wtedy zobaczycie, jak wam zlebeze mnie.I zrozumiecie, jak bardzo mnie kochaliÅ›cie.Wtedy pożaÅ‚ujecie! Ale bÄ™dziejuż za pózno!Podczas dalszych rozmyÅ›laÅ„ Å›mierć wydala mi siÄ™ caÅ‚kiem atrakcyjna.Usnęłam,wyobrażajÄ…c sobie, jak Å›licznie bÄ™dÄ™ wyglÄ…dać w trumnie.®Rano zrobiÅ‚am rewizjÄ™ w szafie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]