[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcesz odpocząć? - zapytał ją po kolacji.- Połóż się na kanapie, zaraz przyniosę cikoc.Nie trzeba, nie jestem zmęczona.rzuciła w ślad za nim, a tak naprawdę tylkopomyślała.Kiedy Eliezer wygrzebał koc z szafy i wrócił do pokoju, Niuta już spała w fotelu zodrzuconą do tyłu głową jak zmęczone bieganiem dziecko.Cichutko ją przykrył, usiadł w fotelu obok i zaczął jej się przyglądać.Czasami miał wrażenie, że w ogóle się nie zmieniła.W każdym razie nie zaszła w jejwyglądzie żadna zmiana na gorsze, co się przydarza większości ludzi po czterdziestce.To zrozumiałe, to jej cyrkowe przygotowanie, motocykl, kaskaderskie życie.Idiotyzm, jak siędobrze zastanowić.Boże, jakim idiotyzmem jest całe życie tej kochanej dziewczynki! Inawet teraz, teraz.te głośne idiotyczne widowiska - czy do tego został stworzony jej ostry,bystry, jasny umysł?Czy po to szlifują na boskich obrabiarkach tak znakomite egzemplarze ludzkiegogatunku?Patrzył na nią, nie odrywając oczu, i mógłby tak patrzeć w nieskończoność, czującspokój i szczęście na jej widok.Czasami - może to było z jego strony szaleństwem -wydawało mu się, że patrzy na siebie samego, że to on teraz poruszył ręką i westchnął,pogrążony we śnie.Dziwne: będąc blizniakiem, czuł, że jego prawdziwym duchowymodbiciem jest nie brat, tylko ta dziewczynka, przypadkowo spotkana trzydzieści lat temu wklubie zakładów mleczarskich.To było całkowite pokrewieństwo dusz i nikt nie wiedział otym, że przez te wszystkie długie lata rozłąki ciągle powtarzał jej imię, mówiąc do siebie: Widzisz, Niuto, zdążyłem i naczynia pozmywać, i spodnie uprać..Po dwudziestu minutach obudziła ją głośna rozmowa na korytarzu:- Faniu, proszę pamiętać, że jestem pani winna półtora dolara!- Och, niech pani nie żartuje!W pokoju paliła się lampka.Eliezer siedział w fotelu wyciszony, smutny, z własnymnegatywem za plecami.Nagle przypomniał jej się zatęchły zapach pasty do butów w ciemnym krętymkorytarzu jego komunałki na Podole.Paskudna woń mieszanki szuwaksu, maści do nart iprzypalonej kaszy w kuchni.Skradające się kroki tuż za nią i nagły strach, od któregościerpła jej skóra na głowie.- Stój! - głucho rzucił odmieniec, dopadając ją przy drzwiach i chwytając za ramię.-Zatrzymaj się!Stali w ciemnym korytarzu, ciężko dysząc, jakby biegły na wyścigi: jej pospiesznyprzerywany oddech i jego rozłoszczone sapanie.- Przecież zabroniłem ci tu przychodzić! Kazałem zostawić brata w spokoju!Nie odezwała się, nie mając siły oderwać wzroku od koszmarnego obrazka:migających w ciemności korytarza białych włosów i pary, jakby zawieszonych w pustce,białych brwi.- Słyszysz mnie?! Nie rozumiesz po dobroci, uparta szmato?! Nie pozwolę, by przezciebie całkiem zwariował! Zabiorę go stąd, rozumiesz?! Zabiorę daleko i na zawsze!- Nie na zawsze! - wyszeptała z zapartym tchem, przerażona, że zaraz powie coś, czego mówić nie powinna, a jednak musi to zrobić: - Umrzesz tam, i to niedługo.Zostaniesam.A ja go odnajdę!Ciemność pękła od dzwięku wymierzonego policzka, rozbłysła w lustrach, tak jąoślepiając, że nie od razu zrozumiała, że została uderzona!- S-suka!!! - wysyczał jej w twarz i tak samo szybko oddalił się korytarzem.- Nie, Faniu, nie lubię mieć długów!Eliezer opuścił plastikową nóżkę starej kijowskiej lampy, żeby światło nie raziło Annyw oczy.Siedział, podpierając dłonią gruby zwiędły policzek i spoglądając na nią zniepokojem.Biedak, tak jej wyczekiwał, a ona znów wpadła do niego na jeden dzień, i w dodatkuzasnęła.- Wyglądasz na zmęczoną - powiedział cicho.- Ty w ogóle nie odpoczywasz, w ogóle.Na urlopie nie byłaś od lat.- Na urlopie?! O czym ty mówisz?- Musisz pojechać do sanatorium.- Urlop.Sanatorium.- mruknęła.- Chyba wcale nie wyjechałeś ze swojego Kijowa,wcale.Uśmiechnął się jak dziecko i powiedział:- Przypomniało mi się niedawno, jaka byłaś zdziwiona, kiedy zrozumiałaś, że niepotrafię czytać w twoich myślach.Myślałaś, że zdolność widzenia w lustrach jest związana.- Wiesz, rzeczywiście czuję się bardzo zmęczona - przerwała mu.- Często boli mniegłowa.Ale nie to jest najważniejsze.Zamilkła.A pózniej spojrzała na niego i powtórzyła:- Nie to jest najważniejsze.Lustra robią się mętne, Eliezerze.utleniają się czy.-chciała coś dodać, ale zrezygnowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire