[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawadzili o stadion HutnikaWarszawa, na którym się ów baraż rozgrywał.Krakusy rozpoczęli zadymę.Jakbyło w rzeczywistości, nie bardzo wiadomo.Jedni twierdzą, że Jeziorak zerwał sięna boisko, Radomiak gdzieś w okolice płotu, a legioniści nie podjęli walki.Zinnego zródła natomiast można było usłyszeć, że warszawiacy dążyli do zwarcia,jednak przeszkadzał płot i pilnujący bram, sterroryzowani policjanci, ponadgłowami których, latały rzucane przez obie grupy hools raczej twardeprzedmioty.Natomiast z Arką bilans starć legionistów jest dłuższy.Po meczu Polska Francja legioniści zdemolowali arkowcom jeden autokar.Będących na meczuPolonii w Warszawie arkowców przechwycili legioniści z grupy Warriors i zdeponowali im dwie flagi oraz parę szalików, jednocześnie ich obijając.Razsponiewierali na Dworcu Wschodnim arkowców jadących na gościnne występy doKrakowa.W rewanżu Arka zrobiła podjazd pod stadion Legii podczas ich meczuze Zląskiem oraz czekała całkiem zgrabną brygadą na prom wiozącywarszawiaków powracających z wyprawy do Trondheim.Jesień 94 to oprócz już opisanych, następujące wyjazdy fanatyków Legii:Olsztyn ponad dwie setki (w tym znajomki z Elbląga), Katowice 300 (w tympołowa z Sosnowca), Stalowa Wola 100 (Ten wyjazd był szczególny, gdyżbramkarz warszawskiej drużyny po otrzymaniu ciosu od miejscowego hools, dałjednemu z napastników w zęby, za co pózniej został sądownie ukarany.Pózniejmiejscowy hools został posiłkowym oskarżycielem we własnej sprawie.), Raków170.Jak jezdzili warszawiacy w 95 roku? Jest to długa lista.Wiosną było ich160 w Krakowie na Hutniku, ale byli wspomagani przez 200 osobową grupęfanatyków Zagłębia Sosnowiec.Na drugą połowę dojechał dodatkowo autobusPogoni Szczecin, która wcześniej grała w Zabrzu.W Poznaniu na Warcielegionistów było 130, ale kilkudziesięciu szalikowców Legii wyprawiło się tegosamego dnia dalej, do Szczecina na mecz Pogoń Lech.W tym samymPoznaniu na Olimpii było fanów ze stolicy 64.Wówczas mogło się coś zdarzyć,tym bardziej, że policjantów było nie wielu.Jednak panowała cisza.Do MielcaLegii przybyło dwie setki.Po meczu w okolicy dworca kolejowego, gdziezatrzymały się warszawskie autokary doszło do drobnej bieganiny, zakończonejprzyjazdem policji.Walka obyła się bez jakichś większych ofiar, jednak dwóchzłapanych przez fanów z %7łylety mielczan musiało odbyć przymusową podróżautokarem.Zostali wysadzeni po przejechaniu jakichś 50 kilometrów, w lesie.Trochę daleko od domów.Kolejne dwa wyjazdy legioniści zaliczyli na GórnyZląsk.W Chorzowie na PP i w Zabrzu na lidze było ich mniej więcej tyle samo, odstu do dwustu.Może ciut więcej na Ruchu.Mieli kłopoty z policzeniem się, gdyżtak na jednym, jak i na drugim meczu byli wspomagani przez około 300 osobowągrupę z Sosnowca.To oczywiście nie są pełne dane z wyjazdów, wiosną 95 Legiamiała ich więcej.Natomiast jesień zaczęła się od gry na Aazienkowskiej przypustych trybunach.A to za sprawą wojewody warszawskiego, który nakazałzamknięcie stadionu z powodu awantur po meczu finałowym o PP z GKS-emKatowice.Wówczas faktycznie działo się.Zabawę rozpoczął atak fanatykówLegii cieszących się ze zdobycia tego trofeum na boisku najpierw na Misztalowców , a następnie na katowiczan. Misztalowcy to ochroniarzewystępujący na meczach Legii w czarnych uniformach.Z nimi kibice nie lubią siębardzo, bo ochroniarze po pierwsze nie są lubiani w ogóle, a po wtóre95warszawscy są ponoć szczególnie wrednawi.Podczas finału PP, z zamiarempobaraszkowania z flagami GKS-u, wybiegł na drugą stronę płotu Chomik zeSzczecina. Misztalowcy przechwycili go, do czego nikt nie miał wielkiejpretensji.Wszak to ich praca.Jednak gdy Chomik wrócił na swoje miejsce, wlegionistach zagotowało się.Chłopak był dosyć dokładnie okopany i obity. Był siny i zielony, tak skatowanego gościa dawno nie widziałem twierdziłpózniej znajomy z Warszawy.Owo kopanie już się w zakresie obowiązków ochroniarzy nie mieściło.Tęnadgorliwość postanowiono odpowiednio wynagrodzić.Okazja mogła sięnadarzyć tuż po spotkaniu.Legia wygrała, na trybunach rozpoczęto świętowanie.Bractwo ruszyło na murawę, jednak część błyskawicznie zaczęła sprint wkierunku czarnych kubraczków. Misztalowcy , gdy tylko zwietrzyliniebezpieczeństwo, natychmiast wydarli zelówki, co uratowało ich cielesnepowłoki od przykrych przeżyć.Zdegustowani takim obrotem sprawy legioniści (ciszukający awantury) rozpoczęli wymianę zdań i ławek z kibicami GKS-u.Mundurowi nie wiedzieli, co robić. Co wy odpierdalacie, uspokójcie się policjant, szef obstawy złapał jednego zwarszawskich macherów. To wezcie ten GKS na dworzec i będziecie tu mieli spokój zagadniętywzruszył ramionami.Miał rację, Misztalowcy się zerwali, gdy by nie było także katowiczan, niebyłoby punktów zapalnych.Policjanci myślą inaczej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]