[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JeÅ›li mimo to ugodzili naziÅ›ci w miasto, byÅ‚a to mina niewidocznadla oka, lecz wyryta w ludzkich duszach.CzuÅ‚em oddech Krakowa.ZnaÅ‚em jego rzeczywistość, szukajÄ…cÄ… wentyla bezpieczeÅ„stwa wpobożnych życzeniach mieszkaÅ„ców.We wszystkie pory roku Kraków otwieraÅ‚ siÄ™ z pierwszymzgrzytem rozklekotanych tramwajów na zakrÄ™cie szyn i zamykaÅ‚ z wybiciem godziny policyjnej.Pózniej, za zamkniÄ™tymi na cztery spusty drzwiami i za zaciemnionymi oknami prywatnychmieszkaÅ„, wrzaÅ‚o życie.Starsi chÅ‚opcy z koÅ›cioÅ‚a uczÄ™szczali na tajne komplety, przygotowujÄ…c siÄ™do matury.Historia Polski, matematyka, literatura, religia; wszystko, co zabronione.Niemcy niechcieli ludzi Å›wiatÅ‚ych na wschód od granic Rzeszy.Nauczyciele gimnazjalni udzielali lekcji zadarmo, a po skoÅ„czonych zajÄ™ciach zasypiali na kanapie w salonie, bo aż do brzasku nie moglipokazać siÄ™ na ulicy.Partnerzy do gry w oko niejednokrotnie namawiali mnie, abym siÄ™ do nichprzyÅ‚Ä…czyÅ‚. Nauka krzepi - mówili, parafrazujÄ…c przedwojennÄ… reklamÄ™ cukru, a ja za każdym razemstosowaÅ‚em inny unik.KoÅ„, który zrzuciÅ‚ siodÅ‚o, nie wraca do stajni.Nie potrafiÅ‚bym jużpodporzÄ…dkować siÄ™ dyscyplinie, nie umiaÅ‚bym funkcjonować w Å›ciÅ›le okreÅ›lonych ramachnarzucanego porzÄ…dku.Nie byÅ‚em skÅ‚onny ugiąć karku przed czyimkolwiek autorytetem.A możebyÅ‚y to tylko wykrÄ™ty; może po prostu nie chciaÅ‚em siÄ™ uczyć.ByÅ‚em inny.Nie szedÅ‚em Å›ladamiprzeciÄ™tnych mieszkaÅ„ców Krakowa, udajÄ…cych sami przed sobÄ…, że życie musi trwać.Z okienwystawowych krzyczaÅ‚y namiastki kawy, namiastki herbaty i namiastki sÅ‚odyczy, a ludzie wciążudawali, że kupujÄ… towar przedniej jakoÅ›ci.Na zwojach syntetycznej baweÅ‚ny pisano najnowszamoda.Na pudeÅ‚kach sacharyny widziaÅ‚em nalepki sÅ‚odsza od cukru.W masarniach ekspedienciwyjaÅ›niali uprzejmie, że na razie nie ma miÄ™sa.To na razie trwaÅ‚o od poczÄ…tku wojny i nic niewskazywaÅ‚o na cud, który mógÅ‚by zmienić istniejÄ…cy stan rzeczy.W kawiarni pod SukiennicamipodawaÅ‚y panie z dobrych domów, a panowie, z tychże domów, nonszalancko zamawiali półczarnej , by nad filiżankÄ… ciemnej lury prorokować Hiüerowi szybki koniec.Jakby nie chcieliwiedzieć, że od Atlantyku po Kaukaz Å‚opoczÄ… na wietrze nazistowskie flagi ze swastykÄ….W tej to kawiarni w Sukiennicach podsÅ‚uchaÅ‚em rozmowÄ™, z której wynikaÅ‚o, iż w najbliższychdniach ostatni transport starców wywieziony zostanie z getta na Wschód.Dziadek i babcia znajdowalisiÄ™ za murami od SÄ…dnego Dnia roku czterdziestego pierwszego.Nie mieliÅ›my z nimi osobistegokontaktu, ich twarze rozmyÅ‚y siÄ™ w natÅ‚oku codziennych wrażeÅ„, niemal zapomniaÅ‚em o ich istnieniu.Przypadkowo zasÅ‚yszana plotka przywróciÅ‚a ich mej Å›wiadomoÅ›ci.W nocy Å›niÅ‚a mi siÄ™ szczupÅ‚apostać babki Adeli rozczesujÄ…cej gÄ™stÄ… biaÅ‚Ä… czuprynÄ™ dziadka Henryka.Dziadek siedziaÅ‚ na krzeÅ›le,ona staÅ‚a za oparciem i biadaÅ‚a, że mu wypadajÄ… wÅ‚osy, że wkrótce bÄ™dzie Å‚ysy.NastÄ™pnej nocyodwiedziÅ‚ mnie tylko dziadek.Ubrany w brÄ…zowy kraciasty szlafrok i ciemny kapelusz z wÄ…skimrondem wcale nie byÅ‚ Å›mieszny, a wzrok miaÅ‚ tak przenikliwy, że niemal przewiercaÅ‚ duszÄ™ na wylot.Potem znów przyszli we dwoje, babcia szeptaÅ‚a coÅ› o pożegnaniu, ale Å›wiatÅ‚o przebudzenia rozwiaÅ‚oszczegóły.Teraz byli ze mnÄ… także na jawie.CzuÅ‚em ogromnÄ… potrzebÄ™ ich obecnoÅ›ci.Nie takiej weÅ›nie, lecz fizycznej.Tak chyba narodziÅ‚ siÄ™ pomysÅ‚ wyprowadzenia ich z getta.NarodziÅ‚ siÄ™ o piÄ…tejpo poÅ‚udniu, gdy szedÅ‚em wolno wzdÅ‚uż muru dzielnicy żydowskiej.Z chodnika po przeciwlegÅ‚ejstronie ulicy mogÅ‚em swobodnie patrzeć na jednÄ… z bram.CzÄ™sto udawaÅ‚o mi siÄ™ zerknąć dowewnÄ…trz.LubiÅ‚em ten punkt obserwacyjny, bo tutaj, po zewnÄ™trznej stronie strzeżonego wyjÅ›cia,bardziej niż w jakimkolwiek innym miejscu, czuÅ‚em siÄ™ wolny.Może nawet lepszy.Lepszy od moichziomków czekajÄ…cych bezsilnie na swoje przeznaczenie.Ustawy norymberskie dogrzebywaÅ‚y siÄ™ naszego rodowodu aż do trzeciego pokolenia.Także ci,którzy siÄ™ wychrzcili, a nawet tacy, których rodzice lub rodzice ich rodziców przeszli na wiarÄ™48katolickÄ…, traktowani byli jako %7Å‚ydzi i zmuszani do zamieszkania w getcie.Dopiero gdy umierali,wolno byÅ‚o wyprowadzić ich zwÅ‚oki poza mury i pochować na katohckim cmentarzu.Nigdy niepojÄ…Å‚em logiki nazistowskiej polityki, natomiast szybko zrozumiaÅ‚em, że przepisy nadajÄ…ceszczególne uprawnienia umarÅ‚ym zapewniÄ… moim dziadkom wolne życie.Wielokrotnie opieraÅ‚em rower o sÅ‚up latarni, koszyk z rybami stawiaÅ‚em miÄ™dzy nogami iprzypatrywaÅ‚em siÄ™ ksiÄ™dzu, zakonnicy i ministrantowi bez kontroli przechodzÄ…cym przez bramygetta.WiedziaÅ‚em, że idÄ… speÅ‚nić ostatniÄ… posÅ‚ugÄ™ przy Å‚ożu Å›mierci wychrzczonego %7Å‚yda.Mundurowi odnosili siÄ™ do nich z szacunkiem, nigdy nie żądali dowodów tożsamoÅ›ci i nigdy ich nierewidowali.Grabarze musieli czekać na zapadniÄ™cie zmroku, bo zmarÅ‚ych chowano pod osÅ‚onÄ… nocy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]