[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wskazała na wlot jaskini. Czy Jonathan jest w środku?  spytała, ale Alice nie miała zamiaruzaprosić jej do środka.Spojrzała tylko gniewnie. On wam nie pomoże.Prawie przez cały czas spał.Joanna uznała, że nie ma potrzeby wypytywać Alice, co chce przez topowiedzieć.Przysiadła w niewielkim wgłębieniu w skale, a Alice oparła się ograń. Szukam zabójcy tego chłopca  wyjaśniła śmiałym tonem Joanna.Alice wolno pokiwała głową. Był jeszcze bardzo młody i miał za sobą krótkie, nieudane życie ciągnęła Joanna.Uważała, żeby nie śpieszyć się z pytaniami.Musiaładostosować się do wolnego tempa życia Alice, a poza tym teraz już ja-skinia chroniła ich przed gwałtownymi porywami wiatru.Joanna spoj-rzała na Mike'a, który siedział na kamieniu i wpatrywał się w staruszkępełnym niedowierzania wzrokiem.Alice tymczasem spoglądała w dół, na policjantów przeszukującychoznakowany teren. No, nareszcie szukają tam, gdzie trzeba  mruknęła, chichocząc.119 Joanna usłyszała niecierpliwe szuranie butów Mike'a.Wiedziała, żeuznał jej plan za stratę cennego czasu i zmarnowaną okazję zdobycianiezbitych dowodów, ale nie dała się przekonać. No więc co pani widziała? Chłopiec już nie żył  zaczęła Alice, patrząc smutnym, zamglo-nym wzrokiem. Gdyby tylko się poruszył, natychmiast poszłabymugasić ogień. Zamilkła na chwilę i wydęła wargi. Od razu wiedzia-łam, że nie żyje, gdy tylko tamten wyciągnął go z samochodu.Przerzuciłgo sobie przez ramię, jak martwą owieczkę, i poszedł. Chwileczkę  przerwał jej Mike. Jaki to był samochód?Kobieta popatrzyła na niego pełnym niezrozumienia wzrokiem. A niby skąd mam wiedzieć? Dopiero świtało, a poza tym nie znamsię na samochodach. A kolor?  spytała grzecznie Joanna. Chyba jasny  odparła powoli Alice. Biały?  dociekał Mike.Alice pokręciła głową. Nie wiem  odrzekła. Może biały. I co było potem? Wniósł go na górę, a ja schowałam się za skałę i patrzyłam. Jest pani pewna, że to był mężczyzna?Alice znów pokręciła głową. Miał czapkę naciągniętą na twarz  odparła. Jak taki motocykli-sta.Patrzyli na nią, osłupiali, aż wreszcie Joanna zrozumiała, co kobietama na myśli. Kominiarkę?  spytała.Alice skinęła głową. No właśnie  przyznała. Dlatego nie widziałam twarzy.A do te-go był ubrany w taką grubą kurtkę, spodnie i kalosze.Nie wiem, kto tobył i czy na pewno mężczyzna, ale widziałam go. No i co potem?  Joanna z trudem kryła rozczarowanie. Rzucił ciało na ziemię  odrzekła Alice. O, tam. Przecież ciało leżało gdzie indziej  zauważył Mike z nutą zwąt-pienia w głosie. Niech pan zaczeka  odparła powoli Alice. Jeszcze nie skończy-łam. No więc?120  Ten głupek podpalił ciało w miejscu, gdzie wiał silny wiatr.Zapa-liło się i od razu zgasło.Daję słowo. Ruchem głowy wskazała na prze-czesujących teren funkcjonariuszy. Znajdą tam wypalone miejsce. A potem? Potem wziął dzieciaka  mówiła dalej Alice. Słońce padało ma-łemu na włosy.Były takie złociste. Zamknęła oczy. Jak kłosy zbożarozkołysane na wietrze.Wtedy zszedł trochę niżej, położył ciało na zie-mi i podpalił.Płonęło przez chwilę, a wtedy tamten uciekł.Słyszałam,jak odjeżdża samochodem.To był chyba jakiś stary gruchot, bo strasznierzęził i terkotał.Joanna westchnęła głęboko. Niech mi pani opowie coś więcej o tym samochodzie.Alice wykrzywiła twarz w intensywnym skupieniu. Był duży  rzekła wreszcie. I długi.Mike zaklął cicho, a Joanna natychmiast odgadła, co sobie myśli.By-li tak blisko i znów utknęli w martwym punkcie.Kobieta, która wszystkowidziała, nie potrafiła powiedzieć im nic poza tym, że samochód byłdługi, jasny i hałaśliwy. No i co potem?  spytała szybko. Dlaczego nie próbowała paniugasić ognia? Z trzech powodów  odparła Alice, pokazując trzy ubrudzone pal-ce. Po pierwsze: nie miałam wody.Po drugie: wiedziałam, że dzieciakjuż nie żyje.Poszłam zobaczyć go z bliska. To pani położyła przy nim bukiecik kwiatów? Czasem sprzedaję je na rynku  wyjaśniła Alice nieśmiało. Towszystko, co mogłam dać temu biednemu dziecku. A trzeci powód?  dociekał Mike. Wojsko przyjechało  odparła, patrząc na Mike'a. Zrobił się ha-łas, wyskoczyli z wozów z umazanymi twarzami, zaczęli czołgać się poziemi, no i znalezli go. A znała pani tego chłopca?Alice pokręciła głową. Nie  odrzekła. Nie znałam go.Aadny był,ale nigdy wcześniej go nie widziałam.Wiatr szumiał w krótkich, zwiniętych liściach paproci.Nagle Joannaujrzała inną twarz.Była ubrudzona i przywołała w jej pamięci twarzeżołnierzy, umazane farbą do kamuflażu.Tu, na dzikim pustkowiu, oko-lona potarganymi włosami twarz z czarną brodą wydawała się jeszcze121 bardziej nieludzka i obłąkana.Nieznajomy miał na sobie gruby płaszcz,obwiązany w pasie kawałkiem sznurka.Nie mógł to być nikt inny, tylkoJonathan Rutter.Popatrzył na Joannę beznamiętnym wzrokiem.Alice pokazała mu coś kilkoma zręcznymi ruchami, po czym znówzwróciła się do Joanny. On nic wam nie powie  stwierdziła. Przez cały czas spał.Jonathan zerknął na żonę i wyszczerzył zęby w uśmiechu, co nadałojego twarzy nieco idiotyczny wyraz.Joanna wzruszyła ramionami.Alice chyba ma rację  on im nie po-może. Dlaczego zamieszkaliście właśnie tutaj?  spytała. To zimna,odkryta i niebezpieczna okolica.Jeszcze śnieg was zasypie.Alice pokiwała mądrze głową. To się zdarza  przyznała. Którejś zimy zasypało tu cztery oso-by.Gdyby schronili się w jaskini, pewnie by przeżyli, ale oni zamknęlisię w samochodzie. Przerwała na chwilę, wpatrzona w dal, na ogromnąmisę doliny, a jej twarz co chwilę rozjaśniał powolny, czuły uśmiech.Tu jest nasze królestwo  oznajmiła. To nasza ziemia.A oni chcą naszmusić, żebyśmy mieszkali tam, razem z innymi. Spojrzała pogardli-wie na majaczące w oddali maleńkie miasteczko Leek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire