[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozmawiali o Lao tsy, Chuang tsy i malowidłach na jedwabiu z czasów dynastii Sung.Z biegiem dni coraz śmielej zaczęli poruszać inne tematy, długo na przykład rozmawiali oerotycznej powieści Tao Ch ing P ing Mei, aż w końcu rozmowy przekształciły się w pocałunki ijęki rozkoszy w kawalerce profesora w Birkenhead.Matthew i Janet wołali już na niego  wujekLaurence.Taką sytuację zastał w domu Rudyard, gdy przyjechał do Toy na kilka dni przedwyruszeniem w dziewiczą podróż  Arcadią.Toy rozpłakała się i poprosiła go o wybaczenie.Rudyard, jak przystało na brytyjskiego oficera, uderzył ją pięścią w twarz i ponownie wymierzyłjej policzek otwartą dłonią.Do teraz trząsł się ze złości, kiedy rozmyślał, jakie popełnił głupstwo.Przecież bicie delikatnej Toy było czynem szaleńca! Te dwa uderzenia sprawiły, że stał teraz napokładzie służbowym  Arcadii , w odległości czterdziestu pięciu minut morskiej podróży zLiverpoolu, paląc papierosa, czując wzbierające mdłości i nie mając domu, do którego mógłbypowrócić. Spotkanie z Catrioną jeszcze bardziej go przygnębiło.Spodziewał się, że z jednej strony córkaStanleya Keysa będzie dziewczyną o silnej osobowości, z drugiej zaś, iż będzie osobą o prostym ipraktycznym umyśle, osobą, z którą będzie mógł porozmawiać o latarniach morskich, statkach iokrętach czy zasadach nawigacji.Niestety, okazała się wyperfumowaną ślicznotką o lekkoskośnych oczach i promieniującą tą silną kobiecością, która kiedyś zafascynowała go w Toy.Catrioną Keys zarazem podnieciła go i poniżyła, i Rudyard Philips nie był pewien, na kogobardziej złościć się z tego powodu: na nią czy na siebie.Zastanawiał się nad sobą, nad Toy i nad Catrioną, gdy niespodziewanie na pokład wbiegłjeden ze stewardów, rudowłosy McNulty, i zakłócił jego spokój. Panie Philips! Panie Philips!  krzyknął pod wiatr. Panie Philips, mamy problem!Rudyard wyrzucił papierosa za burtę i podszedł do stewarda.McNulty był rozgorączkowany iczerwony na twarzy.Pachniał niezwykle ostro wodą kolonską i gdy Rudyard zbliżył się do niego,on również postąpił kilka kroków naprzód.Przystanęli zdecydowanie bliżej siebie, niż to byłopotrzebne. Chodzi o mademoiselle Narron, sir  wyrzucił z siebie McNulty. Tę śpiewaczkęoperową.Zamknęła się na klucz w swojej kajucie i płacze jak opętana.Pan Willowby boi się, żepopełni coś drastycznego. Masz zapasowy klucz? Mademoiselle zablokowała dziurkę od klucza, nie wiadomo jak.Na nic zapasowy klucz.Próbowaliśmy wszystkich sposobów, żeby otworzyć drzwi.Rudyard nie wahał się już ani chwili dłużej.Wbiegł na klatkę schodową pierwszej klasy ipopędził w kierunku kabiny mademoiselle Narron.Po drodze nie zapomniał o obowiązkupromiennego uśmiechania się do wszystkich mijanych pasażerów.Wkrótce wpadł dowyłożonego grubym dywanem korytarza.Dłonią przytrzymywał czapkę, aby nie spadła mu zgłowy.W korytarzu unosił się silny zapach francuskich perfum i drogiej wody kolońskiej.Towszystko mieszało się z aromatem skórzanych obić, prawdziwych futer i jedwabnej garderoby,aromatem, który zawsze i nieodstępnie towarzyszy bogactwu i dobrobytowi.Kajuta mademoiselle Narron znajdowała się na samym końcu korytarza, dokładnie podmostkiem.Przy drzwiach był już Monty Willowby  oficer rachunkowy oraz Dick Charles czwarty oficer, dwaj stewardzi i jedna z pokojówek pracujących w pierwszej klasie, Iris. No, wreszcie, panie Philips  odezwał się Monty Willowby. Cieszę się, że panprzybiegł.O ile się nie mylę, mamy do czynienia z atakiem artystycznej histerii.Baba zamknęłasię w środku i na nic nie reaguje. P& p& próbo& bowałem z nią ne& negocjować  wtrącił Dick Charles.Rudyard przez chwilę wyobrażał sobie Dicka Charlesa negocjującego z kimkolwiek i omal nieparsknął śmiechem.Dick, mimo że był doskonałym czwartym oficerem, trudny był do strawieniaze względu na to, iż się jąkał.Monty Willowby twierdził, że potrafi wypić trzy duże piwa, zanimDick zdoła zamówić jedno.Monty Willowby sam w sobie był egzemplarzem jedynym w świecie i niepodrabialnym.Oficer rachunkowy na  wielkim luksusowym liniowcu, takim jak  Arcadia , sprawował władzęniemal cesarską.Był przełożonym całego zastępu stewardów i stewardes, odpowiadał zazaopatrzenie, rekreację i wszystkie finanse na statku.Zasiadał na czubku wielkiej piramidy, naktórą, oprócz formalnych powiązań i układów, składały się setki związków nieformalnych, aponadto góry pieniędzy przekazywanych jako łapówki, i napiwki i nielegalne wynagrodzenia.Kiedy bogaty pasali żer dawał mu jakąś kwotę w zamian za obietnicę szczególnie wyszukanegotraktowania, Monty Willowby z kolei przekazywał jej część stewardom, ci jeszcze mniejszą służącym i pokojówkom, i tak dalej, i tak dalej.Swoją dolę dostawali nawet kucharze.Wwiększości przewodników z 1924 roku biura podróży sugerowały pasażerom pierwszej klasytakich statków jak  Arcadia czy  Mauretania , aby wkalkulowali w swe koszty kwoty równemniej więcej pięciu procentom ceny biletu na napiwki dla obsługi.Monty Willowby był więc potężnym i bogatym człowiekiem.Teraz jednak, stojąc poddrzwiami jednej z największych śpiewaczek operowych ówczesnych czasów, uparcie nie chcącejwpuścić nikogo do swej kajuty, był po prostu zły.Okrzyki, które kierował przez dziurkę odklucza, nie przynosiły rezultatów.Rezultatów nie dawały też obietnice, które składałprimadonnie, że dostarczy jej butelkę szampana albo pudełko doskonałych czekoladek.Gdyzrozumiał, że sam nie opanuje sytuacji, nie miał innego wyjścia, jak wezwać pod drzwiśpiewaczki pierwszego oficera. McNulty powiedział mi, że próbował pan użyć zapasowego klucza  odezwał się RudyardPhilips. Tak, proszę pana. Monty Willowby pokiwał głową. Ale daremnie.Myślę, że takobieta zapchała dziurkę od klucza papierem.I Rudyard przyłożył ucho do drzwi.MontyWillowby otworzył usta, aby odezwać się znowu, pierwszy oficer uciszył go jednak ruchem ręki.Z wnętrza kajuty dobiegły go odgłosy cichego płaczu.Zaczął się modlić po cichu, abyzdesperowana kobieta nie zażyła proszków nasennych w nadmiernej ilości ani nie uczyniłaczegoś innego, podobnie niedorzecznego. Idz po siekierę na stanowisko przeciwpożarowe  polecił jednemu ze stewardów. Niechcę rozwalać tych drzwi, lecz być może nie będę miał innego wyjścia. Ja& ja& za& zajrzą& rzałem p& p& rzez ilu& iluminator  odezwał się Dick Charles a& a& ale&Wszyscy wpatrzyli się w niego i w napięciu czekali, aż dokończy zdanie, utknął jednak na ale.Był czwartym oficerem na statku, toteż żaden ze stewardów nie ośmielał się mu przerwać,a Rudyard Philips zbyt go lubił, by publicznie ośmieszać. & firanki są zaciągnięte  niespodziewanie dokończył Dick.Monty Willowby głębokoodetchnął jakby z wielką ulgą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire