[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To te topniki to mieszkajo w jeziorze na dnie, w timmule, w tim zielisku.To one takie okropne so, takie zielgie łbi majo.To tu to to naziencej teKrziżaki, co tak ludzi męcziły, to teraz topnikami so za karę.za karę" (A.Szyfer, s.111). Raz w niedzielę kilku chłopców siedziało nad rzeką koło mostu.Nagle z wody wylazło malutkiedziecko, rozejrzało się naokoło, klasnęło w rączki, pobiegło pod most, wróciło z powrotem izawołało: Idzie czas i godzina, a mego przyjaciela nie ma.Po czym schowało się z powrotem dowody.Chłopcy popatrzyli na siebie zdziwieni i czekali, co będzie dalej.Po chwili dziecko znówwychyliło się z wody i tak samo zawołało.Zbliżało się południe.Z kościoła zaczęto dzwonić nasumę.Na pięć przed dwunastą dziecko pojawiło się119po raz trzeci, tak samo zawołało i znowu schowało się do wody.Wtedy od strony gościńcanadjechał rządca ze szczeckiego dworu na spienionym koniu.Zsiadł z konia, zszedł nad rzekę izaczął się rozbierać, aby się wykąpać.Chłopcy pobiegli do niego i opowiedzieli mu o tajemniczymdziecku, prosząc, aby się nie kąpał, bo to na pewno był topielec, który chce go utopić.Poradzili teżrządcy, aby poszedł do kościoła.Ten posłuchał, osiodłał konia i pojechał na sumę.Pod koniec mszyw ławce zmarł.Ludzie opowiadali, że widocznie śmierć mu była przeznaczona i nawet świętemiejsce go od niej nie uchroniło" (AKE UMCS, 65). Raz w południe pewna starsza kobieta poszła do stawu prać bieliznę.Gdy ona prała, wyszło coś zwody i powiedziało: Już wybiła ta godzina, jeszcze nie ma dworzanina.Po czym to coś zniknęło.Co to była za postać, tego kobieta nie wiedziała.Za jakąś godzinę przyjechał dworzanin, aby napoićkonie.Kobieta opowiedziała mu o tym dziwnym zdarzeniu.On jednak wcale nie chciał w towierzyć.Poszedł razem z końmi na głęboką wodę i tu wraz z nimi się utopił" (AKE UMCS, 1076). Koło pewnej wsi był staw okropny, bo ludzie w nim ginęli i ginęli.Raz pewien chłop poszedł nadstaw i zobaczył stojącego na brzegu człowieka o ogromnych wąsach.Podszedł do niego i złapał goza jeden wąs.Wówczas ten rozgniewany wrzucił go do wody i utopił.Dowiedzieli się o tymmiejscowi chłopi i zebrali się na naradę, co dalej czynić.Jak uradzili, tak i zrobili.Zabili barana inadziali go prochem, a następnie podrzucili na brzegu tego stawu.Patrzą z ukrycia i widzą, jak tenokropny człowiek wyszedł z wody i zabrał barana do stawu.Tu go pożarł i zatruł się na śmierć.Odtąd już ludzie w stawie nie ginęli" (AKE UMCS, 1061).Demony przybrzeżne Poszedł raz chłop na ryby, zarzucił sieci i sam siadł przy brzegu.W pewnym momencie usłyszałśpiew.Rozglądnął się dokoła siebie i zauważył łunę świecącą w pobliskich krzakach.Podszedłbliżej i ujrzał cztery cudne panienki, które miały głowy, piersi i ręce ludzkie, a zamiast nóg rybieogony.Były one nagie i świeciły.Chłop podszedł bliżej do krzaka, skoczył na nie i złapał jedną.Pozostałe uciekły do wody.Przyniósł ją do domu i chwalił się sąsiadom, że złapał sobiedziewczynkę.Ona nie chciała nic jeść przez cały dzień, a potem piła tylko mleko.Pewnego dniagospodarz wyszedł z domu do ogrodu, ona wybiła wówczas szybę i uciekła do wody" (AKEUMCS, 1417).120Demony polne O tyj szatance to tu tyle było godki, że by się chnet ludziska pobili, bo to jedni jom naprowdawidzieli, a drudzy ani za grosz niy chcieli wierzyć.Mo to być tako dioblica.No i roz szła baba zchłopym na pole.Jechali wozym, naraz jym tak ciężko szło.Aobejrzeli się, a tu tako fest zarośniętokobiyta na wozie siedziała.Jak ino na nią spojrzeli, uciekła.To była ta szatanka.Rozpowiadali tyż, że ona siedzi w południe w zbożu, ale wtedy to niy jest tako cicho, ino napado naludzi, a to zawsze jak na Anioł Pański dzwonią.No i roz tyż ludzie szli na pole i łostawili w chuściedziecko.Naroz jim to dziecko zapłakało.Przylecieli, patrzą, dziecka niy ma. Nic ino szatankawziena pado baca i co teroz? Polecieli wartko do dom i do księdza.Ksiądz z ludzmi na poleposzedł, z wodą święconą, kredą i różańcem.Jak przyszli i jak baba pokazało to miejsce, skądszatanka dziecko wziena, to patrzy: Jezusku, a dyć jest tu moje dziecko! No i naprowda, dzieckobyło nazod.Ale łod tego czasu ludzie wiedzieli, że to była szatanka" ( Gadka za gadką", s.115116).Demony leśne Stosek Rusin pas w Karpęcinach.Co wieczora na zachód słońca, kie on sed doić krowy, toprzychodziła haw cudno dziewka o cornych ocach i włosach i przecudnie śpiewała, i wyskała, i onjom koniecnie fcioł odprowadzić, i roz krowy zawarł wceśniej, a ona juz sła i śpiewała.On zacołwołać, coby ku niemu sła, i ona przisła ku progowi stajni, a jak on fcioł ku niej dojść, to uchodziłaprzed nim trzy, cztery kroki i śpiewała cudnie, ale nic nie godała.On ni móg wyznać się, co onaśpiewa, i tak śli, on za niom i dośli do lasa, i nagle ona mu między smreki zniknęna tak, jakby jomco zdmuchneno.I wte przyseł zimny wiater, i on olodowaciał cały, a pogoda była piekno i lato.I onfcioł wracać do sałasowi ale go otumaniło i posed w jar za Korpęcinami, i mgła beła okrutna, ione sed, i sed, jaze go smrek wycion po gembie, i on sie zobudził, i nalaz drogę na hale.Jakowrócieł, to beło już połednie, krowy prec rycały i mleka lało krapke.To go leśna tako wodziła, onezawdy tak robiom z juhasami" (B.Bazińska, s.110).Demony górskieJedna z gór zowie się Centyrz, czyli Cmentarz, z czasów jakiejś klęski niepamiętnej, podobnomorowego powietrza; to miejsce dostarcza mi także zajmującą powieść.Jest na tej górze pieńogromnej grubości, spod którego wychodził czasem duch w postaci mnicha.W pierwszej chwilizjawienia się121był on bardzo maleńki, ale zaledwie stanął na ziemi, rósł nagle i wkrótce przenosił wzrostem swoimnajwyższego człowieka.Przybierał on różne postaci, ale najwięcej pokazywał się w sukni mniszejlub bieli.Objawienie jego poprzedzała czasem wielka burza, czasem mocny zapach kwiatów.Nierzadko wychodził z wody, a kiedy miał odejść, wchodził do wody, rozpościerał nad nią odzież,malał stopniowo, aż póki całkiem nie zniknął.Dosyć było mówić o nim, aby się natychmiastpokazał.Nic nie mówił, nikomu nic złego nie robił; zapytywany, odpowiadał jedynie skinieniemgłowy lub ręki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]