[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dzisiejszy wypadek przypomniaÅ‚ mi tamten wypadek w Szwajcarii - mruknęłasennie.- MiaÅ‚am wtedy wstrzÄ…s mózgu i to traciÅ‚am, to odzyskiwaÅ‚am przytomność.- PotarÅ‚aczoÅ‚o o miÄ™kkÄ… satynÄ™ piżamy.- Powiedzieli mi potem, że jak mnie przywiezli do szpitala, todzieÅ„ i noc ciÄ™ wzywaÅ‚am - wyznaÅ‚a, zupeÅ‚nie tego nie planujÄ…c.- Mnie, a nie swojego kochanka?- Nigdy nie miaÅ‚am kochanka - odpowiedziaÅ‚a automatycznie.- Pewnie.A ja jestem chiÅ„skim cesarzem.- WstaÅ‚, patrzÄ…c na niÄ… ze zÅ‚oÅ›ciÄ….WyglÄ…daÅ‚a Å›licznie.Nigdy siÄ™ jakoÅ› nie zastanawiaÅ‚, w czym sypia, ale teraz byÅ‚pewny, że nic innego by dla niej nie wybraÅ‚.Bluzka miaÅ‚a gÅ‚Ä™boki dekolt, pozwalajÄ…c muzerknąć na jej peÅ‚ne piersi, zanim siÄ™ caÅ‚kiem obudziÅ‚a.Nie byÅ‚y duże, ale o idealnymksztaÅ‚cie, jeÅ›li sÄ…dzić po wypukÅ‚oÅ›ci pod bluzkÄ….OdwróciÅ‚ szybko gÅ‚owÄ™.- No to chyba wrócÄ™ już do siebie i spróbujÄ™ zasnąć.Mam jutro wczeÅ›nie ranospotkanie w banku.OdprowadzaÅ‚a go gÅ‚Ä™boko zasmuconym wzrokiem.DzielÄ…cy ich dystans rósÅ‚dosÅ‚ownie z każdÄ… chwilÄ…, a ona miaÅ‚a wrażenie, że z każdym dniem bardziej unieszczęśliwiaJustina.- DziÄ™kujÄ™, że przyszedÅ‚eÅ› - powiedziaÅ‚a.PrzystanÄ…Å‚ z rÄ™kÄ… na klamce.- Wiem, że prÄ™dzej byÅ› umarÅ‚a - zaczÄ…Å‚ powoli - ale jeÅ›li jeszcze raz siÄ™ takprzestraszysz, możesz spać ze mnÄ….- ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ cierpko.- Nic ci nie grozi z mojej strony,jeÅ›li to ciÄ™ niepokoi.Nie bÄ™dÄ™ narażaÅ‚ mojego ego po raz drugi.WyszedÅ‚, zanim zaprotestowaÅ‚a.Chyba nie czuÅ‚a siÄ™ jeszcze tak fatalnie.A przecież wystarczyÅ‚oby dopuÅ›cić go do swojego sekretu.Na Boga, ma dwadzieÅ›ciasiedem lat! Tak, byÅ‚a obsesyjnie chroniona przez swojego zaborczego ojca.Nigdy, aż do dniazarÄ™czyn, nikt jej naprawdÄ™ nie caÅ‚owaÅ‚.Ciekawe, czy Justin to wie?Zapewne nie, uznaÅ‚a.WstaÅ‚a z łóżka, zapaliÅ‚a Å›wiatÅ‚o, które Justin zgasiÅ‚, wychodzÄ…c,i ruszyÅ‚a do drzwi.Może nadszedÅ‚ czas, by siÄ™ wreszcie dowiedziaÅ‚.ROZDZIAA SZÓSTYNie przyszÅ‚o jej tylko do gÅ‚owy, że trzecia nad ranem to nie jest najlepsza pora nadzielenie siÄ™ sekretami z mężczyznÄ…, który od dnia Å›lubu usycha z fizycznej tÄ™sknoty.UprzytomniÅ‚a to sobie dopiero, stajÄ…c na bosaka w holu, przed drzwiami Justina.ZawahaÅ‚asiÄ™.W jego sypialni wciąż paliÅ‚o siÄ™ Å›wiatÅ‚o, ale panowaÅ‚a tam kompletna cisza.ZciÄ…gnęła brwi, rozważajÄ…c co dalej, i z westchnieniem odsunęła do tyÅ‚u samowolnekosmyki.- Nie ma go tam - szepnÄ…Å‚ ktoÅ› rozbawiony za jej plecami.ObróciÅ‚a siÄ™ i zobaczyÅ‚a przed sobÄ… Justina z maÅ‚Ä… metalowÄ… miarkÄ… whisky.- Co ty tu robisz? - spytaÅ‚a.- SiedzÄ™, jak grasujesz po domu.Jakie miaÅ‚aÅ› plany? Wtargnąć tam i zgwaÅ‚cić mnie?Shelby wybuchnęła Å›miechem, który wydostawaÅ‚ siÄ™ radoÅ›nie z jakiegoÅ› nieznanegojej miejsca, a jej oczy skrzyÅ‚y siÄ™.- Nie wiem - przyznaÅ‚a.Taka byÅ‚a Å‚adna, kiedy siÄ™ Å›miaÅ‚a.ZresztÄ… zawsze, w ogóle jest Å‚adna.UniósÅ‚ z żalemmiarkÄ™ z alkoholem.- MyÅ›laÅ‚em, że pomoże mi zasnąć.- Obawiam siÄ™, że mnie nic nie pomoże.- PrzestÄ™powaÅ‚a z nogi na nogÄ™, z peÅ‚nÄ…Å›wiadomoÅ›ciÄ…, że Justin siÄ™ jej przyglÄ…da, a jej serce wali jak przysÅ‚owiowy dzwon.- Chcesz spać ze mnÄ…? - spytaÅ‚.- To nie jest jedyny powód, dla którego tu przyszÅ‚am.- PodniosÅ‚a wzrok,zaczerwieniona, i zaraz znowu wbiÅ‚a go w swoje bose stopy.- Czy wiesz, że nikt przed tobÄ…nie caÅ‚owaÅ‚ mnie tak.zmysÅ‚owo?- ZeszÅ‚aÅ› na dół o trzeciej w nocy, żeby przekazać mi tÄ™ informacjÄ™?WzruszyÅ‚a ramionami.- Dla mnie to ważne.- SpojrzaÅ‚a na niego ze smutkiem.Jej oczy wodziÅ‚y po jegotwarzy, jego wargach, szerokiej klatce piersiowej.- NiebywaÅ‚e - mruknęła zafascynowana.- Co? - ZmarszczyÅ‚ czoÅ‚o, widzÄ…c, jak jej spojrzenie Å›lizga siÄ™ po nim.Zaczęło go todenerwować.- %7Å‚e nie musisz przeganiać kobiet ze swojej sypialni kijem od szczotki - dokoÅ„czyÅ‚amatowym gÅ‚osem.- ZaglÄ…daÅ‚aÅ› może do karafki z brandy?- Pewnie na to wyglÄ…da, co? - PodniosÅ‚a wzrok, patrzÄ…c mu w oczy.- To mogÄ™ z tobÄ…spać? Jestem taka roztrzÄ™siona.Jeżeli.- Odkaszlnęła i odwróciÅ‚a wzrok.- Jeżeli ci to nie przeszkadza, oczywiÅ›cie.Nie chciaÅ‚abym jeszcze bardziej pogarszaćsytuacji.- Chyba nie może być gorzej - odparÅ‚ spokojnie.- Dobra.WÅ‚az.Nigdy dotÄ…d nie byÅ‚a w jego sypialni, chociaż mijaÅ‚a jÄ… wiele razy i zaglÄ…daÅ‚a przezdrzwi zaciekawiona.Pokój umeblowany byÅ‚ antykami, tak jak pokoje w jej rodzinnym domu.ByÅ‚aciekawa, czy pochodzÄ… od jego dalekich przodków, czy odziedziczyÅ‚ je po rodzicach.PogÅ‚adziÅ‚a wysokÄ… kolumnÄ™ podtrzymujÄ…cÄ… baldachim łóżka, podziwiajÄ…c wypolerowanedrewno i poÅ›ciel w brÄ…zowo - beżowe paski.- Nie wiedziaÅ‚am, że masz kolorowÄ… poÅ›ciel - zauważyÅ‚a mimochodem.- MariamówiÅ‚a, że nie lubisz takiej.- Nie znoszÄ™ - rzuciÅ‚ krótko.- To Maria lubi kolorowÄ… poÅ›ciel.Zaklina siÄ™, że pogubiÅ‚awszystkie biaÅ‚e poszwy i przeÅ›cieradÅ‚a i musiaÅ‚a je czymÅ› zastÄ…pić.Wskakuj.OdchyliÅ‚ koÅ‚drÄ™, potem zgasiÅ‚ Å›wiatÅ‚o i wróciÅ‚ do łóżka.Materac zapadÅ‚ siÄ™ pod jegociężarem, kiedy siadÅ‚, koÅ„czÄ…c whisky
[ Pobierz całość w formacie PDF ]