[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łyciński, Glemp, Pieronek nigdy nie odwołają się do innego wystąpienia Jana Pawła II,wygłoszonego do prezydentów siedmiu państw europejskich w Gnieznie 3 czerwca 1997roku:Do prawdziwego zjednoczenia kontynentu europejskiego droga jest jeszcze daleka.Niebędzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha.Uczona ignorancja - H.P.144NA POCZTKU BYA PLAN STOLPEGO - MAZOWIECKIEGO"Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki umacniałochrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwójdziejów ludów i narodów.Ot i mamy wielki kłopot, Ekscelencjo %7łyciński! Papież mówi, że daleko nam dochrześcijańskiego ducha" Europy, który jest fundamentem i spoiwem jej tożsamościchrześcijańskiej.Papież w 1997 roku nie przewidywał, jak wściekły opór stawiżydomasoneria europejska wobec propozycji w końcu niewinnego Invocatio Dei", boprzecież stanowiącego jedynie deklarację intencji, a nie konkretny zapis i wymóg przyszłej konstytucji" Eurołagru.Nasze naiwne" pytanie do uczonego logika - sofisty abp %7łycińskiego brzmi: czy tamtenzaciekły opór Nowego Babilonu"pod nazwą Unii Europejskiej wobec propozycji odwołaniasię do chrześcijańskich korzeni i zasad Europy, nie jest brutalnym zanegowaniem postulatupapieża, aby to chrześcijańskie jestestwo Europy zostało zachowane jako jej nienaruszalnykod genetyczny? A jeżeli jest takim zanegowaniem, to czy my katolicy nie mamy prawa, cowięcej - nie mamy obowiązku publicznie występować przeciwko naruszaniu tego kodu ijawnych kpin z nauczania papieskiego? To ma być przejaw naszej fobii", jak chceEminencja %7łyciński? Wolne żarty, nietutejszy" obywatelu %7łyciński, bo przecież nie tylkoEkscelencjo, nie tylko Arcybiskupie! Stąpamy wspólnie po gruncie polityki i społecznej naukiKościoła, a w tej wspólnej naszej pielgrzymce po tym padole, wszyscy jesteśmy sobie równi,bo wszystkich nas Bóg obdarzył korą mózgową.Obdarzył nas również obowiązkami, doktórych na pierwszym miejscu zaliczamy jako katolicy obronę zasad wiary, obronę narodujako rodziny rodzin i obronę rodziny - tej najmniejszej komórki społecznej, której nie zastąpiążadne małżeństwa" pedalskie czy les-bijskie, bo one nie urodzą dziecka, choćby łożono naten cel tryliony euro!Chętnie byśmy też podyskutowali przy kawie z abp %7łycińskim, kard.Glempem czyPieronkiem, jak to jest z następną wypowiedzią Jana Pawła II:Dla zjednoczonej Europy nie ma bowiem alternatywy.Politycy chrześcijańscy mogą wnieść własny wkład w ten proces.Polega on na ukazywaniunienaruszalnej godności każdej osoby ludzkiej.Na tej podstawie można zbudować europejskąkulturę życia.Chodzi w niej nie tylko o to, by w Europie żyło się dobrze pod względemekonomicznym i finansowym/ niektórym" już wtedy żyło się w tej Europie doskonale,znakomicie! - H.R/, lecz o to, by była ona zbudowana na fundamencie wartości, któreprzyczyniły się do jej wielkości.Jeżeli zdanie: Dla zjednoczonej Europy nie ma bowiem alternatywy", wypreparujemy zkontekstu warunkującego ten brak alternatywy, to owszem, otrzymamy jednoznaczne,bezwarunkowe, bezkrytyczne poparcie naszego wchodzenia"NA POCZTKU BYA PLAN STOLPEGO - MAZOWIECKIEGO" 145do Eurołagru.Ale papież jednoznacznie obwarował to warunkami, z których podstawowy, tozachowanie tożsamości chrześcijańskie tej nowej jednoczonej Europy, która bez tegofundamentu stanie się zamkiem na piasku i z piasku.Czy papieską wypowiedz mamyinterpretować tak, jakby powiedział, że macie się integrować nawet gdyby Unia Europejskaodrzuciła chrześcijańskie wartości, tę Europę ducha? Czy Unia Europejska już wtedy nieodrzucała tych chrześcijańskich wartości i nie deptała ich coraz bardziej brutalnie wnastępnym dziesięcioleciu po tamtym wystąpieniu papieża?Jest takie polskie przysłowie, które mówi, że dobrego nawet karczma nie zepsuje, złego iKościół nie naprawi.Słabość tego porzekadła w zderzeniu z sytuacją całkiem współczesnątkwi w tym, że ani dobry ani zły nie musiał i nie musi wchodzić do karczmy, gdy tymczasemnas się wlecze na niewidzialnych łańcuchach do Europy antyducha.Kto się opiera, tenksenofob, zacofaniec, oszołom, nacjonalista", a już z pewnością człek ograniczony, bez horyzontów".Nie chcemy zadawać prostych pytań o obowiązki każdego biskupa wobec kraju, w którym onżyje i naucza nie będąc biologicznym członkiem narodu, który żyje w obrębie swojegopaństwa, czyli rodziny rodzin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]