[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na tę bladą Sele-nę - nie dziwię ci się, Marku - wiedz jednak, że Dianę miłujesz i żeAulus i Pomponia gotowi cię rozszarpać, jak niegdyś psy rozszarpa-ły Akteona.38QUO VADISWinicjusz, nie podnosząc głowy, przez chwilę milczał, po czymjął mówić przerywanym przez żądzę głosem:- Pragnąłem jej poprzednio, a teraz pragnę jeszcze więcej.Gdymobjął jej rękę, owionął mnie ogień.Muszę ją mieć.Gdybym byłZeusem, otoczyłbym ją chmurą, jak on otoczył Io, lub spadłbym nanią dżdżem, jak on spadł na Danae.Chciałbym całować jej usta ażdo bólu! Chciałbym słyszeć jej krzyk w moich ramionach.Chciał-bym zabić Aula i Pomponię, a ją porwać i zanieść na ręku do megodomu.Nie będę dziś spał.Rozkażę ćwiczyć którego z niewolników ibędę słuchał jego jęków.- Uspokój się - rzekł Petroniusz.- Masz zachcianki cieśli z Subury.- Wszystko mi jedno.Muszę ją mieć.Udałem się do ciebie poradę, lecz jeśli ty jej nie znajdziesz, znajdę ją sam.Aulus uważa Li-gię za córkę, czemużbym ja miał patrzeć na nią jak na niewolnicę?Więc skoro nie ma innej drogi, niechże oprzędzie drzwi megodomu, niech je namaści wilczym tłuszczem i niechaj siędzie jakożona przy moim ognisku.- Uspokój się, szalony potomku konsulów.Nie po to sprowadzamybarbarzyńców na sznurach za naszymi wazami, byśmy mieli zaślubiaćich córki.Strzeż się ostateczności.Wyczerpnij proste, uczciwe sposobyi zostaw sobie i mnie czas do namysłu.Mnie także Chryzotemis wyda-wała się córką Jowisza, a jednak nie zaślubiłem jej - tak jak i Nero niezaślubił Akte, choć ją czyniono córką króla Attala.Uspokój się.Po-myśl, że jeśli ona zechce opuścić Aulusów dla ciebie, oni nie mają prawajej wstrzymać, wiedz zaś o tym, że nie tylko sam gorejesz, bo i w niejEros rozniecił płomień.Jam to widział, a mnie należy wierzyć.Miejcierpliwość.Na wszystko jest sposób, ale dziś i tak już za dużo myśla-łem, a to mnie nuży.Natomiast przyrzekam ci, że jutro pomyślę jeszczeo twojej miłości, i chyba Petroniusz nie byłby Petroniuszem, gdyby ja-kiegoś środka nie znalazł.Umilkli znów obaj - wreszcie po niejakim czasie Winicjusz rzekłjuż spokojniej:39Henryk Sienkiewicz- Dziękuję ci i niech Fortuna szczodrą ci będzie.- Bądz cierpliwy.- Dokąd się nieść kazałeś? - Do Chryzotemis.- Szczęśliwyś, że posiadasz tę, którą kochasz.- Ja? Wiesz, co mnie jeszcze bawi w Chryzotemis? Oto, że onamnie zdradza z moim własnym wyzwoleńcem, lutnistą Teokle-sem, i myśli, że tego nie widzę.Niegdyś kochałem ją, a teraz bawiąmnie jej kłamstwa i jej głupota.Chodz ze mną do niej.Jeśli poczniecię bałamucić i kreślić ci litery na stole palcem umoczonym w winie,wiedz o tym, że nie jestem zazdrosny.I kazali się ponieść razem do Chryzotemis.Lecz w przedsionku Petroniusz położył rękę na ramieniu Wini-cjusza i rzekł:- Czekaj, zdaje mi się, że obmyśliłem sposób.- Niech wszystkiebogi ci nagrodzą.- Tak jest! Sądzę, że środek jest nieomylny.- Wiesz co, Marku?- Słucham cię, moja Atene.- Oto za kilka dni boska Ligia będzie spożywała w twoim domuziarno Demetry.- Jesteś większy niż cezar! - zawołał z uniesieniem Winicjusz.40QUO VADISROZDZIAA IVJakoż Petroniusz dotrzymał obietnicy.Nazajutrz, po odwiedzinach u Chryzotemis, spał wprawdziecały dzień, ale wieczorem kazał się zanieść na Palatyn i miał z Ne-ronem poufną rozmowę, skutkiem której na trzeci dzień przed do-mem Plaucjusza pojawił się centurion na czele kilkunastu preto-riańskich żołnierzy.Czasy były niepewne i straszne.Posłańcy tego rodzaju bylizarazem najczęściej zwiastunami śmierci.Toteż z chwilą, w któ-rej centurion uderzył młotkiem we drzwi Aulusa, i gdy nadzor-ca atrium dał znać, iż w sieni znajdują się żołnierze, przerażeniezapanowało w całym domu.Rodzina wnet otoczyła starego wodza,nikt bowiem nie wątpił, że niebezpieczeństwo przede wszystkimnad nim zawisło.Pomponia objąwszy ramionami jego szyję przytu-liła się do niego ze wszystkich sił, a zsiniałe jej usta poruszały sięszybko, wymawiając jakieś ciche wyrazy, Ligia, z twarzą bladą jakpłótno, całowała jego rękę, mały Aulus czepiał się togi - z korytarzy,z pokoi leżących na piętrze i przeznaczonych dla służebnic, z cze-ladnej, z łazni, ze sklepionych dolnych mieszkań, z całego domupoczęły się wysypywać roje niewolników i niewolnic.Dały się sły-szeć okrzyki: "Heu, heu, me miserum!" - kobiety uderzyły w wielkipłacz, niektóre poczęły już sobie drapać policzki lub nakrywać gło-wy chustkami.Sam tylko stary wódz, przywykły od lat całych patrzeć śmierciprosto w oczy, pozostał spokojny i tylko jego krótka orla twarz stałasię jakby z kamienia wykutą.Po chwili, uciszywszy wrzaski i rozka-zawszy rozejść się służbie, rzekł:41Henryk Sienkiewicz- Puść mnie, Pomponio.Jeśli mi nadszedł kres, będziemy mieliczas się pożegnać.I usunął ją z lekka - ona zaś rzekła:- Bogdajby twój los był zarazem i moim, o Aulu! Po czym padł-szy na kolana, poczęła się modlić z tą siłą jaką jedynie bojazń o dro-gą istotę dać może.Aulus przeszedł do atrium, gdzie czekał nań centurion.Był tostary Kajusz Hasta, dawny jego podwładny i towarzysz z wojen bry-tańskich.- Witaj, wodzu - rzekł.- Przynoszę ci rozkaz i pozdrowienie ce-zara - a oto są tabliczki i znak, że w jego imieniu przychodzę.Wdzięcznym jest cezarowi za pozdrowienie, a rozkaz wykonam- odrzekł Aulus.- Witaj, Hasto, i mów, z jakim zleceniem przychodzisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]